"Już dziś są przepisy pozwalające walczyć z dopalaczami"
Jeśli dopalacze rzeczywiście grożą życiu lub zdrowiu, to Kodeks karny już dziś zawiera przepisy pozwalające z nimi walczyć - uważa karnista prof. Piotr Kruszyński.
04.10.2010 | aktual.: 04.10.2010 15:45
Oceniając proponowaną przez ministra sprawiedliwości nowelizację Kodeksu karnego, która przewiduje do trzech lat więzienia za samo udostępnienie małoletnim dopalaczy, Kruszyński powiedział, że jest przeciwnikiem tworzenia norm prawnych w odniesieniu do konkretnego przypadku.
- Jest już art., 160 Kk, który mówi o bezpośrednim narażeniu utraty życia lub zdrowia człowieka. Po co mnożyć przepisy. Jeśli dopalacze rzeczywiście są szkodliwe - ten przepis ma tu zastosowanie - powiedział prof. Kruszyński.
W ocenie karnisty lepszą propozycją jest projekt PiS, by na pewien czas ogłosić moratorium na handel środkami odurzającymi, a w tym czasie wprowadzić ustawę nakazującą ich rejestrację. Rejestracja taka możliwa byłaby po udowodnieniu, że środki te nie uzależniają i nie działają psychoaktywne.
- Wydaje mi się, że ta propozycja jest bardziej rozsądna, bo nie byłaby robiona "na chybcika". W tym przypadku PiS ma rację. Moratorium ma sens, bo nie można ryzykować i narażać życia lub zdrowia. Dlatego myślę, że ta propozycja jest lepsza niż propozycja ministra Kwiatkowskiego - powiedział Kruszyński.
Oceniając akcję zamykania sklepów z dopalaczami Kruszyński powiedział, że jest ona zgodna z prawem pod warunkiem, że uda się udowodnić, iż zażywanie tych produktów naraża na utratę życia lub zdrowia.
- Wiem, że są przypadki zgonów, natomiast nie wiem, jaka jest ich przyczyna. Jeżeliby się wykazało bezpośredni związek przyczynowy pomiędzy zażyciem owych dopalaczy a śmiercią, no to dla mnie sytuacja jest jasna - nawet jeśli jest tam napisane, że są to produkty kolekcjonerskie, nienadające się do spożycia, a tajemnicą poliszynela jest, że ludzie to zażywają, wtedy można powiedzieć, że zamykając sklepy działa się w stanie wyższej konieczności - powiedział Kruszyński.
- Nie czeka się na zmianę ustawodawstwa, bo trzeba ratować ludzkie życie. Ale tylko pod tym warunkiem. Wtedy rząd ma rację - dodał. Według karnisty "dopóki takiego stwierdzenia nie ma, jest ryzyko po stronie premiera Tuska i rządu".
- Jest duże ryzyko, bo jest to trochę zagranie w ciemno, zagranie pokerowe. Jeżeliby się bowiem okazało, że nie ma żadnego związku pomiędzy zażywaniem dopalaczy, a skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, to wtedy byłoby to bezprawie. Najpierw powinno się stwierdzić przyczynę zgonu, a potem zamykać sklepy, a tu się zrobiło odwrotnie - podkreślił.
Według Kruszyńskiego, jeśli nie wykaże się bezpośredniego związku między zażyciem dopalacza a utratą zdrowia lub życia, właściciele zamkniętych sklepów mają dużą szansę na wygraną w sądzie. - Jeśli okaże się, że jest odwrotnie - nie mają żadnych szans - powiedział.