Kacprzak: "Kaczyński piecze od razu kilka pieczeni na jednym politycznym ogniu" [Opinia]
Wakacje się skończyły, rusza zapowiadana ofensywa legislacyjna. Jarosław Kaczyński przedstawił pierwszy duży projekt i od razu zaskoczył. Wszyscy, którzy spodziewali się, że na pierwszy ogień pójdzie dekoncentracja, czy repolonizacja mediów, jeszcze większe dyscyplinowanie sędziów, albo któryś z szeroko nagłaśnianych ostatnio projektów chroniących Polskę przed ekspansją środowisk LGBT, muszą się czuć nieco zawiedzeni i zaskoczeni.
08.09.2020 17:21
Prezes PiS wyciągając na początek temat ochrony zwierząt, piecze od razu kilka pieczeni na jednym politycznym ogniu. Na jesienne dzień dobry Jarosław Kaczyński od razu szachuje opozycję, która nie będąc na taki ruch gotowa. Będzie się teraz musiała mocno wić, żeby wytłumaczyć swojemu twardemu elektoratowi, dlaczego głosuje tak jak PiS lub jest tym zapisom przeciw, skoro sam prezes zapowiedział, że liczy na głos wszystkich dobrych ludzi. Z punktu widzenia całej opozycji każdy ruch jest zły. Bycie przeciw tylko umocni wizerunek totalności i bycia w kontrze do partii rządzącej dla zasady.
Głosowanie "za” umocni wahających się w tym, że całe to gadanie, jaki ten PiS jest zły, jest mocno przesadzone. Od dawna bowiem to właśnie te ugrupowania, które chcą by je postrzegano jako bardziej postępowe, nowoczesne i otwarte, forsują wszystkie zapisy, które dają większą ochronę zwierzętom i ograniczają ich cierpienie. Tyle, że konkretne rozwiązania proponuje PiS, kładąc na stole gotowy projekt ustawy.
Wyraźny sygnał do młodych wyborców. Kaczyński łamie kolejną barierę
Drugim niewątpliwie sporym uzyskiem, oprócz oczywiście samego dobrostanu zwierząt, jest w przypadku ustawy o ich ochronie wyraźny sygnał puszczony do młodych wyborców. Zwłaszcza dla tych, którzy politykę i polityków postrzegają wyrywkowo i nie rozumiejąc wszystkich mechanizmów i zależności politycznych, zwracają uwagę tylko na te działania, które są im bliskie. A co jak co, ale podejście do traktowania zwierząt zmienia się najbardziej właśnie wśród młodych, którzy nie zdążyli nabyć złych nawyków i nie potrafią obojętnie przejść obok psa na krótkim łańcuchu, zwierząt hodowanych w strasznych warunkach tylko dlatego, że ktoś chce mieć dla siebie futrzaną kurtkę.
Prezes Kaczyński swoim zaskakującym ruchem, łamie kolejną barierę tradycyjnych podziałów prawica-lewica, czy konserwatyści-liberałowie. Już od dawna w pierwszej kolejności bierze się za to, co jest ważne dla niego samego, za to, co bliskie jest jego sercu. Okazuje się, że idąc za swoimi potrzebami idealnie trafia w potrzeby szerokiej grupy społecznej.
Tym razem prezes Kaczyński nie będzie się już musiał wycofać, co miało miejsce w relatywnie niedalekiej przeszłości. Zmieniło się kilka rzeczy. Przede wszystkim PiS wie, że jeśli chce nadal wygrywać musi się otwierać na nowe grupy wyborców, zwłaszcza wśród młodych. Nie bez przyczyny udział młodzieżówki w pracach nad tą ustawą jest tak mocno podkreślany. Zmienia się też polska wieś. To coraz częściej nowoczesne gospodarstwa, ze świadomymi swojej roli i odpowiedzialności za szeroko rozumiane środowisko gospodarzami.
Kogo "poświęci" PiS?
Hodowcy zwierząt futerkowych, czy lobby uboju rytualnego, to zbyt mała grupa, by mogła zasadniczo wpłynąć na wyborcze poparcie dla PiS. Partia Kaczyńskiego nieraz pokazywała, że jest w stanie "poświęcić” jakąś grupę zawodową i dopiąć swego, mimo wszystko i na przekór wszystkiemu jeśli z politycznych kalkulacji wynikało, że bilans i tak wyjdzie dodatni. Tym razem też nie będzie wielkiego buntu i nagonki w mediach ojca Rydzyka. Poziom zależności został zbudowany na tak wysokim poziomie, że rozgłośnia może co najwyżej sprawę albo przemilczeć, albo nieco ponarzekać. Odwrócić się nie odwróci, bo nie ma do kogo.
Ustawa o ochronie zwierząt przypomina wszystkim politykom i obserwatorom jeszcze jedną, często zapominaną rzecz. Jarosław Kaczyński pokazuje kolejny raz, że w polityce jest graczem długodystansowym, mającym cierpliwość, który nie porzuca spraw dla niego ważnych. Nawet jeśli musi się czasem wycofać, to nigdy nie składa broni. Jest tym, który realizuje własną strategię i dopina swego, przez co to cały czas on nadaje ton debacie. I tak oto Jarosław Kaczyński wrócił z wakacji, a opozycja znów jest w defensywie.