PolskaKaja Godek wyłożyła "kawę na ławę". Zdradziła, ile zarabia w państwowej spółce

Kaja Godek wyłożyła "kawę na ławę". Zdradziła, ile zarabia w państwowej spółce

Inicjatorka projektu "Zatrzymaj aborcję" ujawniła, ile zarabia jako członek rady nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM. Zaledwie dwa dni temu w rozmowie z Wirtualną Polską mówiła, że "nie zamierza się spowiadać".

Kaja Godek wyłożyła "kawę na ławę". Zdradziła, ile zarabia w państwowej spółce
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Natalia Durman

28.03.2018 | aktual.: 28.03.2018 12:07

Choć Godek pracuje w spółce Skarbu Państwa od 2015 roku, kiedy PiS wygrało wybory parlamentarne, to o sprawie jest głośno od kilku dni. W poniedziałek, pytana przez Wirtualną Polskę o to, czy zdecyduje się ujawnić swoje zarobki, odpowiedziała stanowczo: "Nie jest to wiedza tajemna, ale nie zamierzam się spowiadać".

Po dwóch dniach zmieniła jednak zdanie. W opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu podkreśla, że jej praca "jest informacją jawną i powszechnie dostępną" od grudnia 2015 r. i podjęła ją "spełniając wszelkie wymogi formalne dotyczące wykształcenia i doświadczenia zawodowego".

Po chwili przechodzi do wynagrodzenia. "Zarabiam 3416 zł miesięcznie. Podejmując pracę zrezygnowałam z zasiłku dla niepracujących rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko: 1500 zł i 500 zł na pierwsze dziecko w ramach programu 500 plus. Gdybym nie pracowała, obciążałabym podatników kwotą 2000 zł miesięcznie. Podejmując pracę dostaję o 1400 zł więcej niż nie pracując i są to pieniądze z zysku wypracowanego przez firmę. Chyba w Polsce lepiej pobierać zasiłki - nie pracować i mieć święty spokój" - pisze Godek.

Dodaje, że jeśli iść tokiem rozumowania atakujących ją ludzi, trzeba by było do zarządów i rady nadzorczej LOT zatrudniać stewardessy i pilotów, a do zarządu Orlenu - osoby mające doświadczenie w serwisowaniu pistoletów do nalewania benzyny.

Godek zaznacza też, że - "wbrew kłamliwym sugestiom aborterów" - Fundacja Życie i Rodzina powstała zanim zaczęła pracę w Wuzetem.

"Perfidny hejt". Nie cofniemy się!

Aktywistka nie ma wątpliwości, że ataki pod jej adresem to "próba zniechęcenia wszystkich, którzy chcą walczyć o prawo do życia dla niepełnosprawnych i chorych dzieci". "Moja aktywność społeczna nie jest na rękę wrogom życia. Podejmując ją liczyłam się z konsekwencjami, choć przyznam, że nie spodziewałam się czegoś tak podłego, jak próba niczym nieusprawiedliwionego zwolnienia z pracy matki trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego" - pisze.

I choć - jak podkreśla - nie są to przyjemne doświadczenia, chciała za nie gorąco podziękować ich autorom. "Te przeciwności upewniają mnie, że jesteśmy na właściwej drodze i że do celu mamy już blisko. Dziękuję także za to, że po raz kolejny zobaczyłam, jak wiele jest w Polsce ludzi, którzy widząc perfidny hejt i hipokryzję wpływowych środowisk proaborcyjnych niezachwianie wspierają naszą walkę o życie niepełnosprawnych i chorych dzieci" - czytamy w oświadczeniu.

"Chcę powiedzieć wszystkim, którzy liczą, że uciszą mnie, albo ludzi z którymi razem walczę o zakaz aborcji: nie pozwolimy się zastraszyć i nie cofniemy się ani o krok!" - podsumowuje Godek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (752)