Kaliningrad odczuwa sankcje. Firma produkująca "sałatkę Putina" prosi o pomoc
Ledwo co montownia samochodów z Kaliningradu, z powodu braku importowanych części, wysłała pracowników na urlop, a nałożone na Rosję sankcje już pogrążają kolejnego regionalnego potentata. Szef firmy "Za Ojczyznę", znanego w całej Rosji producenta konserw rybnych, prosi rząd o pomoc finansową. Zagrożona może być produkcja "sałatki Putina".
Siergiej Liutarewicz, prezes kaliningradzkiej firmy "Za Ojczyznę", mówi agencji Interfax, że sprawą "bezpieczeństwa żywnościowego w Rosji" jest pilne przyznanie jego firmie i pięciu pomniejszym producentom konserw rybnych, tanich rządowych pożyczek. Inaczej branży grozi ograniczenie produkcji.
- Sankcje znacznie skomplikowały naszą działalność produkcyjną. Potrzebujemy dziś dodatkowych zapasów różnych surowców, które nie tylko są w zakładzie, ale także są w drodze. Teraz płacimy za wszystko z góry, w tym także w chińskich juanach. W nowych warunkach nasze zapotrzebowanie na kapitał wzrosło nawet czterokrotnie - powiedział Siergiej Liutarewicz, prezes kaliningradzkiej firmy "Za Ojczyznę".
Poskarżył się, że w trakcie wojny firma otrzymała jedynie 200 mln rubli pożyczki, ale "są to okruchy na tle potrzeb". Dodał, że rosyjski rząd i Ministerstwo Rolnictwa muszą ponownie rozważyć swoje stanowisko w sprawie tanich pożyczek dla tej branży. Wiosną przetwórstwo rybne nie weszło na listę ważnych przedsięwzięć, które mogą liczyć na rządowe pożyczki, czyli wparcie bieżącej działalności.
"Za Ojczyznę" to najbardziej znany rosyjski producent konserw rybnych. Od czasów ZSRR zatrudniający tysiące pracowników i mający własną bałtycką flotę połowową. Spośród 50 konserw jego najbardziej znanym produktem jest proste danie - szprotka w oleju. Konserwa nazywana jest potocznie "sałatką Putina", a to dlatego, że wszystko w niej jest rosyjskie. Szproty łowione są w Zatoce Kaliningradzkiej i przez rosyjskich rybaków, olej pochodzi z Woroneża, a blacha od firmy Metupak z Kaliningradu.
Gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, Siergiej Liutarewicz ogłosił na Facebooku, że jego firma da się siebie wszystko, bo zobowiązuje ją do tego nazwa "Za Ojczyznę". Poinformował, że podwoi produkcję do 114 mln opakowań.
Łatwo nie było. W marcu wyłączenie Rosji z międzynarodowego systemu bankowego SWIFT zagroziło produkcji konserw ze szprotkami, śledziami w pomidorach. Liutarewicz poinformował wówczas media, że zabrakło pasty pomidorowej. Firma nie miała jak za nią zapłacić. Pastę zaczęła importować z Iranu, płacąc juanami z nowego konta założonego w chińskim banku.
To kolejny przykład kryzysu wywołanego przez sankcje. Od 1 maja działa już montownia aut KIA i BMW, a jej pracownikom zaproponowano pracę w rolnictwie, już za połowę pensji. Opisywaliśmy to w tekście poniżej.
"Kaliningrad musi prosić o pomoc. To na rękę Kremlowi"
- Prezes "Za Ojczyznę" wyłamał się z chóru rosyjskich przedsiębiorców, którzy zazwyczaj w patriotycznym tonie informują media tylko o wzroście produkcji i sukcesach w obchodzeniu sankcji. Aż dziwne, że apel o przemyślenie rządowej polityki pomocowej przeszedł przez cenzurę i rozszedł się po rosyjskich mediach - komentuje w rozmowie z WP polski przedsiębiorca działający w Obwodzie Kaliningradzkim (prosi o zachowanie anonimowości).
- Trudno ocenić, czy jest to kontrolowana krytyka. Liutarewicz jest także deputowanym w obwodowego parlamentu i prawdopodobnie może pozwolić sobie na więcej krytycyzmu. Na przykład właściciel montowni samochodów Awtotor, który wypowiadał się w podobny sposób o własnych problemach, od maja już nie komentuje sytuacji. Za dużo było już szumu w zagranicznych mediach - tłumaczy.
- Moi rosyjscy znajomi mówią, że Kaliningrad proszący o pomoc finansową i zdany na łaskę rządu, to sytuacja korzystna dla Kremla. Jako najbardziej prozachodni region Rosji musi udowodnić swoją lojalność podczas wojny i nieco pocierpieć. Przypomnę, że właśnie w Kaliningradzie, obok liberalnych miast, jak Moskwa i Sankt Petersburg, odbyły się duże manifestacje przeciwko wojnie w Ukrainie - dodaje rozmówca.
Już kilkakrotnie informowaliśmy o problemach gospodarczych Obwodu Kaliningradzkiego. Na przełomie lutego i marca mieszkańcy regionu w panice wykupowali cukier w sklepach. Po drastycznych podwyżkach importowanych towarów wzrosła liczba sklepowych kradzieży. Najwięksi pracodawcy informowali władze o ryzyku zwolnień grupowych.
Według ekspertów Obwód Kaliningradzki jako oddzielona od Rosji nadbałtycka enklawa, granicząca z Litwą i Polską, najmocniej odczuwa sankcje gospodarcze.
- Na razie trudno ocenić, czy takie kłopoty mogą przerodzić się w bunt społeczny. Z relacji, jakie otrzymuję od znajomych zza rosyjskiej granicy, wynika, że w Kaliningradzie spada poparcie dla polityki Władimira Putina. Mieszkańcy regionu są też mniej wrażliwi na lejącą się z rosyjskiej telewizji propagandę, bo z racji bliskości Polski i Litwy oraz kontaktów z nami, mogą łatwo konfrontować oficjalne przekazy z rzeczywistością - komentował w WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski