PolskaJolanta Banach: jesteśmy tymi, którzy chcą budować nowe

Jolanta Banach: jesteśmy tymi, którzy chcą budować nowe

(PAP)

Jolanta Banach: jesteśmy tymi, którzy chcą budować nowe
Źródło zdjęć: © PAP

22.03.2004 | aktual.: 22.03.2004 12:45

Obraz

Gościem Radia Zet jest Jolanta Banach, jedna dziesiąta przyszłej formacji nowej lewicy Marka Borowskiego. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry Pani Poseł. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. „Gazeta Wyborcza” napisała, że 28 marca nastąpi powołanie nowej partii, partii Marka Borowskiego. Czym ta partia będzie się różniła od partii Krzysztofa Janika? To pytanie zadawane jest wielokrotnie. Myślę, że problem jest nie tyle w różnicy, co być może w próbie budowania od nowa formacji lewicowej, która będzie w stanie odciąć od siebie to, czego nie są w stanie odciąć wszystkie formacje polityczne w Polsce, a mianowicie takiego oto wyobrażenia o polityce jako miejscu, gdzie celem jest zdobycie władzy, a sposobem na jej utrzymanie – rozrost aparatu i kalendarzyk w kieszeni. To nie był i nie jest problem SLD. Jest to problem, powtarzam, wszystkich formacji politycznych, ale trafiło na lewicę, no więc lewica musi wyciągnąć wnioski. Trafiło na lewicę. Pani mówi, że to jest problem innych partii, tyle że największy spadek
notowań widać na przypadku Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ideowo, czym będzie się różniła nowa partia od partii Krzysztofa Janika? Jeszcze jedna kwestia dotycząca poprzedniego pytania. SLD rządzi, a w związku z tym to on jest pod szczególną lupą odbiorców i komentatorów życia publicznego. Ja pamiętam jedno tylko wspomnienie. W 94. roku, kiedy SLD też musiał przekonywać swoich ludzi do tego, aby na przykład podzielić się tą umowną władzą w parlamencie i na zasadzie pluralizmu doprosić do władz sejmowych również inne partie polityczne. Być może teraz nadszedł taki moment na lewicę. Czym się będzie różniła ideowo? Powiem tak: program Sojuszu Lewicy Demokratycznej jak go Pani weźmie do ręki, oprócz szczegółowych rozwiązań, jest takim programem jak każdej socjaldemokracji na świecie. Program każdej socjaldemokracji na świecie to program partii otwartej, tolerancyjnej, równoważącej konieczności, efekty i skutki rozwoju gospodarczego z korzyściami społecznymi. No dobrze. W czym jest problem? Natomiast problem SLD
był problemem drastycznego odwrócenia się od programu, dosyć gwałtownej zmiany programowej. To też wyborcy Sojuszowi zarzucali. W związku z tym paradoksalnie powiem tak: wystarczy, wiedząc o tym, że każda socjaldemokracja na świecie musi być skłonna do kompromisu, poważna socjaldemokracja. Trzeba powiedzieć tak: są granice tego kompromisu. Granice tego kompromisu to np. jednakowy liniowy podatek dla wszystkich, który niewątpliwie w kraju, zwłaszcza ubogim, powoduje wzrost nieakceptowalnych zróżnicowań dochodowych. Podatki trzeba obniżać, ale trzeba robić to tak, żeby nie oznaczało to wydatków społecznych. Ale w tej chwili nie ma kwestii podatku liniowego. I dobrze, że nie ma tej kwestii, dlatego że proszę sobie przypomnieć, dzięki dosyć gwałtownemu sprzeciwowi niektórych działaczy SLD, w tym tych, którzy podpisali się pod uchwałą, przewodniczący formacji odstąpił od tego pomysłu, ale nie o tym chcę powiedzieć. Fakt, że tego rodzaju propozycje rodzą się w łonie socjaldemokracji, propozycje od ściany do
ściany, oznaczają, że program był jednak instrumentalnie w Sojuszu traktowany. A w sensie ideowym? Chodzi o to, aby go instrumentalnie nie traktować. Przecież tu, Pani redaktor, Ameryki nie odkrywamy. Tu jest tak, jak powinno być, jak zapisano w statucie. Proszę wziąć do ręki statut i przeczytać jego początek. Socjaldemokracja polska, stwierdza się, jest partią świecką, jest partią, która w swojej pragmatyce, w swoim rządzeniu kieruje się zasadą świeckości państwa, jest partią tolerancyjną, partią otwartą, partią przyjazną i dbającą o społeczną spójność. To jest to co cechuje każdy zestaw wartości dla partii lewicowych. Należy się w tych ramach poruszać i koniec. Czyli rozumiem, że partia Leszka Millera nie poruszała się w tych ramach? Myślę, że SLD przekraczało często granice koniecznego kompromisu. Zresztą trzeba powiedzieć, że liczni członkowie SLD zwracali na to uwagę, tylko dlaczego zwracanie na to uwagi czy ten apel, pozostawał apelem głuchym? Dlatego że chyba w SLD wartością pierwszorzędną stała się
