Jugosłowiański minister bliski śmierci
Były minister spraw wewnętrznych
Serbii Vlajko Stojiljković jest bliski śmierci po próbie
samobójstwa - poinformowali w piątek lekarze belgradzkiego
szpitala.
12.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Według nich, w każdej chwili można się spodziewać śmierci ministra. Po operacji Stojiljković jest w śpiączce, nie oddycha samodzielnie, jest podłączony do respiratora, choć serce wciąż pracuje, a puls jest wyczuwalny. Teoretycznie istnieje szansa na ozdrowienie, praktycznie - już jej nie ma - powiedział dr Branko Djurović.
65-letni Stojiljković strzelił sobie w głowę w czwartek, w kilka godzin po uchwaleniu przez jugosłowiański parlament ustawy umożliwiającej wydawanie ONZ-owskiemu trybunałowi w Hadze oskarżonych o zbrodnie wojenne. Jako minister kierujący w latach 1997-2000 siłami bezpieczeństwa, które dokonywały pacyfikacji Kosowa jest jednym z głównych kandydatów do ekstradycji.
W liście pożegnalnym były minister oskarżył rządzącą koalicję DOS, która w 2000 r. obaliła prezydenta Slobodana Miloszevicia, o zdradę kraju i sprzedawanie ludzi w zamian za zachodnie pieniądze.
Parlament uchwalił ustawę o współpracy z Hagą pod naciskiem Stanów Zjednoczonych. Waszyngton zawiesił pomoc gospodarczą dla Belgradu do chwili, gdy Serbia dowiedzie czynem gotowości tej współpracy, co w praktyce oznacza wydanie kolejnych podejrzanych.
Dramatyczny czyn Stojiljkovicia, który oddał strzał, stojąc przed parlamentem, ujawnia emocje kłębiące się w Serbii wokół sprawy wydawania podejrzanych trybunałowi haskiemu, uznawanemu przez wielu Serbów za upolityczniony i nieobiektywny.
Próba samobójstwa niepopularnego skądinąd ministra pozostawi gorzki posmak u wielu zwykłych Serbów, którzy wciąż nie dopuszczają do siebie myśli, że oskarżeni - a także Serbia - muszą współpracować z trybunałem - oceniła prestiżowa gazeta VIP.
Stojiljković jako minister był znienawidzony przez opozycję, zwłaszcza za tłumienie antymiloszeviciowskich demonstracji w latach 90. Powszechnie był też uznawany za główną osobę odpowiedzialną za nadużycia reżimu.
Jednak jego samobójczą próbę, jugosłowiański prezydent Vojislav Kosztunica, były opozycjonista, ocenił jako tragiczną. Według Kosztunicy, który nie ukrywa niechęci do trybunału haskiego, powinna być ona ostrzeżeniem dla polityków przed konsekwencjami ich działań, lecz także dla Zachodu przed zbyt mocną presją na Belgrad w sprawie zbrodni wojennych.
Realia są takie, że istnieje trybunał. Realne są też uprzedzenia wobec Serbów i oskarżanie Serbów o całe niemal zło, jakie wydarzyło się na tym obszarze w ostatnich latach, bez względu na to, jak to jest niesprawiedliwe - powiedział prezydent w wystąpieniu telewizyjnym, nadanym w czwartek późnym wieczorem.
Rząd jugosłowiański zaapelował do innych oskarżonych, by nie szli w ślady Stojiljkovicia, tylko oczyszczali się z zarzutów, broniąc się przed trybunałem w Hadze, a państwo będzie im służyło wszelką pomocą.
Samobójstwo w żadnym razie nie jest sposobem walki o swoje prawa - przekonywał szef jugosłowiańskiego MSW Zoran Żivković. Mam nadzieję, że żaden inny podejrzany o zbrodnie wojenne nie będzie próbował tego samego, to byłoby całkowicie irracjonalne - powiedział.
Miloszeviciowska Partia Socjalistyczna (SPS), której Stojiljković był posłem do parlamentu, uznała w piątek, że jest on pierwszą ofiarą ustawy, która legalizuje polowanie na serbskich patriotów i bohaterów wojny z agresją NATO w 1999 r.
Dokonując tego czynu towarzysz Stojiljković dołączył do 300 swych podkomendnych, którzy oddali życie w obronie ojczyzny w walce z agresorami NATO i albańskimi terrorystami w Kosowie - napisano w oświadczeniu SPS.
Trybunał haski oskarżył Stojiljkovicia, wraz z sądzonym obecnie w Hadze Miloszeviciem, o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości popełnione podczas wojny w Kosowie w 1999 r. Według aktu oskarżenia, ponoszą oni odpowiedzialność za wypędzenie przez serbskie siły bezpieczeństwa 800 tys. Albańczyków i wymordowanie setek cywilów.
O samobójczych zamiarach Stojiljkovicia, który od dawna zapowiadał, że nie podda się żywy, wiedziało kilku jego partyjnych kolegów. Żaden z nich nie spodziewał się jednak, że były minister spełni swe groźby. (and)