PolskaJolanta Kwaśniewska: no dobrze, jestem feministką

Jolanta Kwaśniewska: no dobrze, jestem feministką

Magda Środa w kółko powtarza: „Ty nawet nie wiesz, ty jesteś feministką”. Skoro Środa mówi, że jestem, niech tak zostanie - powiedziała w wywiadzie dla dziennika "Polska" Jolanta Kwaśniewska.

Jolanta Kwaśniewska: no dobrze, jestem feministką
Źródło zdjęć: © AFP

29.05.2009 | aktual.: 29.05.2009 08:58

"Polska": jest Pani feministką, tylko boi się do tego przyznać, bo to słowo wyklęte w Polsce i ludziom źle się kojarzy.

Jolanta Kwaśniewska: Magda Środa mówi mi to samo. W kółko powtarza: „Ty nawet nie wiesz, ty jesteś feministką”. Skoro Środa mówi, że jestem, niech tak zostanie.

Jeśli jest Pani zwolenniczką aktywnego udziału kobiet w polityce, to czemu się Pani za to nie weźmie? Magdalena Środa mówi, że w tym zawodzie nie trzeba ani dużo umieć, ani za wiele rozumieć.

- Teraz przygląda się wyborom do europarlamentu i chyba zmieniła zdanie. To nie jest lekka praca, a pieniądze też nie są oszałamiające. Znam wiele innych zawodów, w których przyjemniej zarabia się na życie. No i nie trzeba tyle obiecywać ludziom w czasie kampanii wyborczej. To dla mnie byłby kłopot, bo jestem tak skonstruowana, że jeśli mówię „a” na pewno powiem „z”. Realizuję projekty w swojej fundacji na taką skalę, na jaką wiem, że mogę sobie pozwolić, i jeszcze nikogo nie zawiodłam. Jeżeli mówię, że wybudujemy klinikę onkologii, to ją budujemy, jeżeli mówię, że w Gdańsku dobudujemy do szpitala dwa piętra, to zrobię wszystko, aby tak się stało. Politycy często składają obietnice bez pokrycia, a ja tak nie potrafię. I to jeden z powodów, dla których nie ciągnie mnie do polityki. Poza tym, nie mam instynktu stadnego. Nie widzę też żadnej partii politycznej, do której byłabym całkowicie przekonana. Ludzie zwykli mówić: „wy z SLD”, ale ja nigdy nie byłam w SLD.

Utożsamia się Pani bardziej z prawicą? To PiS czy PO?

- Nigdy nie byłam w żadnej partii, a dzisiaj trudno mi jednoznacznie określić, jakie mam poglądy: prawicowe czy lewicowe. Pewnie trochę takie i takie. Podzielam wiele poglądów męża, ale w przeciwieństwie do niego jestem osobą wierzącą. Jeśli mówimy o mojej lewicowości, to jest to raczej kwestia pewnej wrażliwości społecznej charakterystycznej dla każdej chyba kobiety. Bo która z pań powie mi teraz, że nie leży jej na sercu problem matek samotnie wychowujących dzieci, sierot czy innych problemów społecznych. Żyjemy w wyjątkowo trudnych czasach. Zawalił się liberalizm, padają światowe gospodarki, słynna niewidzialna ręka rynku uschła. Mnożą się pytania o to, co będzie, jak będzie.

Pani straciła wiarę w gospodarkę rynkową?

- Uczestniczę w wielu spotkaniach osobowości ze świata bankowości. I ci wszyscy mądrzy ludzie mówią: „Nie wiemy, w jakim kierunku to idzie.” Minister Rostowski jeszcze niedawno uspokajał, że Polski kryzys nie dotknie, dzisiaj się z tego wycofuje. Nie wiem, czy istnieje jedna chociażby osoba, która z przekonaniem powiedziałaby, jaka jest nasza sytuacja gospodarcza, społeczna, jakie będzie bezrobocie itd. Nikt się na to nie odważy.

Więc może inaczej: robiłaby Pani dziś dalsze cięcia budżetowe czy zwiększyła deficyt?

- Ale ja się na tym zupełnie nie znam.

A co Pani uważa za słuszne.

- Nie wiem. Żeby odpowiedzieć na te pytania, trzeba mieć gigantyczną wiedzę. Gdyby chciały panie ze mną rozmawiać na temat porażeń dziecięcych, przeszczepów szpiku kostnego czy handlu ludźmi, prędzej bym odpowiedziała, bo się tym zajmuję od lat. Na kwestiach ekonomicznych, mówię to otwarcie, nie znam się. Nie będę udawała, że jestem wspaniała i znam odpowiedzi na wszystkie pytania, które nurtują ludzkość.

Na kogo będzie Pani głosować w wyborach prezydenckich: Tuska czy Kaczyńskiego?

- Nie wiem, poczekajmy jeszcze. Pan prezydent Kaczyński nie składał nawet żadnych deklaracji a propos przyszłej prezydentury. Będę bacznie słuchała wypowiedzi kandydatów.

Ma przecież Pani jakieś typy, preferencje.

- I będę je trzymała głęboko w sercu.

Jednak w wyborach do europarlamentu niektóre osoby otwarcie Pani popiera.

