Polityka"Kaczyński mógł przynieść chociaż kwiaty Komorowskiej"

"Kaczyński mógł przynieść chociaż kwiaty Komorowskiej"

- Uczynię wszystko, aby Was nie zawieść - mówił w orędziu po zaprzysiężeniu na prezydenta Bronisław Komorowski. Jak jego deklaracje odczytali politycy uczestniczący w uroczystości? - Mówił na okrągło, nie powiedział nic odkrywczego - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Elżbieta Witek z PiS. Natomiast Janusz Piechociński z PSL przyznaje, że ma żal do tych posłów, którzy nie przybyli do sejmu. Z kolei Joanna Senyszyn dodaje, że Jarosław Kaczyński mógł przyjść i wręczyć kwiaty Annie Komorowskiej.

"Kaczyński mógł przynieść chociaż kwiaty Komorowskiej"
Źródło zdjęć: © PAP

06.08.2010 | aktual.: 06.08.2010 14:51

Zaprzysiężony prezydent nie szczędził Polakom wielkich, patriotycznych słów w czasie wygłoszonego w sejmie orędzia. – To święto, w którym powinny mieć udział wszystkie Polki i Polacy – mówił. Deklarował też, że będzie chciał pobudzić do aktywności obywateli, którzy polityką są zniechęceni przekonując, że „trzeba ufnie patrzyć w przyszłość”.

Posłanka PiS: ocenimy go po czynach

Politycy uważnie przysłuchiwali się słowom głowy państwa i zapowiadają rozliczenie go z obietnic – tych przedwyborczych i dzisiejszych. Jak ocenili wystąpienie? Elżbieta Witek z PiS uważa, że nie wniosło nic nowego i wartościowego. – Orędzie było gładkie, „na okrągło”, były formułki, odezwy do narodu, które powtarzają się w każdym tego typu wystąpieniu. Co do pozostałych obiecanek, np. o służbie zdrowia, to chciałam przypomnieć, że spełnienie ich nie leży w gestii prezydenta, ale rządu. Poczekam na to, co pan Komorowski powiedział w jednym ze zdań, że „ocenimy go po czynach”. Zobaczymy, jakie będą jego pierwsze posunięcia – mówi posłanka.

Janusz Piechociński (PSL) przychylniej ocenia orędzie. – Słowa Bronisława Komorowskiego odczytałem jako przesłanie pokoju, współdziałania, szukania dobra wspólnego. Takie deklaracje są bardzo potrzebne Polsce, która jest rozdarta jak nigdy dotąd. Aby te słowa zamieniły się w czyn, potrzebna jest jednak współpraca z opozycją, która musi pogodzić się z wynikiem wyborów i odpowiedzieć na ofertę współpracy. Trzeba zakończyć wreszcie tę atmosferę konfrontacji, która wciąga polityków jak wir – podkreśla poseł koalicyjnego PSL.

Z kolei posłanka SLD zachęca wszystkich niechętnych Komorowskiemu do podarowania mu mandatu zaufania. – Wszyscy pamiętamy, że Komorowski nie prezentował się dobrze jako marszałek, przerywał posłom opozycji i często nie pozwalał im dojść do głosu. Mamy w pamięci również kampanię pełną gaf. Dajmy mu jednak szansę, bo być może będzie lepiej– mówi Joanna Senyszyn.

Posłanka pozytywnie odebrała fakt, że miejscem pierwszej wizyty nowego prezydenta będzie Bruksela. – Ogromnie się cieszę, że nie będzie to Watykan – mówi Senyszyn. Punktuje jednak prezydenta za jedno ze stwierdzeń, które padło w orędziu. - Prezydent powiedział, że zrobi wszystko, by nikt ze względu na pochodzenie, stopień sprawności, wiek, wykształcenie i zamieszkanie nie był pozbawiony miejsca we wspólnocie. Szkoda, że nie przeszły mu przez usta inne kwestie, jak orientacja seksualna, wyznanie, kolor skóry czy narodowość – akcentuje posłanka.

Parlamentarzyści odnieśli się również do wielkiego nieobecnego prezydenckich uroczystości – Jarosława Kaczyńskiego. Wprawdzie prezes PiS, już wcześniej zapowiadał, że ma tego dnia inne obowiązki, to wiadomo, że był i inny powód jego nieobecności. Elżbieta Witek z PiS nie dziwi się jego decyzji. - Nie przyszedł, bo widocznie miał powody. Trzeba wziąć pod uwagę cały kontekst ostatnich wydarzeń, wyborów prezydenckich, niewyjaśnionej katastrofy i nonszalanckiej postawy PO w sprawie wyjaśnienia okoliczności tragedii. Jarosław Kaczyński, podobnie jak inni członkowie PiS, nie ma czego świętować. Z czego ma się się cieszyć, jeśli nadal jest dotknięty tym, co się wydarzyło 10 kwietnia? – pyta posłanka

Piechociński jest "głęboko zasmucony", Senyszyn pyta: "gdzie kwiaty?"

Janusz Piechociński przyznaje jednak, że jest „głęboko zasmucony” nie tylko pustym fotelem sejmowym Jarosława Kaczyńskiego, ale i innych posłów Prawa i Sprawiedliwości. – Lista nieobecnych, nieklaszczących, niepojednanych jest długa i bardzo mnie to smuci. Liczyłem, że wyjdziemy dziś z Wiejskiej pogodzeni, że od dziś wszyscy powiemy o Komorowskim: „To nasz prezydent”. Niestety, tak się nie stało – podsumowuje poseł.

Zachowanie prezesa PiS i innych parlamentarzystów dziwi również Joannę Senyszyn. - PiS jest obrażony, że to nie Jarosław Kaczyński został prezydentem. Posłowie nie potrafią zachować się z klasą, więc wielu nie przyszło. A przecież prezes PiS mógł się pojawić, wręczyć kwiaty, nawet jeśli nie Komorowskiemu, to chociaż jego żonie. To byłby gest, który świadczyłby o tym, że Polska jest dla niego najważniejsza. To błąd, którego nie da się już naprawić – twierdzi Senyszyn.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (1278)