Joe Biden zarzuca muzeum KL Dachau fałszowanie historii. "Okrutne detale zostały złagodzone"
Joe Biden były niemiecki obóz koncentracyjny Dachau odwiedził pięć lat temu. W wydanej później książce zarzucił dyrekcji muzeum fałszowanie historii. Szefowa miejsca pamięci nie kryje zdziwienia.
W założonym pod Monachium w marcu 1933 r. obozie koncentracyjnym, wskutek egzekucji, tortur, chorób i głodu zmarło co najmniej 41,4 tys. więźniów.
W 2015 r. Biden przyjechał do Dachau, by pokazać swojej 15-letniej wnuczce Finnegan "do czego ludzie są zdolni" – czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel". Wiceprezydentowi USA podczas zwiedzania miejsca pamięci towarzyszyli były więzień obozu Max Mannheimer oraz szefowa muzeum Gabriele Hammermann.
W swojej książce "Obiecaj mi. Nadzieja na progu otchłani" Biden pisze, że miejsce pamięci zostało "przekształcone", aby złagodzić jego przygnębiający wpływ na zwiedzających. Polityk podkreślił, że ma skalę porównawczą, ponieważ był w byłym obozie kilkakrotnie, po raz pierwszy w latach 80. z synem Beau, a potem z kolejnym synem Hunterem i córką Ashley.
Joe Biden o Dachau: Gdzie podziały się napisy wyryte przez więźniów?
Jak podkreśla Biden, podczas wcześniejszych wizyt widział nazwiska wyryte przez więźniów na drewnianych stelażach łóżek. W 2015 r. łóżka były "czyste", drewniane elementy "świeżo lakierowane". Jego zdaniem "okrutne detale" zostały z upływem czasu złagodzone.
W książce, która w 2017 r. przez wiele tygodni znajdowała się na pierwszym miejscu listy bestsellerów w Ameryce, Biden skrytykował ostro podejście niemieckich ekspertów do komory gazowej. We wcześniejszym opisie, twierdzi, mowa była o tym, że więźniom kierowanym na śmierć w komorze opowiadano, że idą do kąpieli. Obecnie mowa jest o tym, że do zagazowania więźniów doszło "tylko kilka razy" lub, że nie miało to w ogóle miejsca.
Jak pisze "Der Spiegel", po 1945 r. teren byłego obozu ulegał rzeczywiście wielokrotnym przekształceniom. Amerykanie w barakach internowali Niemców podejrzewanych o nazistowskie zbrodnie. W okresie późniejszym rząd Bawarii zakwaterował tam osoby wysiedlone z Czechosłowacji. Następnie baraki rozebrano. Muzeum powstało dopiero w 1965 r. Aby przybliżyć zwiedzającym obozową rzeczywistość, zrekonstruowano dwa baraki.
"Muzealna inscenizacja"
Hammermann uważa, że Biden, podobnie jak wielu innych zwiedzających, uległ złudzeniu, że ma przed sobą oryginalne budynki, podczas gdy chodzi o "muzealną inscenizację".
Jeśli chodzi o komorę gazową, eksperci są zgodni co do tego, że w Dachau nie mordowano na masową skalę więźniów za pomocą gazu. Przypuszcza się, że SS zamordowała kilka osób podczas eksperymentów z gazem bojowym. Trudno zrozumieć, dlaczego ktoś przekazał Bidenowi inną wersję wydarzeń – dziwi się szefowa muzeum.
Zdaniem "Spiegla" okazji do wymiany poglądów na pewno nie zabraknie. W swojej książce Biden zapowiedział, że chce pokazać Dachau wszystkim wnuczkom, a oprócz Finnegan, ma ich sześcioro.