"To było niezwykłe". Tak Biden opisał akcję Polaków

Joe Biden spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. - Pańska wizyta to sygnał odpowiedzialności USA za bezpieczeństwo świata i Europy - powiedział do Bidena Duda. - Nasze siły pozostaną w Polsce. W tej chwili tworzymy nowe strategiczne partnerstwo - oświadczył z kolei prezydent USA.

Spotkanie Joe Bidena z Andrzejem Dudą
Spotkanie Joe Bidena z Andrzejem Dudą
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Andrzej Iwanczuk
Sylwia Bagińska

We wtorek po godzinie 13 samochód z Joe Bidenem wyruszył w stronę Pałacu Prezydenckiego. W związku z przejazdem amerykańskiego prezydenta ruch w ścisłym centrum Warszawy został wstrzymany. Nad ulicami krążył policyjny śmigłowiec. Kolumnie towarzyszą policyjne radiowozy na sygnałach - dwa z przodu, dwa na końcu.

Joe Biden w Warszawie. Oficjalne przywitanie

Na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego oficjalnie powitano prezydenta USA Joe Bidena. W ceremonii przywitania prezydenta USA uczestniczyli m.in. premier Mateusz Morawiecki, szef MSZ Zbigniew Rau, szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych i szef BBN Jacek Siewiera.

Po oficjalnym powitaniu przywódcy Polski i USA rozmawiali już w wąskim gronie.

Spotkanie na szczycie w Pałacu: Andrzej Duda i Joe Biden

"To było spektakularne". Duda zabiera głos

Andrzej Duda podczas spotkania z prezydentem USA Joe Bidenem dziękował mu za wizytę w Kijowie. - To było spektakularne, strategiczne posunięcie, wzmacniające morale Ukrainy - wyjaśnił polski prezydent.

- Pańska wizyta to ważny znak bezpieczeństwa sygnał odpowiedzialności USA za bezpieczeństwo świata i Europy. Ameryka jest w stanie utrzymać światowy ład - powiedział do amerykańskiego lidera Duda.

Polska głowa państwa dodała, że "przemówienie prezydenta USA w Warszawie jest docenieniem wkładu w budowę bezpieczeństwa przez nasz kraj". - To sygnał dla inwestorów, że Polska jest bezpieczna - podkreślił Duda.

- Polska prezydencja w UE odbędzie się pod znakiem zacieśnienia więzi transatlantyckich. Podejmiemy stosowną uchwałę w tej sprawie - zaznaczył i dodał, że Stany Zjednoczone pokazują, że "to ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa i przyszłego rozwoju naszego kontynentu".

- My w Polsce, tak ogromnie doświadczeni na przestrzeni ostatnich stuleci naszych historii, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości - podkreślił Andrzej Duda.

Biden w Warszawie. Dziękował Polsce

Na początku swojego przemówienia Joe Biden podziękował Polsce za to, że mógł tu przyjechać. - Stany Zjednoczone potrzebują Polski, tak jak Polska potrzebuje Stanów Zjednoczonych. Nasze wsparcie wobec Ukrainy jest niezachwiane - wskazał amerykański prezydent.

- Dziękuje Polsce i Polakom za pomoc Ukrainie. To było niezwykłe - podkreślił raz jeszcze Joe Biden.

- Nasze siły pozostaną w Polsce. W tej chwili tworzymy nowe strategiczne partnerstwo - ujawnił prezydent Stanów Zjednoczonych.

- Jest bardzo wiele wyzwań, przed którymi stoimy i którym będziemy musieli wspólnie stawiać czoła. Ja jestem przekonany, że je przezwyciężymy. Także cieszę się, że jestem z powrotem tutaj i chętnie zapoczątkuję dyskusję. Chociaż jak żeśmy rozmawiali z panem prezydentem, to wszystkie problemy rozwiązaliśmy. Ale żarty żartami, to są naprawdę relacje o krytycznym, krytycznym i krytycznym, raz jeszcze powiem, znaczeniu - oświadczył amerykański prezydent.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Joe Biden był w Kijowie. Spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim

- Ostrzegaliśmy świat, że Putin zaatakuje. Uważaliśmy, że jest to rzeczą krytyczną, abyśmy nie mieli wątpliwości co do wsparcia USA dla Ukrainy w tej wojnie - powiedział Joe Biden ba konferencji prasowej w Kijowie.

- Wszyscy zgadzamy się w Kongresie (...). Są między nami różnice, ale wiemy, że absolutnie musimy być zjednoczeni. Ukraina jest w tym momencie ucieleśnieniem walki o demokrację. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, wiedzą, że bardzo zależy nam na tym, aby wszystko tu w Ukrainie skończyło się dobrze - kontynuował Biden i podkreślił, że świat musi pokazać swoją siłę w obliczu tego barbarzyńskiego ataku.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski