Kalas: moje zatrzymanie to kompropmitacja
Zatrzymany przez ABW kontroler NIK Jacek Kalas określił działania ABW wobec niego, jako kompromitację. Powiedział, że nie może wypowiadać się na temat stawianych mu zarzutów, ponieważ postępowanie wobec niego utajniono i jego wypowiedź potraktowanoby jako złamanie ustawy. Nie może też w związku z tym komentować artykułów prasowych na ten temat.
22.08.2003 | aktual.: 27.08.2003 12:00
Według "Gazety Wyborczej", w zatrzymaniu Jacka Kalasa brały udział 4 uzbrojone ekipy ABW. Kalas jest kontrolerem NIK, który znalazł dowody, że "raport otwarcia" rządu SLD zawierał nieprawdziwe dane. Raport oceniał stan spółek skarbu państwa po rządach ekipy Jerzego Buzka.
Najlepszą ocenę wielomiesięcznemu, jak podkreślała ABW, śledztwu wystawił sąd nie zgadzając się na jego areszt na podstawie materiałów zebranych przez Agencję - uważa kontroler NIK. Dodał, że być może dobrze się stało, że postępowanie zostało utajnione, bo w przeciwnym wypadku - jak powiedział - słuchacze mogliby umrzeć ze śmiechu dowiadując się o jego szczegółach.
Prokuratura zarzuca dwóm oficerom ABW ujawnienie tajemnicy służbowej pracownikowi NIK - Jackowi Kalasowi, a temu ostatniemu - podżeganie do tego. Ani prokuratura, ani ABW nie ujawniają - zasłaniając się tajnym charakterem śledztwa - jakie tajemnice przekazywano oraz w jakim celu.
W czwartek prokuratura wniosła do sądu - tłumacząc to obawą o utrudnianie śledztwa - o aresztowanie jednego oficera ABW Marka W. i pracownika NIK Jacka K. W obu przypadkach sąd oddalił wnioski. Drugi podejrzany oficer ABW Jacek S. został zwolniony bez stosowania żadnych środków zapobiegawczych. Nie ujawniono, co było przyczyną jego zwolnienia.
Sejmowa komisja do spraw służb specjalnych chce przesłuchać szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego w sprawie zatrzymania kontrolera Najwyższej Izby Kontroli Jacka Kalasa przez funkcjonariuszy Agencji. Według przewodniczącego komisji do spraw służb specjalnych, Antoniego Macierewicza spektakularne zatrzymanie Jacka Kalasa to nic innego jak próba zastraszenia opinii publicznej.
Macierewicz zwrócił uwagę, że przesłuchania były prowadzone - jak to określił - "bardzo brutalnie". Ponadto - dodał przewodniczący komisji do spraw służb specjalnych - odbywały się one nie tylko w domach podejrzanych osób, ale - jak w przypadku Jacka Kalasa - także w domu jego teścia, znanego toruńskiego profesora.
"To wszystko miało wymiar jakiejś super akcji mającej na celu zastraszenie nie tylko ich, ale w ogóle opinii publicznej i instytucji państwowych. Źle sądzę o takim sposobie działania" - powiedział Antoni Macierewicz.
W opinii Antoniego Macierewicza, zatrzymanie Jacka Kalasa miało także związek z jego pracą w NIK, a konkretnie przy zbadaniu wiarygodności "raportu otwarcia". Szef komisji dodał, że na zatrzymanie Jacka Kalasa mogła mieć również wpływ jego przeszłość jako funkcjonariusza UOP-u. Pracę w UOP Kalas stracił po objęciu rządów przez koalicję SLD-UP i przekształceniu Urzędu w Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.