Kandydat do Senatu zapowiada złożenie protestu do Sądu Najwyższego
Kandydat na senatora z listy Lewicy i
Demokratów Maciej Rakowski uważa, że głosy oddane przez łodzian w
wyborach do parlamentu zostały źle policzone. Zapowiada, że w tej
sprawie złoży protest do Sądu Najwyższego i będzie domagał się
ponownego policzenia głosów na kandydatów do Senatu.
Jak poinformował, "do nadużyć doszło w co najmniej trzech łódzkich komisjach obwodowych". Jako przykład podał jedną z nich, w której otrzymał zaledwie 2,8% głosów.
To jest zdecydowanie mniej niż we wszystkich innych komisjach (Rakowski otrzymał w nich około 19,5%) na terenie Łodzi, pomijając oczywiście obwody zamknięte. Błąd w liczeniu głosów wynika - moim zdaniem - z absurdalnego i sprzecznego z prawem zastosowania przez członków komisji przepisów ordynacji wyborczej. Zastosowano zasadę, którą ordynacja przewiduje w przypadku postawienia dwóch krzyżyków w głosowaniu do Sejmu, a nie do Senatu przy nazwiskach kandydatów z jednej listy. Wówczas głos zalicza się temu kandydatowi, który znajduje się wyżej na liście - powiedział Rakowski.
Zgodnie z prawem, jeśli znak "x" na karcie do głosowania pojawia się przy nazwiskach dwóch lub więcej kandydatów z tej samej listy okręgowej - głos jest ważny, ale zaliczony zostaje na konto tego kandydata, którego nazwisko znajduje się wyżej na liście. Głos jest nieważny, jeśli znak "x" postawiono przy nazwiskach dwóch lub więcej kandydatów, ale z różnych list.
Podkreślił on, że "nadużycia" o których mówił, nie miały "dużego wpływu" na ostateczne wyniku do Senatu, ale - według niego - sytuacja jaka "miała miejsce w niektórych komisjach nie może się powtórzyć".
Rakowski rozważa także możliwość zainteresowania sprawą prokuraturę.
W wyborach do Senatu w okręgu łódzkim zwyciężyli: wicemarszałek województwa łódzkiego Krzysztof Kwiatkowski oraz przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Maciej Grubski. Obaj byli kandydatami Platformy Obywatelskiej. Kwiatkowski otrzymał 164 151 głosów, a Grubski - 146 688. Rakowski natomiast uzyskał 74 119 głosów.