Kandydat na prezesa TVP musi zdobyć 5‑6 głosów Rady
Kandydat na nowego prezesa TVP musi zdobyć
co najmniej sześć głosów 9-osobowej Rady Nadzorczej lub pięć,
jeśli jednej osoby na ostatecznym głosowaniu zabraknie. Rada jest
podzielona, wybór jednego kandydata musi więc być kompromisem. A
to - jak wynika z ustaleń PAP - może być trudne.
13.01.2004 | aktual.: 13.01.2004 16:55
Ustalając pod koniec ubiegłego roku harmonogram postępowania konkursowego, RN TVP przyjęła, że kandydat na nowego szefa telewizji publicznej zostanie wyłoniony w tajnym głosowaniu 27 stycznia. By było ono ważne, na tego samego kandydata głos musi oddać większość Rady - sześć przy pełnym składzie i pięć jeśli na posiedzeniu będzie osiem lub siedem osób. Przy niższej frekwencji głosowanie nie może się odbyć.
Trzy osoby do fotela
O stanowisko szefa TVP, po dwóch selekcjach (najpierw było 52 kandydatów, potem 10), ubiegają się trzy osoby: prezes Radia dla Ciebie Andrzej Budzyński, były dyrektor reklamy w TVP Piotr Gaweł i szef telewizyjnej Trójki Ryszard Pacławski.
Budzyński w niedzielnym głosowaniu dostał dwa głosy członków Rady: Mariana Pilota i Marka Ostrowskiego (w Radzie są uznawani za grupę "niezdecydowanych", według nieoficjalnych informacji początkowo popierali Waldemara Dubaniowskiego). Gawła poparli: Krzysztof Knittel, Tadeusz Kowalski i Adam Pawłowicz, czyli grupa domagająca się radykalnych zmian w TVP.
Na Pacławskiego głosowali: Antoni Dragan, Jan Garlicki i Leszek Rowicki (uznawani za zwolenników obecnego prezesa Roberta Kwiatkowskiego i obecnego układu w telewizji). Anna Milewska (do Rady zgłoszona przez szefową KRRiT Danutę Waniek, również opowiada się za zmianami w zarządzaniu TVP) oddała głos na kandydatkę, która przepadła - Lidię Geringer-d'Oedenberg.
Zaskakujący rozkład głosów
Taki rozkład głosów zaskoczył zarówno samych członków Rady, jak i media. Do zwycięskiej trójki przeszedł bowiem Budzyński, o którym nieoficjalnie niektórzy członkowie RN TVP mówili, że nie ma na to szans. Na miejscu Budzyńskiego bardziej spodziewano się Dubaniowskiego (byłego członka KRRiT popieranego przez prezydenta). Według mediów dla grupy "domagającej się zmian" byłby on bardziej możliwy do poparcia niż Budzyński czy Pacławski.
Może się więc okazać, że do kompromisu nie dojdzie. Jeden z członków rady, związany z grupą "domagająca się zmian", powiedział PAP, że będzie ona do końca popierać Gawła i nie zgodzi się ani na Budzyńskiego, ani na Pacławskiego, bo nie gwarantują oni zmian w sposobie działania telewizji publicznej.
Poparcia nie wycofają
Także osoby, które poparły Pacławskiego, raczej nie wycofają swego poparcia dla niego. Zdecydują więc głosy tej trójki członków Rady, którzy nie zagłosowali ani na Budzyńskiego, ani na Gawła: Milewskiej, Ostrowskiego i Pilota.
Jeżeli Rada nie dojdzie do porozumienia, a kompromisowego kandydata nie uda się wyłonić, prezesem TVP będzie nadal Kwiatkowski. Być może Rada zdecyduje się na powtórzenie konkursu.