Już nie tylko ogórki i pomidory. Na zarazy padają kolejne warzywa
Ten rok nie jest lekki dla sadowników i plantatorów. Osoby, które prowadzą uprawy skarżą się na wyjątkowo groźne zarazy, które niszczą rośliny. - Straszny sezon, nie ma co zbierać w polu - mówi nam pan Janusz, rolnik spod Krosna.
W lipcu przez cały kraj przetoczyła się zaraza, która doprowadziła do zniszczenia upraw ogórków. Ucierpiały też pomidory. Okazuje się jednak, że na tym nie koniec. W mediach społecznościowych nie brakuje kolejnych informacji o chorobie ziemniaków, dyni, a grzyby i bakterie atakują nawet selery i cukinię. Na problemy narzekają też sadownicy, właściciele sadów jabłoniowych i gruszowych.
"Zaraza mi już wszystko bierze, nie chcę chemią pryskać, bo na wolnym wybiegu mam kurczaki" - pisze pani Sylwia z Sandomierza, "U mnie to samo, nie wiem, czy coś się uratuje" - dodaje pani Ania z Łańcuta. "Zebrałam 10 kg pomidorów całkiem zielonych, żeby coś uratować. Walczyłam z tą zarazą, ale niestety mnie pokonała" - żali się pani Renata.
Internautki przyznają w rozmowie z Wirtualną Polską, że uprawy na własny użytek prowadzą od wielu lat. Jednak nigdy wcześniej nie zdarzyło im się, by zaraza dopadła marchew, pietruszkę czy selery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zaraza ziemniaka to będzie kolejna plaga w tym roku. Po chorobach ogórków już widzę, że wykopki to będzie dramat. Straszny sezon, nie ma co zbierać w polu - mówi nam pan Janusz, rolnik spod Krosna. W jego ocenie ostatnie lata były łaskawe, a zarazy nie rozwijały się na taką skalę. Ten rok jest trudny, a jedynym rozwiązaniem, by chronić warzywa, jest chemia.
Ekspert tłumaczy, co atakuje warzywa
Karol Kłopot z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli tłumaczył w rozmowie z Wirtualną Polską, że za chorobę roślin odpowiada między innymi tegoroczna pogoda, która sprzyja rozwojowi chorób grzybowych. Dodał, że niektórzy rolnicy przeprowadzają opryski dwa razy w tygodniu.
- Jak jest bardzo ciepło i wysoka temperatura się utrzymuje, to choroby grzybowe się nie rozwijają. Ale jeżeli jest tak jak teraz: rano i wieczorem rosy, mgły, opady od czasu do czasu, a w ciągu dnia wysokie temperatury, to są świetne warunki sprzyjające rozwijaniu się chorób takich jak mączniak rzekomy - mówi Karol Kłopot, główny specjalista ds. warzywnictwa w LODR w Końskowoli.
Z relacji plantatorów wynika, że ich zmorą są także mączniak prawdziwy, antraknoza, szara pleśń, alternarioza i zgorzel siewek. Za zniszczone uprawy roślin korzeniowych odpowiada m.in. plamistość zgorzelowa korzeni marchwi.
Zaraza nie tylko na grządkach. Kłopoty sadowników
Choroby bakteryjne zaatakowały także jabłonie i grusze. Eksperci z firmy Symbioz alarmują, że w maju i czerwcu wyższe temperatury powietrza wraz z pojawiającymi się opadami deszczu z silnym wiatrem doprowadziły do masowych infekcji kwiatów i młodych pędów przez bakterię Erwinia amylovora, czyli tzw. zarazę ogniową.
Sadownicy tłumaczą, że walka z tą chorobą jest bardzo trudna. Na porażonych owocach pojawiają się brązowe plamy - wysięki bakteryjne, które prowadzą do gnicia rośliny. Krzysztof Gasparski, który prowadzi kanał PROCAM Horti zwraca uwagę, że zaraza ta może doprowadzić do śmierci drzew i łatwo przenosi się na inne sady.
Największy problem występuje w Warce w powiecie grójeckim i w niemal całym województwie świętokrzyskim.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski