Joński: interpelacja do Tuska ws. nagród w resortach
Dariusz Joński (SLD) ma skierować we wtorek do premiera interpelację ws. nagród, jakie w tym roku przyznano w resortach. MSZ odpowiada, że średnia kwota nagrody to 332 zł na miesiąc. KPRM podaje, że w latach 2008-12 fundusz nagród zmniejszył się w ministerstwach i kancelarii premiera o 5,6 proc.
30.07.2013 | aktual.: 30.07.2013 14:55
Interpelacja Jońskiego to reakcja na wtorkową publikację "Super Expressu". "SE" napisał, że zaledwie przez 6 miesięcy 2013 r. rząd Donalda Tuska wypłacił swoim urzędnikom 21,6 mln zł nagród. Najhojniejszy - według gazety - okazał się Radosław Sikorski, szef MSZ, gdzie nagrody wyniosły 9,2 mln złotych. Prawie 3 mln zł przyznano w MON, a 2,4 mln złotych w resorcie finansów, w kancelarii premiera przyznano nagrody w wysokości ponad 650 tys. zł - podała gazeta.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki podkreślił, że wszelkie zarzuty dotyczące rzekomej rozrzutności ministerstwa są całkowicie nieuzasadnione. Bosacki zaznaczył, że średnia kwota nagrody dla pracownika to 332 zł brutto na miesiąc.
Jak powiedział, zgodnie z prawem każdy urząd przeznacza na nagrody dla pracowników 3 proc. funduszu płac w skali roku. - Wysokość nagród w MSZ wynika więc po prostu tylko i wyłącznie ze skali ministerstwa - podkreślił. Zwrócił uwagę, że MSZ zatrudnia 4650 osób na 160 placówkach na całym świecie. - Nie jesteśmy kilkusetosobowym urzędem w Warszawie, tylko ogromną instytucją - dodał rzecznik MSZ.
Kancelaria premiera wyjaśniła, że szef rządu nie otrzymuje nagród (w grudniu 2011 roku otrzymał jedynie nagrodę jubileuszową, która przysługuje mu z mocy prawa po 30 latach pracy).
Według kancelarii w tym roku żadna z osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe w administracji rządowej (wiceministrowie, wojewodowie, kierownicy urzędów centralnych) nie otrzymała nagrody; wyjątkiem był tylko minister ds. europejskich Piotr Serafin, który otrzymał nagrodę za negocjacje Wieloletnich Ram Finansowych 2014-20.
KPRM informuje także, że w latach 2008-12 fundusz nagród w ministerstwach i kancelarii premiera zmniejszył się o 5,6 proc., a w roku 2012 - czwarty rok z rzędu - realnie spadły wynagrodzenia w korpusie służby cywilnej.
Kancelaria premiera podkreśliła również, że koszty utrzymania polskiego sektora publicznego są jednymi z najniższych w krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
Joński ocenił, że informacje "SE" o nagrodach świadczą o hipokryzji ministra finansów Jacka Rostowskiego. Przypomniał, że w zeszłym tygodniu Sejm przegłosował zawieszenie w ustawie o finansach publicznych pierwszego, 50-procentowego progu ostrożnościowego, a w tegorocznym budżecie brakuje 24 miliardów złotych. Oprócz tego, w ubiegłą środę prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował unijny pakt fiskalny, który państwom członkowskim narzuca dyscyplinę budżetową.
- Tymczasem dowiadujemy się, że panowie ministrowie wypłacili sobie nagrody na kwotę 21 mln złotych. Jest to o tyle hipokryzja, że w budżecie brakuje dzisiaj środków, dokładnie 24 mld złotych. Tym samym wypadałoby, żeby pan minister finansów zrozumiał i zaczął oszczędności od siebie - powiedział rzecznik SLD.
- Nie możemy być ślepi i głusi na to, co się dzieje (...), w związku z tym złożymy zapytanie do pana premiera, w formie interpelacji. Pan premier powinien powiedzieć, przede wszystkim ile osób, kto dostał, w jakiej wysokości, ale też dlaczego podjęto taką decyzję. Przecież pan premier o sytuacji finansów publicznych wie już od kilku tygodni - zaznaczył Joński.
Interpelacja jeszcze we wtorek ma wpłynąć do kancelarii premiera.
Doniesienia o nagrodach oburzyły także polityków PiS. - Można to określić jednym słowem: "skandal" - powiedziała wiceszefowa tej patii Beata Szydło na konferencji prasowej w sejmie.
Przypomniała, że obecnie jest bardzo trudna sytuacja gospodarcza, wielu Polaków musi brać niekorzystne kredyty, nie ma środków na podstawowe potrzeby. - A z drugiej strony jest cały sektor, który nieźle żyje. Mimo tego, że premier i minister finansów mówią o kryzysie, żeby wszyscy oszczędzali, to nagrody są w najlepsze rozdawane - zaznaczyła. - Dla urzędników, ministerstw nagrody, a dla pracowników elastyczny czas pracy, wiek emerytalny 67 lat i umowy śmieciowe - zarzuciła.