lojalność grupowa, czyli coś, co wypychało wszelkie inne poglądy i wszystkie inne zachowania. Otóż lojalność grupowa czy jednolitość jest wartością wielką, ale jak się staje wartością samą dla siebie, to przestaje działać mechanizm kontrolujący poczynania osób sprawujących władzę. Gdyby Leszek Miller powiedział teraz, nie publicznie, Państwu, że zamierza podać się do dymisji, byłoby to wystarczające by nie nastąpił rozłam czy też ten rozłam musi być? W tej chwili nie chodzi już mam wrażenie o rząd. Któryś z socjologów skomentował całą tę sytuację w ten sposób: gdyby pół roku temu ten rząd, który ma niewątpliwie swoje sukcesy, ale niestety nie ma poparcia społecznego, dlatego moim zdaniem jest w dosyć dramatycznej sytuacji. Otóż jeden z socjologów powiedział tak: gdyby pół roku temu ten rząd podał się do dymisji, gdyby też formacja polityczna umiała ten proces przeprowadzić razem ze swoim premierem, być może byłoby to szansą odbudowania zaufania społecznego do SLD. Teraz to już nie ma znaczenia? Jest parę
miesięcy za późno, ponieważ formacja też popełniła błędy, które mimo trwania lub odejścia rządu są już błędami utożsamianymi z samą formacją. Starachowice to nie był rząd i nie tylko rząd, Opole to nie był rząd i nie tylko rząd, Pomorze moje to nie był rząd i nie przede wszystkim rząd. Coś niedobrego stało się w samej formacji. Może być tak, że będzie nowa formacja marka Borowskiego, a jednocześnie jeden z członków tej nowej formacji Włodzimierz Cimoszewicz będzie ministrem spraw zagranicznych, a Marek Borowski – marszałkiem Sejmu? Myśli Pani, że ta stara formacja Krzysztofa Janika zgodzi się na to? Nie wiem czy ta formacja się zgodzi czy nie. Jeśli się nie zgodzi, to mamy sytuację jasną i klarowną: marszałek Borowski przestaje pełnić swoją funkcję, Włodzimierz Cimoszewicz przestaje pełnić swoją funkcję i być może wcześniejsze wybory. W polityce, jeśli się jest człowiekiem odpowiedzialnym, to trzeba kalkulować wszystkie scenariusze. Nowa formuła nie powstaje po to, żeby się utrzymać się jeszcze trochę na
tych stanowiskach, które zajmuje, tylko z nadzieją stworzenia nowej jakości. Proszę nie używać sformułowania „grupa Marka Borowskiego”. Szanuję Marka Borowskiego, ale to nie jest grupa Marka Borowskiego. To jak mam Państwa nazywać? Przecież musi być jakieś określenie. Można nas nazywać sygnatariuszami uchwały, tymi, którzy chcą budować nowe. To nie jest grupa Marka Borowskiego. Ale to chyba będzie partia Marka Borowskiego? Czasy partii przywódczej, mam nadzieję, w Polsce się skończyły. Polacy mają już dość partii przywódczej. Chcemy tworzyć formację, która nie będzie się ludziom kojarzyła, z nazwiskami owszem, tak, ale już nie z wodzami. W każdej partii jest przywódca. Innego pomysłu nie ma na to. W każdej partii jest lider. W tej nowej formacji jest kilka znaczących nazwisk, które się dobrze kojarzą na polskiej scenie politycznej. Które nazwiska są według Pani najważniejsze? To jest Andrzej Celiński oczywiście, Anna Bańkowska, wieloletnia przewodnicząca komisji polityki społecznej, chyba od 89. roku, twarz
jednoznaczna, wyrazista na polskiej scenie politycznej, to jest Izabella Sierakowska, członek komisji śledczej Bogdan Lewandowski, to są sygnatariusze uchwały, ale mam nadzieję, że jest po tej lewej stronie sceny politycznej więcej szlachetnych postaci takich, co do których ludzie nie mają wątpliwości. W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”, Sylwia Pusz, jedna z liderek, która może wejść do tej nowej partii, mówi, że „odejście z partii, zostanie w rządzie nam nie odpowiada. Jak nowe to nowe.” To jest właśnie o Włodzimierzu Cimoszewiczu. Byłoby nie dobrze, gdyby nowa formacja szukała sobie wroga po lewej stronie sceny politycznej. To jest zabójstwo dla każdej formacji lewicowej. W Polsce trzeba raczej dążyć do konsolidacji, niż do rozproszenia sceny politycznej. Wszystko zależy od tego kto jaki cel upatruje w tworzeniu nowej formacji. Jeśli ma być to podmiot, który w sposób konfrontacyjny ustawia się wobec rządu i tego środowiska, z którego się wychodzi, to nie jest dobrze. Natomiast, jeśli jest to podmiot, co daj
Boże, odcina złe korzenie, który umie odciąć to, co się Polakom źle kojarzy, ów klientelizm partyjny, nadmierne upartyjnienie, owe kalendarzyki, o których Jacek Kuroń pisał, że decydują o tym, gdzie się dostanie pracę i jaką się będzie funkcję pełniło. Jeśli się to nowej formacji uda, to jest trudne, proszę pamiętać, że za każdą partią polityczną ciągnie się ogon, to to oznacza, że nie można w sposób konfliktowy ustawiać się do własnej partii, z której się wychodzi, czy do rządu, który jest rządem o niewątpliwym swoim dorobku. Ale czy ta nowa formacja będzie popierała rząd Leszka Millera do końca tej kadencji parlamentu? Jeżeli rząd Leszka Millera będzie przedstawiał parlamentowi i Polsce oferty dobre takie jak np. stworzenie narodowej instytucji finansowej... Musimu już kończyć. Czy Leszek Miller powinien zostać premierem do końca kadencji? To pytanie jest proste i można odpowiedzieć tak lub nie. Rząd Leszka Millera ma swoje niewątpliwe dokonania, ale nie ma poparcia społecznego. W związku z tym uważam, że
powinien zrobić tak, jak chcą wyborcy. Czyli co? Czyli powinien zrezygnować z pełnionego stanowiska. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet była Jolanta. Banach

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)