Kaci Warszawy - zbrodniarze odpowiedzialni za rzeź powstańczej stolicy

Erich von dem Bach-Zelewski, Heinz Reinefarth, Oskar Dirlewanger i Bronisław Kamiński - to nazistowscy zbrodniarze, nieosądzeni za swe czyny, odpowiedzialni za rzeź warszawiaków w 1944 r. Łącznie w czasie powstania zginęło ok. 180 tys. cywilów.

Erich von dem Bach-Zelewski (siedzący pośrodku) przyjmuje akt kapitulacji kończący Powstanie Warszawskie
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 37-1712-2

"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy" - taki rozkaz wydał 1 sierpnia 1944 r., w reakcji na wybuch powstania w Warszawie, Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler.

Pierwsze walki o stolicę, mimo że oczekiwane przez Niemców, zaskoczyły okupantów ich skalą. W związku z tym komendant garnizonu warszawskiego gen. Rainer Stahel, apelował do dowództwa o przysłanie do Warszawy posiłków. Nowe oddziały niemieckie ściągnięto do miasta 4 sierpnia.

Zbrodniarz na czele pacyfikacji

Głównodowodzącym wojsk tłumiących powstanie został gen. SS Erich von dem Bach-Zelewski (1899-1972) - oficer, mający za sobą zbrodniczą przeszłość. Był weteranem I wojny światowej. Jako członek Freikorpsów brał udział w tłumieniu powstań śląskich. Po zajęciu Polski przez Niemcy w 1939 r., będąc Wyższym Dowódcą Policji i SS na Śląsku, von dem Bach-Zelewski odpowiadał m.in. za akcje pacyfikacyjne oraz deportacje tysięcy Polaków do Generalnego Gubernatorstwa. Był również zastępcą Komisarza Rzeszy Do Spraw Umacniania Niemczyzny.

W związku z atakiem Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 r., von dem Bach-Zelewski został przydzielony do Armii "Środek". Pełnił m.in. funkcję pełnomocnika Reichsfuehrera SS ds. Walki z Bandami; odpowiadał za zwalczanie partyzantki na zajętych terenach ZSRS oraz zbrodnie na ludności żydowskiej.

Kiedy von dem Bach-Zelewski przybył do ogarniętej powstaniem Warszawy, rozpoczynała się właśnie masowa rzeź jej mieszkańców. W powojennych zeznaniach utrzymywał, że dotarł do polskiej stolicy pomiędzy 13 a 15 sierpnia. Próbował w ten sposób uchylić się od odpowiedzialności za zbrodnie na mieszkańcach Woli i Ochoty, których dokonywała nowo utworzona grupa uderzeniowa pod dowództwem SS Gruppenfuehrera Heinza Reinefahrta (podlegał bezpośrednio von dem Bachowi-Zelewskiemu).

Heinz Reinefarth (po środku z Krzyżem Rycerskim) podczas walk na Woli (fot. Wikimedia Commons)

W skład grupy wchodziły: pułk z brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA), dowodzony przez SS Brigadefuehrera Bronisława Kamińskiego - ok. 2 tys. żołnierzy; pułk SS dowodzony przez SS-Standartenfuehrera Oskara Dirlewangera (dwa bataliony, 3381 ludzi), 2. Azerbejdżański Batalion "Bergmann", dwa bataliony 111. Pułku Azerbejdżańskiego i 3. Pułk Kozaków - razem ok. 2,8 tys. ludzi; 608. Pułk Ochrony z Wrocławia płk. Willy'ego Schmidta - ok. 600 ludzi.

Rzeź Woli

Tylko 5 sierpnia w wyniku masowych egzekucji mieszkańców warszawskiej Woli zginęło ok. 20 tys. ludzi (w kolejnych dniach liczba ofiar wzrosła do 40 tys.). "Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo - nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci" - pisze Norman Davies w "Powstaniu '44".

6 sierpnia von dem Bach uchylił rozkaz o mordowaniu wszystkich Polaków bez wyjątku. - Od tamtego czasu zbrodni także było bez liku, nie było jednak dążenia do eksterminacji wszystkich mieszkańców. Masowe mordy na powstańcach i cywilach towarzyszyły atakom niemieckim do końca, ale większość wziętych do niewoli żołnierzy i mieszkańców Warszawy przeżyła - tłumaczy historyk prof. Włodzimierz Borodziej, autor m.in. niemieckojęzycznej monografii powstania ("Der Warschauer Aufstand 1944").

Jak dodaje, von dem Bach-Zelewski, choć ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie w czasie powstania, nie miał pełnej kontroli nad jednostkami pomocniczymi SS, przede wszystkim nad dokonującą rzezi Ochoty Brygadą Kamińskiego oraz pacyfikującym Wolę, składającym się głównie z kryminalistów, oddziałem Dirlewangera.