- Bo je znam. Gdybym była w Lublinie, głosowałabym na Lenę Kolarską-Bobińską, bo to świetny fachowiec, o szerokich horyzontach i niesamowitej wiedzy. Gdyby w Warszawie startowała pani Joanna Kluzik-Rostkowska, głosowałabym na nią, osobę niesłychanie kompetentną. No bo czym się różni dzisiaj prawica od lewicy? No czym? Stosunkiem do Kościoła, do lustracji? Mężczyźni na scenie politycznej dają sobie po głowach, a w naszej polityce brakuje poważniej debaty.

Zawsze tak było, o czym Pani dobrze wie, bo siedziała Pani w polityce równe dziesięć lat.

- Obok polityki. Kiedy byłam pierwszą damą, nikt nie pytał mnie o ustawy, rozporządzenia czy dziury w budżecie. Mogłam się wypowiadać w sprawach naprawdę mi bliskich. Wiele razy periodyki medyczne wybierały mnie na najbardziej wpływową kobietę w kwestiach ochrony zdrowia, ale rzeczywiście ze swoją fundacją robiłam często kampanie na większą skalę niż Ministerstwo Zdrowia. Parę spraw udało nam się załatwić, chociażby problem motylkowych szpitali dziecięcych. Pomogliśmy finansowo około 600 placówkom w całej Polsce, po to, aby sale dla dzieci były wesołe i kolorowe, bo kolor leczy, w kolorze mniej boli.

Włączyłam się w profilaktykę walki z AIDS, razem z ks. Nowakiem odwiedzałam ośrodki leczenia. Jeśli można to nazwać polityką, to prozdrowotną. Walczyłam o sprawy ważne dla wszystkich partyjnych frakcji. Stałam się nawet swego rodzaju instytucją zaufania publicznego, dostaję tysiące listów, czasami bardzo prywatnych i kłopotliwych. Np. pewna pani przeszła zapłodnienie in vitro, wszczepiono jej trzy zapłodnione komórki jajowe, a ona z mężem chcieli mieć dwójkę dzieci. I pyta mnie, co ma robić? A to są dylematy moralne, sprawy tak intymne, że nie czuję się na siłach, aby w nich doradzać.

Wracając do Pani eklektycznych poglądów politycznych: daleko Pani do prawicy, a zwłaszcza do PiS.

- Ich punkt widzenia świata jest mi obcy. Z mężem jesteśmy państwowcami i społecznikami. Ja od 12 lat prowadzę fundację, mąż od 4, i nie bierzemy za to grosza. Komuś, kto wierzy w spiskową teorię dziejów, w takiej sytuacji gdzieś z tyłu głowy zapala się czerwone światełko: „O, tam musi się coś dziać, jakieś ciemne interesy.” Jeśli ja mówię, że nie przedstawię listy swoich darczyńców, bo dostałam dwie opinie napisane przez profesorów, że takie żądanie jest niezgodne z przepisami, bo istnieje coś takiego jak ochrona danych osobowych, to zaraz pojawią się głosy tych spiskowców: „Kwaśniewska chce stać ponad prawem”.

Przed komisją śledczą ds. Orlenu poradziła sobie Pani.

- Dzisiaj chętnie zapytałabym ludzi z PiS, których w komisji było wielu, czemu w ogóle się przed nią znalazłam.

Bo nie chciała Pani mówić o sponsorach. Bała się Pani, że zdradzenie nazwisk darczyńców może im zaszkodzić?

- Także. Wiem, że wiele osób zostało wezwanych do prokuratury czy urzędów skarbowych. Były wypytywane, dlaczego pomagały Kwaśniewskiej. Przepraszam, a czy ja działałam w organizacji mafijnej? Nie, ale działanie zgodne z dekalogiem, z tym, co mówił nasz Ojciec Święty, budziło podejrzenia. A cała ta nagonka zaczęła się w 2004 roku, kiedy sondaże pokazały moje szanse w wyborach na prezydenta. A ja zaraz na początku nie stwierdziłam stanowczo, że nie zamierzam kandydować. Wtedy para Kwaśniewskich stała się niebezpieczna, próbowano nas zniesławić.

Więc pojawiło się moje zdjęcie z panem Dochnalem. A on przyszedł do fundacji już w 1997 roku, obok niego przychodzili też profesorowie i ludzie związani z Solidarnością. Zbieraliśmy wtedy pieniądze na Klinikę Przeszczepu Szpiku Kostnego i kiedy zobaczyliśmy Dochnala, powiedzieliśmy: „No, on wie, jak to robić”. Wiele lat później ten człowiek ma prywatne problemy, zupełnie niezwiązane z moją osobą, a w prasie pojawiają się nasze zdjęcia. Mamy tysiące fotografii, tysiące ludzi je sobie ze mną robi, nigdy nie odmówiłam. Nawet tym, którzy są nietrzeźwi albo zbyt poufale się przytulają. Niedawno na jakimś portalu pojawiły się informację, że są jakieś zdjęcia, które mogą mnie skompromitować. A ja się pytam: jakie zdjęcia? Z morderczyniami w Zakładzie Karnym w Krzywańcu? Z osobami, które zmarły na AIDS? Nie boję się żadnych zdjęć, bo nigdy nie działałam wbrew prawu i sobie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)