Kamil Sikora: "Rzecznik dezinformacji, czyli jak z 80. rocznicy II wojny światowej zrobiono kolejny etap wojny PiS‑PO?" (Opinia)
To się musiało stać. Z najważniejszej historycznej rocznicy tego roku politykom udało się zrobić element partyjnej wojny. Wszystko za sprawą rzecznika prezydenta Dudy, który jest odpowiedzialny za zamieszanie z zaproszeniem Donalda Tuska na uroczystości 1 września.
Idą wybory, to się nie mogło skończyć inaczej. Od kilku lat stałym elementem przygotowań do państwowych uroczystości jest kwestia zaproszenia (lub nie) Donalda Tuska. Przed 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej mamy kolejną odsłonę tego sporu.
Kalejdoskop
Rzecznik Andrzeja Dudy powiedział portalowi Gazeta.pl, że Tusk nie został zaproszony. Oczywiście politycy opozycji, dziennikarze krytycznie patrzący na PiS, a także internetowi komentatorzy, zdążyli już rozedrzeć szaty. Pisano, przede wszystkim na Twitterze - głównym miejscu takich burz w naparstku wody, że to kolejny przykład partyjniactwa, małostkowości i w ogóle braku szacunku.
Kiedy po kilku godzinach do Błażeja Spychalskiego zadzwoniła moja redakcyjna koleżanka, powiedział zupełnie co innego. - Donald Tusk jako były premier oczywiście został zaproszony, tak jak każdy były premier i prezydent - oznajmił. I przekonywał, że wszystko to wina dziennikarzy z Gazety.pl, bo ci zapytali o "zaproszenie dla szefa Rady Europejskiej", a nie dla "byłego premiera" czy po prostu dla "Donalda Tuska".
Tusk niezgody
Nawet jeśli ta wersja byłaby prawdziwa, źle świadczyłoby to o rzeczniku. Bo przecież jako człowiek myślący wiedział, jaka jest intencja pytającego. Że nie chodzi o zaproszenie dla urzędu, tylko o zaproszenie dla Donalda Tuska. Mógł po prostu sprecyzować, że szef Rady Europejskiej został zaproszony, ale z powodu sprawowania w przeszłości funkcji premiera, a nie z powodu aktualnej działalności w Brukseli.
Swoją drogą ta logika nie wystawiałaby najlepszego świadectwa pracownikom Pałacu Prezydenckiego. Bo dowodziłaby, że Andrzej Duda i jego urzędnicy podzielają narrację Prawa i Sprawiedliwości, które przekonuje, że Tusk nie jest "polskim" szefem RE (niektórzy mówią nawet, że jest niemieckim). To myślenie na wskroś partyjne.
Stenogramy nie kłamią
Wróćmy jednak do rozmowy Błażeja Spychalskiego z dziennikarzem portalu Gazeta.pl. W odpowiedzi na zarzuty urzędnika, redakcja opublikowała stenogram z rozmowy, która stała się podstawą do napisania tekstu.
Gazeta.pl: Czy Donald Tusk został zaproszony na rocznicę wybuchu II wojny światowej?
Błażej Spychalski: A Donald Tusk jest przywódcą jakiego państwa?
_Jest szefem Rady Europejskiej._
Ale zostali zaproszeni przywódcy państw. Donald Tusk nie jest przywódcą żadnego państwa. Klucz zaproszeń był prosty, zapraszani byli przywódcy państw Unii Europejskiej, NATO i Partnerstwa Wschodniego.
To wyjaśnia sprawę i pokazuje, że rzecznik prezydenta stał się rzecznikiem dezinformacji. Oczywiście dla wyznawców PiS sprawa jest jasna - skłamali dziennikarze.
Wojenka polsko-polska
Być może też po tym, jak otoczenie prezydenta, albo i sam Andrzej Duda, usłyszało głosy krytyki, postanowiono zmienić decyzję i jednak zaprosić Tuska. A winę zrzucono na dziennikarzy, bo przecież im najłatwiej zarzucić kłamstwo. Jednak ja w takich sytuacjach zawsze wybieram wierzyć dziennikarzom, bo politycy niemal zawsze w kontaktach z mediami starają się coś ugrać, często posuwając się do dezinformacji. Nie za bardzo wiem, co taki spór o zaproszenie dla Tuska miałby dać obozowi prezydenta, ale to już inna sprawa.
Problem w tym, że po raz kolejny niezwykle ważna rocznica, i to jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w historii naszego narodu, stała się pretekstem do politycznych wojenek na poziomie piaskownicy.