Prezes w sądzie. Nie cofa słów o "odrażających przestępstwach" Brejzy
- Używanie środków publicznych po to, żeby prowadzić brutalną walkę polityczną przeciwko swoim przeciwnikom, jest odrażające i łamie prawo karne - tak Jarosław Kaczyński tłumaczył w sądzie, że jego wypowiedź o "odrażających przestępstwach" Krzysztofa Brejzy (KO) wynikała z obowiązku przekazania komisji śledczej ds. Pegasusa całej posiadanej wiedzy. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie - 9 grudnia.
Co musisz wiedzieć?
- Prezes PiS podczas procesu tłumaczył, że jego wypowiedź o "odrażających przestępstwach" była efektem obowiązku wobec komisji śledczej.
- Strona Brejzów wskazuje na brak wyroków i umorzenia w wątkach tzw. sprawy inowrocławskiej.
- Następna rozprawa zaplanowana jest na 9 grudnia.
Rozprawa w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia, której przewodniczył sędzia Tomasz Trębicki, odbyła się bez możliwości rejestrowania jej przez media w formie audio i wideo.
Sprawa z oskarżenia prywatnego europosła KO Krzysztofa Brejzy dotyczy słów prezesa PiS podczas sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa z marca ubiegłego roku. Lider PiS określił wówczas Brejzę jako "znaczącego polityka formacji opozycyjnej dopuszczającego się bardzo poważnych, a przy tym odrażających przestępstw". W związku z oskarżeniem Brejzy Sejm w marcu uchylił Kaczyńskiemu immunitet.
Dwucyfrowa przewaga KO nad PiS. Polacy wskazują przyczynę
Kaczyński się tłumaczy
Podczas posiedzenia sądu Kaczyński przedstawił powody, dla których użył takiego sformułowania. Wyjaśnił, że był zobowiązany przez komisję śledczą przedstawić wszystko, co wie w danej sprawie, a także że jako wicepremier (szefem rządu był wówczas Mateusz Morawiecki) zajmujący się m.in. kwestiami bezpieczeństwa uzyskał informacje, że Brejza podjął "działania bezprawne" i "moralnie odrażające".
Informacje te – jak mówił – uzyskał od funkcjonariusza publicznego ds. bezpieczeństwa, a dotyczyły one tego, że wobec Brejzy użyto Pegasusa w związku z działaniami władz magistratu w Inowrocławiu. Media opisywały wtedy, że działał tam "wydział propagandy", farma trolli – grupa hejterów, którzy mieli atakować oponentów prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę i jego syna Krzysztofa.
- Używanie środków publicznych po to, żeby prowadzić brutalną walkę polityczną przeciwko swoim przeciwnikom, jest odrażające i łamie prawo karne - powiedział Kaczyński.
Kaczyński oburzony
Do sprawy tej Kaczyński odniósł się również po posiedzeniu sądu, pytany przez PAP, czy nadal uważa, że Brejza popełnił przestępstwa. - W dalszym ciągu uważam, że ta sprawa (ino)wrocławska, chociaż (...) w wielu wypadkach, bo to są różne aspekty tej sprawy, umorzona, powinna być wznowiona, kiedy zmienią się warunki polityczne i wtedy będzie rozstrzygnięta - odparł prezes PiS. - Podstawy do tego, żeby zastosować to urządzenie (Pegasusa), tutaj były pełne - ocenił.
Prezes PiS zapowiedział też w rozmowie z dziennikarzami, że najprawdopodobniej nie weźmie udziału w kolejnej rozprawie, ponieważ nie ma takiego obowiązku. Po rozprawie we wpisie na portalu X odniósł się do kwestii sędziego prowadzącego sprawę. "Stawiłem się dzisiaj w sądzie – choć stawiennictwo nie było obowiązkowe – i oczom nie mogłem uwierzyć: w sędziowskiej todze zasiadał Tomasz Trębicki, syn działaczki PO – Zofii Trębickiej, byłej dyrektor biura poselskiego Marcina Kierwińskiego… Co więcej, to sędzia awansowany przez p. Żurka (Waldemara, szefa MS – PAP) na stanowisko prezesa Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, na co dzień skrajnie zaangażowany politycznie" – napisał szef PiS.
"Macie jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, dlaczego tak bardzo chcieli przejąć wymiar sprawiedliwości?" – dodał we wpisie Kaczyński.
Dorota Brejza: prezes nie jest nadczłowiekiem
Pełnomocniczka i żona europosła KO Dorota Brejza zaznaczyła podczas posiedzenia sądu, że trudno kogoś bardziej zniesławić, niż nazywając go przestępcą. Podkreśliła też, że mówienie o kimś, że jest przestępcą, musi wiązać się z faktem, że zapadł wobec niego np. wyrok sądowy. – Nie ma ani jednego argumentu, który pozwala powiedzieć, że Krzysztof Brejza popełnił przestępstwo – stwierdziła.
- Nikt nie ma prawa nikogo obrażać. Jeżeli ktoś mówi o kimś, że jest przestępcą, jeżeli ktoś kogoś zniesławia, to – tak jak mówił pan Zbigniew Ziobro – nie ma świętych krów. To znaczy nikt nie może o nikim mówić, że jest przestępcą, kiedy ktoś przestępcą nie jest. I nie może tego robić ani Kaczyński, ani nikt inny - podkreśliła Brejza w rozmowie z dziennikarzami.
Na rozprawie przywołała też komunikat Prokuratury Okręgowej w Gdańsku z 2024 r., która umorzyła śledztwo przeciwko Ryszardowi Brejzie, podejrzanemu o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej. Analizująca sprawę Prokuratura Regionalna wskazała wówczas na nadużycia ze strony prowadzących postępowanie i bezprawne użycie Pegasusa wobec jego syna Krzysztofa Brejzy.
- Prezes nie jest nadczłowiekiem. Żyjemy w państwie, w którym obowiązują go normy prawa. Przetrzepali mi telefon, sto tysięcy wiadomości, włamali się cyberbronią do walki z Hamasem, szukali haków. Przez lata nie znaleźli nic. Preparowali rzeczy, łamali płyty i muszą odpowiedzieć za to. Ten proces, który wytoczyliśmy prezesowi i zasiada na ławie oskarżonych, jest elementem wyjaśnienia sprawy afery Pegasusa. Nie z zemsty, tylko dlatego, żeby ta sprawa nigdy się już nie powtórzyła – mówił dziennikarzom Krzysztof Brejza.
Mecenas zaznaczyła też, że proces ma wymiar nie tylko osobisty, ale także społeczny, by służyć oczyszczeniu debaty z tzw. hejtu. Wcześniej mówiła, że jeżeli prezes PiS przeprosi za swoje słowa, to zostaną one przyjęte, jednak Kaczyński nie skorzystał z tej możliwości.
Obrona bezskutecznie wnioskowała też o umorzenie postępowania w związku z tzw. immunitetem materialnym Kaczyńskiego, czyli trwałą jego ochroną związaną bezpośrednio z wykonywaniem funkcji jako posła, w tym przypadku przed sejmową komisją śledczą.