Kaczyński kontra Gudzowaty; będzie proces
Przed rozprawą Kaczyński mija Gudzowatego (PAP/Tomasz Gzell)
Były minister sprawiedliwości Lech Kaczyński nie zgadza się z zarzutem pomówienia szefa Bartimpexu Aleksandra Gudzowatego, który wytoczył mu sprawę karną. Oskarżony chce powołać świadków, którzy mieliby zeznawać w sprawie dostaw gazu do Polski.
16.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Warszawski Sąd Rejonowy po raz pierwszy zebrał się w czwartek w sprawie prywatnego aktu oskarżenia sformułowanego przez Gudzowatego przeciwko Kaczyńskiemu.
Szef Bartimpexu zarzucił byłemu ministrowi sprawiedliwości pomówienie za pośrednictwem mediów, mogące poniżyć jego i jego firmę w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Za to samo Gudzowaty wytoczył Kaczyńskiemu jeszcze dwa procesy: cywilny, o ochronę dóbr osobistych - w Gdańsku i wykroczeniowy, w Warszawie.
Gudzowatego dotknęły słowa Kaczyńskiego z dwóch programów publicystycznych, w których jako poseł PiS i minister sprawiedliwości-prokurator generalny wypowiadał się o sprawie tzw. śledztwa jamalskiego. Oskarżenie dotyczy rozgłaszania nieprawdziwych zarzutów, że spółka reprezentuje w większym stopniu interesy Rosji niż Polski, szkodzi interesom polskim, a ta szkodliwa działalność jest na granicy zdrady stanu.
Kaczyński, który broni się sam, uważa wytoczenie mu tej sprawy za absurdalne. Odpierał zarzuty i twierdził, że jego wypowiedzi mieściły się w ramach polemiki politycznej, a ponadto działał w ramach tzw. kontratypu, czyli okoliczności wyłączających odpowiedzialność karną. Powołał się na przepis, który określa, że nie ponosi odpowiedzialności karnej ten, który podaje informacje prawdziwe lub działa w obronie interesu publicznego.(an)