PolitykaKamil Zaradkiewicz odszedł z TK, ale zatrzymał służbowy telefon

Kamil Zaradkiewicz odszedł z TK, ale zatrzymał służbowy telefon

Kamil Zaradkiewicz po tym, jak w 2016 roku przestał pełnić funkcję dyrektora zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego, nie zwrócił telefonu służbowego. Zrobił to dopiero po ośmiu miesiącach, po pytaniach dziennikarzy.

Kamil Zaradkiewicz odszedł z TK, ale zatrzymał służbowy telefon
Źródło zdjęć: © TVP Info
Anna Kozińska

O sprawie pisze "Wprost", który zapytał Zaradkiewicza, czy po odejściu z TK korzystał z telefonu służbowego i jeśli tak, to kto za to zapłacił. Trybunał poinformował, że koszt utrzymania telefonu prawnika w 2016 r. wyniósł prawie 500 zł.

Zaradkiewicz na pytania odpowiedzial pytaniem: – A pytał pan o złoty zegarek? Przypomnijmy, że prawnik w grudniu 2016 roku złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie odebrania mu rzeczy, które zostawił w swoim dawnym gabinecie. - Grupa osób weszła do gabinetu dyrektorskiego i wyniosła z niego przedmioty stanowiące moją własność. (...) Pracownicy TK mieli rozwiercić zamki, żeby dostać się do szafek i szuflad – mówił w TVP Info. Jak twierdził, wśród przedmiotów był zegarek - pamiątka rodzinna po dziadku generale, zamordowanym przez Sowietów. - Jeżeli ta rzecz zginie, to ja nie poprzestanę w wysiłkach, aby osoby odpowiedzialne za to poniosły konsekwencje - podkreślał Zaradkiewicz.

Trybunał Konstytucyjny poinformował, że Zaradkiewicz zwrócił telefon kilka dni po pytaniach dziennikarzy. Biuro TK zaznaczyło również, że przez osiem miesięcy dwukrotnie pisemnie wzywało prawnika do zwrotu urządzenia oraz rozliczenia się z pracodawcą, ponieważ przetrzymywał też książki z biblioteki i nie złożył karty obiegowej.

Zaradkiewiczowi wypowiedziano umowę o pracę latem 2016 roku. Wtedy też zaproponowano mu niższe stanowisko w TK. Trybunał tłumaczył tę decyzję utratą zaufania do Zaradkiewicza w związku z udzielanymi wywiadami i jego aktywnością medialną (opowiadał się po stronie rządu, mówił, ze orzeczenia nie zawsze są ważne i ostateczne). Ten jednak nie przyjął propozycji i przekazał sprawę do sądu pracy. Proces został zawieszony, trwają mediacje. Co więcej, pod koniec kwietnia minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz powołał Zaradkiewicza do rady nadzorczej państwowej spółki "Naftoport".

Źrodło: Newsweek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (72)