Kacprzak: "Minister Łukasz Szumowski sam musi wybrać. Inaczej decyzję podejmie za niego ktoś inny" [OPINIA]
W byciu bogatym nie ma niczego złego. W byciu bogatym politykiem też nie. Powodem do wstydu jest za to udawanie ubogiego człowieka, wytykając bogactwo innym, jako coś złego, gdy samemu jest się bogatym.
28.05.2020 | aktual.: 28.05.2020 22:31
Łukasz Szumowski woli brnąć w zapewnienia, że wszystko, co robił "było transparentne", zamiast wyłożyć wszystkie majątkowe karty na stół. Zasłanianie się żoną i udawanie, że jej pieniądze, to nie jego pieniądze, bo on jest jedynie ubogim ministrem, nie przynosi ani powagi, ani nie dodaje wiarygodności.
Zaklinanie rzeczywistości, powtarzaniem przez ministra zdrowia i wszystkich mu politycznie bliskich obrońców, że wszelkie sugestie konfliktu interesów, nepotyzmu i niejasnych powiązań biznesowych, stwierdzeniem, że to "sprawa ewidentnie stricte polityczna", zdają się na nic. Będąc politykiem, wszystko co robi, każda jego decyzja, każde biznesowe wątpliwe powiązanie jest niczym innym jak właśnie polityką. A ta, albo odbywa się przy włączonych reflektorach, albo kryje się w zaciszach gabinetów. Tyle że w powszechnej świadomości ten, kto ma czyste sumienie, nie musi niczego ukrywać.
Właśnie takie myślenie było podstawą wprowadzenia do polskiej polityki obowiązku wypełniania i publikowania oświadczeń majątkowych przez wszystkich polityków. W naiwności twórców, miało to zapobiec wszystkim tym rzeczom, z którymi teraz musi się zmagać Łukasz Szumowski. Dzięki oświadczeniu łatwo policzyć, o ile może powiększyć się przez rok majątek polityka, mając pensję poselską, czy ministerialną.
Rozumiem tych, którzy nie wchodzą do polityki, chociażby dlatego, by nie dawać pożywki ciekawskim i zawistnym, których kłuje w oczy to, że ktoś ma więcej, że komuś powodzi się lepiej. Przez wiele lat można było stworzyć skuteczny system weryfikacji, bez konieczności tłumaczenia się z tego, co się w życiu zgromadziło, każdemu, kto tylko tego zapragnie.
"Z insynuacji tłumaczyć się najtrudniej"
Politycy PiS wpadają we własne sidła. Nie wszyscy są ubogimi posłami. Niektórzy zdążyli zgromadzić pokaźne majątki. I choć to nie grzech, to w polskiej rzeczywistości wciąż powód to zawiści. Pewnie dlatego, tak mocno sędziowie bronili się przed nałożeniem na nich obowiązku upubliczniania swoich. Żadne tłumaczenia nic wtedy nie dawały. Przez wielu ludzi prawicy od dawna forsowana jest postawa, że trzeba walczyć z "Rzeczpospolitą dla bogatych".
W przeszłości często byliśmy świadkami odwoływania się do niskich instynktów, do zazdrości wobec tych, którym powodzi się lepiej. Ponad dziesięć lat temu Lech Kaczyński sugerował, że "jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma". Powiedział to dokładnie w 2007 roku. Rok później, po jedenastu latach małżeństwa, Łukasz Szumowski podpisał ze swoją żoną rozdzielność majątkową.
Pewnie data jest przypadkowa, nie mam co do tego wątpliwości, ale będąc w sferze rzucanych insynuacji, samemu też łatwo w nie wpaść i być na nie narażonym. A z insynuacji tłumaczyć się najtrudniej. Zwłaszcza, gdy kreuje się na ubogiego funkcjonariusza państwowego.
"Minister Szumowski musi wybrać"
Zasłanianie się prawem, potrzebną zgodą żony na ujawnienie majątku, powtarzanie, że zarzuty mogą stawiać jedynie ludzie źli, tylko obniża wiarygodność. Minister musi przecież wiedzieć, że taka postawa będzie budzić jeszcze większe zainteresowanie jego pieniędzmi. Tak jego, bo rozdzielność na Polakach nie robi wrażenia. To formuła u nas stosowana przez nielicznych, a szerzej znana głównie z filmów gangsterskich, które pokazują, że to dobry sposób na ukrywanie majątków, które pochodzą z nielegalnych źródeł.
Minister sam musi zdecydować, jaką rolę zagra w serialu politycznym. Tego, który nie ma sobie nic do zarzucenia i jest w stanie udowodnić to tu i teraz, bez wzywania go przed sąd, czy tego, który do końca będzie wolał, by publikowano jego zdjęcia z pobytu w zgromadzeniu dla ubogich u boku Matki Teresy, a nie przed drogą willą. Tym bardziej, że jedno nie wyklucza drugiego.
W Polsce zarabianie pieniędzy, nawet tych ogromnych, wciąż nie jest zabronione. Tak jak zabronione nie jest to, by zarabiali je nasi bliscy, rodzina, brat, czy nasi znajomi. Nie jest nawet zabronione udawanie, że nie ma się tymi majątkami nic wspólnego. Szybko się jednak w naszej rodzimej polityce mści, gdy kreuje się na kogoś, kim się nie jest.
Premierowi co prawda udało się pozbyć wizerunku bogatego bankstera. Choć przepisanie przez niego majątku na żonę wraca do niego jak bumerang. Premier Szydło musiała pożegnać się z funkcją, bo za bardzo rozjechał się jej wizerunek ubogiej premier z premier, która rozdawała ogromne nagrody swoim.
Minister Szumowski musi wybrać, którą drogą podąży. Im dłużej będzie zwlekał, decyzję podejmie za niego ktoś inny. Albo wewnątrz partii, albo podejmą ją wyborcy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl