Jolanta Banach: proste rozwiązania się skończyły

Prawda jest zawsze taka: im bardziej są restrykcyjne te systemy zabezpieczenia społecznego, tym koszt ich obsługi rośnie. Od 1995 do 2000 roku aż sześciokrotnie. Czyli z jednej strony dokonaliśmy zmian w wydatkach socjalnych, zwłaszcza od lat 1995–2000, ale z drugiej strony właśnie w tym systemie wprowadziliśmy w 1999 roku reformy, które kosztują, i to dużo kosztują. Więc nie ma prostych rozwiązań, nie ma prostych cięć, nie ma prostych oszczędności. To się po prostu skończyło – powiedziała Jolanta Banach, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej i pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, gość radiowych „Sygnałów Dnia”.

19.11.2003 10:33

* Sygnały Dnia:* Pani minister, czy w szufladzie swojego biurka wciąż pani ma wniosek o dymisję z funkcji wiceministra?

Jolanta Banach: Ja nie składam dymisji do siebie. Składam ją do premiera rządu, tak że to nie ta szuflada, panie redaktorze.

* Sygnały Dnia:* A co było powodem swego czasu, kiedy składała pani taki wniosek, złożyła pani taką deklarację? Jaka była przyczyna?

Jolanta Banach: To jest jednoznaczna, wielokrotnie przeze mnie wyjaśniana i ona czasami jest przekazywana przez dziennikarzy wiernie, czasami nie, więc nigdy dość okazji, żeby powtórzyć. Przyczyna jest spektakularna. Ja przez rok negocjowałam ustawę o zmianie ustawy o rehabilitacji — bardzo ważną, systemową ustawę, która zmienia sposób wspierania zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Zamienialiśmy tam zwrot VAT na dotacje i okazało się, że w budżecie państwa dotacja do PFRON-u na ten cel jest mniejsza niż zakładano i to tak głęboko mniejsza, że trzeba zmieniać ustawę zanim weszła w życie. Ja uważam, że polityk, który nie dotrzymuje słowa (ustawa powstała w wyniku porozumienia z partnerami społecznymi) powinien posypać głowę popiołem i po prostu odejść. Może wprowadziłam rząd w błąd, proponując niemożliwe do sfinansowania projekty? I to jest ten powód, bo innego nie mam.

* Sygnały Dnia:* A jaki jest pani stosunek do propozycji racjonalizacji wydatków w sferze tej socjalnej, czyli do tego, co proponuje pan profesor Jerzy Hausner?

Jolanta Banach: Więc ja powiem tak: program oszczędnościowy w Polsce ze względu na nasze ogromne kłopoty z refinansowaniem długu publicznego jest potrzebny, jest niezbędny. Tu powtórzę słowa premiera Hausnera: trzeba mówić o tym, jak to robić, w jaki sposób, jakie wybierać obszary, jakie formy ze względu na ich skutek ekonomiczny, fiskalny i skutek społeczny. Ale nie ma mowy o tym, żeby tego w ogóle nie robić. Nie wracam do przyczyn, które postawiły nas jako kraj w takiej sytuacji. To fatalnie, że wszystko zbiegło się w jednym roku budżetowym — i składka unijna, i pieniądze na kofinansowanie, i mniejsze wpływy do budżetu z tytuły obniżenia podatków. Ale to już jest taki zakręt, że plan oszczędnościowy trzeba robić. Wszystkie te sekwencje doprowadziły do takiego, powiedziałabym, zakrętu, w którym plan oszczędnościowy jest niezbędny. Natomiast jest to nowa forma prezentacji planu czy próby podejścia do jego skonstruowania. Pan premier Hausner zapowiedział: startujemy od zera. Nie ma tematów tabu, nie ma
żadnych spraw, o których nie moglibyśmy w tym programie mówić. A w związku z tym przyjąwszy założenie, że plan dyskusji nie ma charakteru programowego, niczego nie przesądza. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że być może zaproponowane w nim kierunki zmian będzie można skorygować, a także objąć te nieistniejące.

