"Kaczyński... przestępcą?"
Poseł Zbigniew Nowak (niezrzeszony) pojawił się w Sejmie w nietypowym stroju - obszernej, białej koszulce t-shirt. Fotoreporterom, którzy obstąpili go w kuluarach sali obrad, prezentował w różnych pozach napis na piersiach: "Kaczyński... przestępcą?". Jarosław Kaczyński nazwał zarzuty Nowaka "całkowitą bzdurą".
Na plecach poseł zamieścił adres swojej strony internetowej, na której przekazuje informacje o przebiegu trwającego od 1 stycznia swojego protestu.
Nowak przekazał dziennikarzom kopię skierowanego do prokuratora generalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego, który w 1991 roku jako sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta miał "podżegać do przestępczego działania" urzędnika państwowego. Chodziło o ówczesnego kierownika Oddziału Organizacyjnego Urzędu Rejonowego w Warszawie.
Według Nowaka, który powołuje się na orzeczenie sądu, J.Kaczyński wywarł na nim tak silną presję, że ten poświadczył nieprawdę przy podejmowaniu decyzji w sprawie przejęcia przez Fundację Prasową Solidarności budynku przy Al. Jerozolimskich w Warszawie.
Sprawa przeciwko owemu urzędnikowi została w 1995 roku umorzona z powodu znikomej szkodliwości społecznej, ale - według Nowaka - nie uległ przedawnieniu czyn popełniony przez J.Kaczyńskiego.
To całkowita bzdura. Wszystko od początku do końca jest całkowitą nieprawdą - podkreślił J. Kaczyński.
Zapewnił, że o żadnej sprawie nacisku na urzędnika nigdy nie słyszał, nikt go w tej sprawie "nie indagował". Zaznaczył, że "na pewno" nie wywierał żadnego wpływu na urzędnika w sprawie związanej z Fundacją Prasową Solidarności.
W ocenie Kaczyńskiego, akcja posła może mieć trzy źródła: "chorobę Nowaka"; "podszepty (Zygmunta) Wrzodaka", z którym - zdaniem Kaczyńskiego - Nowak może współpracować, lub też są to "popłuczyny" po akcji prowadzonej przeciw jego środowisku w latach 1991-1993, po tym, gdy ogłosiło ono, że w Polsce panuje korupcja.