Kaczyński woli "dziarskich mężczyzn" niż "wstrętną babę"?
Po usunięciu Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak z PiS, prezes Jarosław Kaczyński zapewne odetchnął z ulgą. Dlaczego tylko kobiet pozbył się prezes? Jednopłciowość nie jest jednak wyłącznie domeną PiS-u. Krajobraz przedwyborczy Polski to „śmietankowo-piwni” mężczyźni, obiecujący dobrobyt i sukces widoczny na ich obliczach - pisze prof. Magdalena Środa w swoim cotygodniowym felietonie.
Same chłopaki! Prezes wreszcie rozwinie skrzydła, które zwinęła mu lub zgoła podcięła - Joanna Kluzik-Rostkowska. Ta wstrętna baba upokorzyła prezesa, każąc mu grać w trakcie kampanii rolę miłego rozsądnego, otwartego i skłonnego do kompromisów człowieka. To przez kobietę prezes musiał być tym, kim nie jest. Teraz to się skończyło. Prezes przywrócił swoją tożsamość, jest sobą i to w swoim ulubionym jednopłciowym towarzystwie.
Przy okazji, niejako hurtem pozbył się posłanki Jakubiak (no bo nie Poncyliusza, w końcu facet!). Niektórzy mogliby się zdziwić - dlaczego? Jakubiak w przeciwieństwie do Kluzik-Rostkowskiej nie miała żadnych politycznych zainteresowań prócz wzmacniania braci Kaczyńskich. Była jak lew, lwica i cerber razem wzięci. I mówię to z niekłamanym podziwem. Jakubiak w każdej rozmowie, w każdym wywiadzie, w każdej wypowiedzi - by nie powiedzieć - w każdym oddechu nie tylko sławiła Kaczyńskich i stawała po ich stronie, ale robiła to z przekonaniem głębokim i często wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Jakubiak gotowa była zginąć za politykę PiS uosabianą przez braci Kaczyńskich z takim samym zaparciem jak czyni to teraz poseł Błaszczak, który dla Kaczyńskiego potrafi zrezygnować nawet z wiary w prawdy matematyczne i jeśli prezes będzie od niego wymagał by deklarował, że dwa plus trzy równa się dwadzieścia, to poseł Błaszczak to zrobi i jeszcze doda od siebie, że to dwadzieścia trzy. I posłanka Jakubiak też gotowa była to zrobić. Dlaczego więc straciła swoja pozycję? Bo była kobietą. W PiS-ie, partii ewidentnie jednopłciowej silne kobiety są niepotrzebne. To jest partia chłopaków. I gdy ją wreszcie przejmie Ziobro, kobiety znikną zupełnie lub ostaną się wyłącznie jako paprotki, by nie budzić obyczajowych podejrzeń.
Jednopłciowość nie jest wyłącznie domeną PiS-u. Gdy się jedzie przez Polskę, na plakatach wyborczych niemal sami panowie. Wygląda to jak w „seksmisji” a rebours. Zewsząd zerkają na nas „śmietankowo-piwni” mężczyźni, obiecujący dobrobyt i sukces widoczny na ich obliczach. Kobiet jak na lekarstwo (może nie mają pieniędzy na plakaty?).
Polscy politycy – na szczeblu narodowym i lokalnym - zapatrzyli się w dwie najbardziej skuteczne w zdobywaniu władzy i pieniędzy grupy społeczne: księży i piłkarzy (a najlepiej dwa w jednym). To najbardziej szowinistyczne wspólnoty. Kobiet się tam nie dopuszcza ze względów towarzyskich lub doktrynalnych.
W partii Tuska sprawa jest jasna od wielu lat, kto nie gra w piłkę, nie podnieca się piłką, piłki nie komentuje - nie może rządzić. Władza w Polsce jest więc w rękach kibiców i działaczy sportowych, którzy dla niepoznaki nazywają się „premier”, „doradca do spraw politycznych” , „sekretarz stanu” itp.
W partii PSL panuje zasada im więcej władzy, prestiżu i pieniędzy, tam więcej „swoich” (chłopów), im mniej tych dóbr - tam więcej kobiet. Stąd tak wiele sołtysek, a tak mało kobiet burmistrzów.
W SLD oświecona czołówka głosi parytet, za którym nijak podążyć nie mogą panowie w terenie. Jak to babom oddać miejsca?! „Się ułoży listę i będzie spokój z tym parytetem”.
Teraz wszystko jednak w rękach wyborców i wyborczyń. Czy chcą jednopłciowej Polski czy wolą Polskę heteroseksualną?
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski