PolitykaJoanna Lichocka: Donald Tusk topi PO

Joanna Lichocka: Donald Tusk topi PO

Nigdy jeszcze tak dobitnie nie było widoczne to, o czym pisałam także na łamach Wirtualnej Polski od wielu miesięcy - Donald Tusk stał się największym problemem Platformy. Kłopotem który może zdecydować o możliwości udziału w rządach, ale też o przetrwaniu partii na scenie politycznej. Fakt, że Donald Tusk ani jego otoczenie nie chce tego przyjąć do wiadomości sprawia, że szanse na faktyczne nowe otwarcie polityczne i odbicie się od niskiego poparcia są niewielkie.

Joanna Lichocka: Donald Tusk topi PO
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Chmiel

21.08.2013 | aktual.: 23.08.2013 07:45

Strach przed utratą władzy każe kurczowo trzymać się też stanowiska szefa partii, mimo że wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że także działacze Platformy są aktywnością premiera zmęczeni. Jak słyszymy od samych polityków PO, raptem połowa z nich miała pofatygować się do zainscenizowanych przez Donalda Tuska bezpośrednich wyborów na szefa partii. Wyborów które miały przekonać, że jedynym liderem obozu III RP może być Donald Tusk, który wzmocniony wynikiem miał uporządkować sytuację w PO, pokonać przeciwników, przekonać niedowiarków i poprowadzić ją do kolejnego zwycięstwa. Dziś, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem wyników, widać wyraźnie, że wewnętrzne wybory ani na jotę pozycji Tuska nie wzmocniły - przeciwnie - aparat partyjny wprawdzie wciąż wykonuje karnie polecenia, ale teatralność wyborów Tuska na Tuska, demaskowana inteligentnie przez Jarosława Gowina, pokazała, że tak jak i te wybory, pozycja lidera jest, kolokwialnie mówiąc, dęta. Tajemniczy autor nagrania ze słynnym już "pisiorem", dobrze
to zademonstrował. Dotąd nikt z szeregów PO tak dotkliwie nie zdemaskował publicznie lidera partii.

Być może to właśnie skandal z wypowiedzią premiera drwiącego z nazwiska owego "pisiora" i zapowiadającego rychłe wyrzucenie go z pracy, spowodował znaczne tąpnięcie w notowaniach premiera. Donald Tusk od wielu miesięcy ma słabe notowania, ale w ostatnich tygodniach udawało się je spinom PO ustabilizować. Pozytywne oceny w tym czasie wystawiało szefowi rządu około, plus minus, 30 proc. respondentów, negatywne - 64 proc. Po ujawnieniu nagrania z "pisiorem" negatywne oceny wzrosły jednak aż o 6 proc. Dziś negatywnie o premierze wypowiada się 70 proc. badanych. Pozytywnie - zaledwie 25 proc. To niewielka różnica z notowaniami rządu - dobrze o gabinecie Donalda Tuska myśli 24 proc. (1 punkt mniej niż dwa tygodnie temu) a negatywnie - 72 proc. (wzrost o 3 punkty proc.). W ten sposób dokonuje się pewna wizerunkowa sprawiedliwość - zdaniem Polaków mamy fatalny rząd kierowany przez fatalnego premiera.

Polacy są niezadowoleni z władzy i już kompletnie pozbyli się złudzeń co do Donalda Tuska. Obecne akrobacje premiera, by "tworzyć wspólny front" przeciw przemocy i kreowanie wielkiego ogólnonarodowego zagrożenia, jakie wynikać ma z aktywności "kiboli" do czego pretekstem stała się burda na plaży, na nic się nie zda. To jeszcze jeden z wariantów nieustannego straszenia Polaków przez lidera PO, wyśmiany już dokumentnie przez kabaret Roberta Górskiego. Jeśli sondaż Wirtualnej Polski zostanie potwierdzony przez kolejne badania będzie jasne, że żadne strachy, ale też żadne rekonstrukcje rządu, mniejsze i większe nic nie pomogą. Ratunkiem może być wymiana całego rządu wraz z tak mocno niepopularnym premierem.

Aparat PO nie jest jednak w stanie zapewne nawet takiej operacji sobie wyobrazić. Póki więc w postkomunistycznym establishmencie nie zostanie wynegocjowany nowy polityczny lider obozu i nie zapadnie decyzja, kto po Tusku, PO i rząd będą tonąć w sondażach, zaś kolejne skandale wstrząsające Platformą będą tylko świadczyć o intensywności i burzliwości rokowań. Tymczasem dziś widać, że nożyce rozwierają się coraz szerzej - dystans między poparciem dla PiS a PO wzrósł do 13 proc. Partię Jarosława Kaczyńskiego popiera 35 proc. Polaków, Platformę - 22 proc. (to spadek w dwa tygodnie o 2 punkty proc.).

Całkiem już niedaleko za partią Donalda Tuska jest SLD z 16-proc. poparciem. Wiem, że zwolennikom PO to się jeszcze nie mieści w głowie, ale jeśli nadal na czele rządu i partii stać będzie tak niepopularny i jednocześnie tak rozpaczliwie broniący swego fotela premier, to notowania ich partii nie tylko zrównają się z SLD. Może się zdarzyć, że partia Leszka Millera przegoni Platformę Obywatelską. I to on, lider SLD - po kolejnych wyborach - będzie mógł dyktować Donaldowi Tuskowi warunki ewentualnej koalicji. Byłaby to całkiem zasłużona kara...

Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)