Zawsze powtarzam, że w Polsce łatwe oszczędności, łatwe cięcia się skończyły. Pisała zresztą o tym prof. Golinowska w „Rzeczpospolitej”. Przypominam, że na przestrzeni lat dziewięćdziesiątych dokonaliśmy paru głębokich zmian, zwłaszcza w wydatkach socjalnych. One spadają w stosunku do PKB, ale w ‘99 roku z kolei wprowadziliśmy dosyć, powiedziałabym, niekontrolowany wzrost kosztów związanych z wprowadzeniem reform: reformy administracyjnej, reformy emerytalnej, reformy służby zdrowia. A to jest nie tylko koszt tychże reform, np. w przypadku reformy emerytalnej z tytułu ubytków składek odprowadzanych do OFE, ale jest to także wzrost kosztów administracyjnych obsługi całego systemu zabezpieczenia społecznego. Prawda jest zawsze taka: im bardziej są restrykcyjne te systemy zabezpieczenia społecznego, tym koszt ich obsługi rośnie. Od ’95 do 2000 roku aż sześciokrotnie. Czyli z jednej strony dokonaliśmy zmian w wydatkach socjalnych, zwłaszcza od lat ‘95–2000, ale z drugiej strony właśnie w tym systemie
wprowadziliśmy w ’99 roku reformy, które kosztują, i to dużo kosztują. Więc nie ma prostych rozwiązań, nie ma prostych cięć, nie ma prostych oszczędności. To się po prostu skończyło.

* Sygnały Dnia:* Ale czy to, co proponuje prof. Jerzy Hausner podoba się pani? Podpisze się pani pod tym, czy będzie pani miała wątpliwości?

Jolanta Banach: To nie jest kwestia podoba czy nie podoba. Problem polega na tym, że wydatki na cele społeczne to jest tak samo tajemna wiedza (oczywiście w cudzysłowie tajemna wiedza), jak ta makroekonomiczna, którą się tak swobodnie zwykliśmy posługiwać, operując stopami wzrostu cen towarów i usług, wzrostu PKB i tak dalej, i tak dalej, czy stopę kredytową. To jest bardzo skomplikowana wiedza. A w związku z tym kiedy się mówi na poziomie ogólnym, to można operować pojęciami podoba — nie podoba. Kiedy się schodzi na poziom, powiedziałabym, konkretów, to wtedy jest tak — ten plan zawiera szereg niezmiennych i koniecznych zmian wynikających na przykład z dokończenia reformy emerytalnej, czyli kwestia emerytur pomostowych, innej formuły rentowej, tak, żeby bardziej się opłacało przechodzić na emeryturę w przyszłości niż rentę, bo dzisiaj sposób wyliczania renty jest trochę inny niż emerytury, w przyszłości może się po prostu opłacać pobieranie renty niż emerytury. To jest w końcu postulat, aby na przykład
łączenie dochodów z renty i z pracy nie oznaczało poprawy sytuacji w stosunku do momentu sprzed otrzymania renty.

Więc na tym poziomie plan ma oczywiście bardzo wiele zalet. I to nie jest kwestia jego odrzucania albo przyjmowania w całości. To jest kwestia, powiedziałabym, odpowiedzi na podstawowe pytanie: jaki cel ma spełnić program oszczędnościowy? On ma spełnić po pierwsze cel fiskalny, czyli dać rzeczywiste oszczędności. Po drugie on ma spełnić zakładany cel społeczny, a tym zakładanym celem społecznym to nie jest na pewno pogłębianie zróżnicowań dochodowych, pogłębianie obszarów ubóstwa i naruszanie ładu społecznego. Jak te dwa cele uda się optymalnie połączyć, to wtedy można by powiedzieć, że osiągniemy sukces, sukces fiskalny, i jednocześnie program spełni swój cel społeczny.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)