Nikogo nie nienawidził tak bardzo, jak Polaków

Pierwszy z wymienionych zbrodniarzy - pochodzący z guberni witebskiej Bronisław Kamiński (1899-1944), kolaborant III Rzeszy, po ataku Niemiec na ZSRS dowodził oddziałem w rejonie Briańska, złożonym głównie z Rosjan, którzy dostali się do niemieckiej niewoli. Odpowiadał on za zwalczanie sowieckiej partyzantki; w 1942 r. przekształcił się w Brygadę RONA. Jako jej dowódca w czasie powstania warszawskiego Kamiński zyskał złą sławę kata tysięcy mieszkańców Ochoty. "Był awanturnikiem politycznym, wygłaszał do swych ludzi mowy propagandowe o wielkiej, faszystowskiej Rosji, której chciał być przywódcą-fuehrerem. Kobiety i alkohol były treścią jego życia. Dowództwo wojskowe pozostawiał swym dowódcom pułków. Pojęcie własności było mu obce, żadnego narodu nie nienawidził tak, jak Polaków, których wspominał jedynie obelżywymi słowami" - charakteryzował Kamińskiego w swych powojennych zeznaniach von dem Bach-Zelewski.

Kamiński został rozstrzelany przez SS na jego rozkaz 4 października 1944 r. - za uchylanie się od wykonywania rozkazów oraz rabunek wartościowego mienia. Prawdopodobnie niemiecki dowódca chciał pozbyć się niesubordynowanego podwładnego w obawie, gdyby ten odważył się po wojnie obciążyć go zeznaniami.

Gwałciciel i sadysta

Podobny stopień fanatyzmu, skłonności sadystycznych oraz demoralizacji do Kamińskiego reprezentował Dirlewanger (1895-1945), doktor politologii. Był weteranem I wojny światowej oraz hiszpańskiej wojny domowej. W latach 30. XX w. został skazany za gwałt na 13-latce.

Od 1940 r. należał do SS; dowodził oddziałem karnym, złożonym głównie z kłusowników i recydywistów. Odpowiadali oni m.in. za nadzór niemieckiego obozu pracy przymusowej dla Żydów w Starym Dzikowie, będącego filią obozu zagłady w Bełżcu. W 1942 r. Dirlewanger i jego oddział zostali przeniesieni na tereny Białorusi z zadaniem zwalczania powstającej tam sowieckiej partyzantki. Żołnierze Dirlewangera dopuścili się tam wielu zbrodni na ludności cywilnej.

W 1944 r. Dirlewanger otrzymał przydział do grupy bojowej tłumiącej powstanie warszawskie. "Żadnemu Polakowi, uzbrojonemu czy nie, nie okazywano litości. Prowadząca atak brygada Dirlewangera i jej azerscy wspólnicy torowali sobie drogę przez Wolę z niespotykanym barbarzyństwem" - pisze Christopher Hale w książce "Kaci Hitlera".

Von dem Bach-Zelewski zapamiętał Dirlewangera jako gorliwie wypełniającego rozkazy podwładnego. "Osobiście nieustraszony i dzielny, podtrzymywał swój autorytet tylko przez największą brutalność. Nałogowy pijak i łgarz, był w stosunku do o wiele prymitywniejszego Kamińskiego bardziej wyrafinowany" - zeznawał po wojnie niemiecki dowódca.

Erich von dem Bach-Zelewski w Mińsku białoruskim w 1943 roku

Jak dodawał, Brygada Dirlewangera, mimo że złożona ze zdemoralizowanych żołnierzy, odznaczała się sporą wartością bojową. "Składała się ona wyłącznie z karanych poprzednio kryminalistów i przestępców politycznych, którym była zapewniona amnestia, o ile wykażą się męstwem w walce. Byli więc ludźmi, którzy nie mieli nic do stracenia, a wszystko do zyskania" - relacjonował von dem Bach-Zelewski.

Prawnik słynący z okrucieństwa

Oddziały Kamińskiego i Dirlewangera bezpośrednio podlegały rozkazom gen. Reinefahrta (1903-1979), który 5 sierpnia, podczas pacyfikacji Woli, skarżył się do przełożonych tymi słowami: "Co mam robić z cywilami? Mam mniej amunicji niż zatrzymanych".

Ten słynący z okrucieństwa dowódca, z zawodu prawnik, przed powstaniem m.in. uczestnik kampanii polskiej 1939 r. i francuskiej 1940 r. oraz wojny ze Związkiem Sowieckim, miał za sobą błyskotliwą karierę w niemieckim aparacie policyjnym w Protektoracie Czech i Moraw oraz Głównym Urzędzie Policji Porządkowej w Berlinie. Od 1944 r. sprawował funkcję dowódcy SS i Policji w Kraju Warty.

