Julia Tymoszenko nie może opuścić aresztu
Sąd Peczerski w Kijowie odmówił zwolnienia byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która od piątku przebywa w areszcie śledczym. Sąd odrzucił poręczenie, które złożyli w jej sprawie m.in. przedstawiciele ukraińskich Kościołów. O uwolnienie Tymoszenko zaapelował m.in. zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, Filaret, oraz przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego i Kościoła baptystów. Z taką samą prośbą zwróciła się do sądu ukraińska rzecznik praw człowieka, Nina Karpaczowa. Sąd te wnioski odrzucił.
08.08.2011 | aktual.: 08.08.2011 13:10
Wcześniej sąd nie przychylił się także do prośby obrońców opozycyjnej polityk, którzy chcieli złagodzenia środka zapobiegawczego, czyli wypuszczenia Tymoszenko z aresztu i zastosowania zakazu opuszczania miejsca zamieszkania.
Była premier stanęła przed sądem, oskarżona o nadużycia przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Zdaniem władz w Kijowie są one dla Ukrainy niekorzystne.
Prowadzący rozprawę sędzia Rodion Kiriejew oświadczył, że nie ma podstaw do zwolnienia Tymoszenko. - Wcześniej systematycznie naruszała ona kodeks karny, nie pojawiała się w sądzie o wyznaczonym czasie, przeszkadzała w ustaleniu prawdy i dlatego zastosowano wobec niej areszt - powiedział.
Obecni w sądzie deputowani parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko (BJuT) w odpowiedzi na słowa sędziego zaczęli wykrzykiwać "hańba!".
W tym samym czasie przed sądem zebrali się zwolennicy aresztowanej byłej premier. Według milicji było ich 1,5 tysiąca, blok Tymoszenko mówi o pięciu tysiącach osób. Zgromadzili się oni w godzinach porannych przed sądem, który znajduje się w okolicach głównej ulicy Kijowa. Doszło tam do szarpaniny z milicją, która próbowała ustawić przy sądzie metalowe barierki.
Najbliższy współpracownik Tymoszenko, były wicepremier Ołeksandr Turczynow zaapelował w poniedziałek, by Ukraińcy sprzeciwili się próbom wprowadzenia w ich kraju dyktatury i przyłączyli się do protestu przeciw aresztowaniu byłej premier.
- Wydarzenia ostatnich dni to test, który urządził społeczeństwu (prezydent Ukrainy Wiktor) Janukowycz. Czy ludzie pozwolą mu na dalsze ograniczanie demokracji (...)? Ukraina znajduje się na granicy, za którą działania Janukowycza ku ustanowieniu dyktatury mogą stać się nieodwracalne, a jego kryminalny i okupacyjny reżim będzie mógł pozostać przy władze na dziesiątki lat - ostrzegał Turczynow.
Tymoszenko utrzymuje, że w sprawie umów gazowych jest niewinna i ogłasza, że wydarzenia wokół niej inspirowane są przez prezydenta Janukowycza, który chce wyrugować ją z polityki.