Kamiński sam sprowokował brytyjską nagonkę?
Michał Kamiński nazywany jest przez brytyjskie media rasistą, antysemitą i homofobem. Zerwania z nim wszelkich kontaktów domaga się od brytyjskich konserwatystów londyński rabin, Barry Marcus. – Kamiński jest politykiem, który lubi prowokować innych i sam w dużym stopniu przyczynił się do negatywnego oglądu swojej osoby – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Wawrzyniec Konarski, politolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Uniwersytetu Warszawskiego.
WP: Anna Kalocińska: Londyński rabin, Barry Marcus, domaga się od brytyjskich konserwatystów zerwania kontaktu z Kamińskim. Prasa kreuje go na neofaszystę. Wtóruje im niemiecki „Sueddeutsche Zeitung”, gdzie można przeczytać o rasistowskich poglądach europosła PiS. Skąd taka nagonka na Kamińskiego?
Prof. Wawrzyniec Konarski:Nie wiem, co jest przyczyną nagonki na Kamińskiego. Jest on jednak takim politykiem, który lubi prowokować i w dużym stopniu sam przyczynił się do negatywnego oglądu swojej osoby. Myślę, że Kamiński doczekał się tego, co pewnie prędzej czy później i tak by nastąpiło.
WP: Nie dziwią Pana oskarżenia brytyjskiego rabina?
Uważam, że jego wypowiedź jest przesadzona. Kwestia szukania oznak antysemityzmu u różnych polityków przez przedstawicieli społeczności żydowskiej, graniczy niekiedy z obsesją. Z perspektywy Wielkiej Brytanii, ale i Stanów Zjednoczonych, dostrzeganie oznak antysemityzmu u polityków z różnych krajów – zwłaszcza niestety z naszego regionu, wśród Polaków – jest dla mnie trochę dowodem obsesji. Brakuje nam polityków, którzy potrafiliby zaradzić tego typu oskarżeniom.
Uważam, że niestety duża część zagranicznych polityków, zwłaszcza tych mniej znanych i o żydowskim pochodzeniu, którzy wypowiadają się na temat często przywoływanego polskiego antysemityzmu, nie ma o tym zielonego pojęcia. W dzisiejszej Polsce, podobnie jak w innych krajach, przejawy antysemityzmu istnieją, ale nie ma to, moim zdaniem, nic wspólnego z przypadkiem obsesji, której ulega gigantyczna liczba osób. Po prostu szukanie antysemityzmu w wypowiedziach, na przykład antyizraelskich, jest rzeczą dla mnie bardzo przesadną, gdyż Izrael może wzbudzać całe mnóstwo krytyki swoją polityką wobec chociażby Palestyńczyków, ale w żadnym razie nie jest to objaw antysemityzmu. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku ludzi, którym wydaje się, że mogą mówić o obcym kraju, który historycznie jest postrzegany, i to często również niesłusznie, jako kraj, w którym istniał dosyć silny antysemityzm, i przekładać tę kalkę historycznego rozumowania na czasy współczesne, mimo że tego kraju się nie znają. Myślę, że ofiarą swojej
ignorancji padł również brytyjski rabin.
WP: Jak na razie w sprawie Kamińskiego PiS milczy. Jak Pan ocenia taką postawę?
PiS milczy, bo prawdopodobnie jest tą sytuacją bardzo zaskoczony. Ponieważ Michał Kamiński jest jedną z czołowych postaci PiS-u, prawdopodobnie szykowana jest pewna forma wypowiedzi czy skomentowania oskarżeń. Ta sprawa wymaga delikatnej i bardzo mądrze przygotowanej odpowiedzi. Dobrze wiemy, że środowiska żydowskie, zwłaszcza te eksponowane przez osoby opiniotwórcze i rabinów, mogą bardzo zaszkodzić politykowi, któremu zarzuca się antysemityzm. Dlatego sytuacja, w której oskarżenia kierowane są jednego z czołowych polityków PiS, a przy okazji również europejskiego deputowanego, wymaga zastanowienia i PiS z pewnością nie spodziewał się usłyszeć takich opinii.
Myślę, że partia Jarosława Kaczyńskiego działa bardzo rozsądnie, nie ulegając emocjom. Taka postawa, moim zdaniem, jest z jednej strony dowodem na zaskoczenie PiS-u oskarżeniem, a z drugiej strony, że daje sobie czas na jego przemyślenie i przygotowanie stosownej odpowiedzi. WP: Milczą również pozostałe partie. Nie jest to trochę dziwne, zważywszy, że publicznie i przed całym światem przyczepia się polskiemu politykowi etykietę antysemity i rasisty?
Najważniejsze jest, co w tej sytuacji zrobi PiS, bo to polityk tej partii jest atakowany. Jedyne, co w tej sytuacji pozostałe partie powinny robić, jeżeli miałaby ich łączyć solidarność o charakterze narodowym, to nie powinny dolewać oliwy do ognia. Żadna z polskich partii, moim zdaniem, nie powinna się do tej debaty włączać, bo nie jest to atakowanie kraju, ale konkretnego polityka. On i jego partia polityczna mają więc jako pierwsi prawo do riposty.
WP: Na ile brytyjski atak zagraża niedawno objętemu przez Kamińskiego stanowisku przewodniczącego klubu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów?
Każdy polityk ma prawo do lepszych i gorszych wypowiedzi, jak również lepszych i gorszych zachowań. Jako osoba, która została wybrana na to stanowisko, Kamiński powinien je zachować i mieć okazję do pokazania swoich kompetencji. To, że wcześniej wypowiadał się negatywnie w sprawach polsko-żydowskich, nie znaczy, że będzie tak postępował przez cały czas.
Nigdy nie jestem zwolennikiem przekreślania czyjejś roli ze względu na jedną wypowiedź. Dla mnie o wiele bardziej skandaliczne było spotkanie Kamińskiego z Pinochetem. Ten fakt nie został tak ostro zaatakowany przez prasę zachodnią. Myślę, że patrząc z perspektywy nośności spraw, które mogą zajmować uwagę mediów i osób tworzących opinię publiczną we współczesnym świecie, wciąż najbardziej rzuca się w oczy sprawa antysemityzmu, a nie na przykład dosłownie rozumiana kwestia łamania praw człowieka przez dyktatora z obcego kraju.