W czasie powstania, oprócz przeprowadzenia rzezi Woli, Reinefahrt dowodził oddziałami niemieckim w walkach o Stare Miasto, Powiśle i Czerniaków. Odpowiadał za masowe zbrodnie na cywilach, likwidację jeńców wojennych oraz chorych przebywających w szpitalach i ich personel medyczny.

Uniknęli odpowiedzialności za swoje zbrodnie

- Po wojnie Reinefarth trafił do niewoli brytyjskiej, nie został jednak wydany Polakom, którzy błędnie pisali wnioski ekstradycyjne. Potem zaczęła się Zimna Wojna i szanse na jego ekstradycję zniknęły. Jako lokalny polityk prawicowy już w 1951 r. został burmistrzem Westerland na wyspie Sylt, potem - posłem do Landtagu. Zmarł jako szanowany współobywatel w 1979 r. - przybliża powojenny życiorys zbrodniarza prof. Borodziej.

Reinefahrt, podobnie jak von dem Bach-Zelewski i Dirlewanger, zostali po stłumieniu powstania uhonorowani przez Adolfa Hitlera. Wódz III Rzeszy nadał im wysokie odznaczenia wojskowe: von dem Bach-Zelewski i Dirlenwanger otrzymali Krzyże Rycerskie Żelaznego Krzyża, a Reinefarth - Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego Żelaznego Krzyża.

Odznaczeni zbrodniarze, mimo że bezpośrednio odpowiadali za gehennę mieszkańców Warszawy w czasie powstania, nie zostali po wojnie sprawiedliwie osądzeni.

- Zastanawiam się, czy jakikolwiek niemiecki oficer został skazany przez sąd w Niemczech za zbrodnie popełnione w czasie powstania i mam spory kłopot, aby choć jedną taką osobę znaleźć - podkreśla prof. Borodziej. Jak dodaje, głównodowodzący wojsk tłumiących powstanie gen. von dem Bach-Zelewski był inteligentnym dowódcą, a jednocześnie "jednym z największych zbrodniarzy wojennych nie tylko w Warszawie", w pełni zasługującym na karę śmierci.

- Von dem Bach, świadek koronny aliantów w czasie procesów norymberskich, został skazany w RFN li tylko za przestępstwa przedwojenne. Dirlewanger zginął tuż po wojnie. Najważniejszy warszawski gestapowiec zaginął w lutym 1945 r. i tylko dowódca SS i policji Paul Otto Geibel skazany został przez (polski) sąd na dożywocie - podsumowuje badacz.

Wybrane dla Ciebie

Kontrowersje wokół dostępu Cenckiewicza do informacji niejawnych. "Dezinformacja"
Kontrowersje wokół dostępu Cenckiewicza do informacji niejawnych. "Dezinformacja"
Gorące pożegnanie lata. Jest prognoza temperatury do końca września
Gorące pożegnanie lata. Jest prognoza temperatury do końca września
UE reaguje na incydent z dronem w Rumunii. "Ciągła, lekkomyślna eskalacja"
UE reaguje na incydent z dronem w Rumunii. "Ciągła, lekkomyślna eskalacja"
Ostro ocenił wpis Trumpa. "Kolejna próba wymigiwania się USA"
Ostro ocenił wpis Trumpa. "Kolejna próba wymigiwania się USA"
Skradzione auto rodziny Tusków. Prokuratura podała nowe informacje
Skradzione auto rodziny Tusków. Prokuratura podała nowe informacje
"Eastern Sentry". Nawrocki podpisał niejawne postanowienie
"Eastern Sentry". Nawrocki podpisał niejawne postanowienie
Rumuni o krok od zestrzelenia rosyjskiego drona
Rumuni o krok od zestrzelenia rosyjskiego drona
"Kolejna prowokacja Moskwy". Czechy wzywają do zaostrzenia sankcji
"Kolejna prowokacja Moskwy". Czechy wzywają do zaostrzenia sankcji
Umowa Mercosur. Stanowcza deklaracja Nawrockiego
Umowa Mercosur. Stanowcza deklaracja Nawrockiego
Rosyjskie drony nad Polską. Warszawa apeluje w Brukseli
Rosyjskie drony nad Polską. Warszawa apeluje w Brukseli
KE reaguje na list Trumpa. Padła deklaracja ws. sankcji
KE reaguje na list Trumpa. Padła deklaracja ws. sankcji
Cios w rosyjską logistykę. Zniszczone cysterny z paliwem
Cios w rosyjską logistykę. Zniszczone cysterny z paliwem