Joachim Gauck: Niemcy mają brać przykład z Polaków!
Niemcy, bierzcie wzór z Polaków! Do tego przynajmniej nawołuje niemiecki prezydent. Polacy pracują więcej, niż Niemcy i są motorem Europy, stwierdził prezydent Niemiec. Niemcy są oburzeni i twierdzą, że ich własny prezydent "wymierzył im policzek".
21.11.2012 | aktual.: 21.11.2012 16:24
- Polacy są bardziej pracowici, niż Niemcy - stwierdził niemiecki prezydent, Joachim Gauck w Neapolu, gdzie spotkał się z polskim i włoskim prezydentem. Rozmowy dotyczyły kryzysu gospodarczego. I właśnie w tej dziedzinie Polacy mieliby być wzorem do naśladowania.
"Policzek wymierzony rodakom"
Joachim Gauck, były wschodnioniemiecki dysydent, ze swojej przyjaźni wobec Polski jest znany. Niejednokrotnie przypominał o roli Polski w obaleniu komunizmu, ale nigdy jeszcze nigdy nie przeciwstawił ich swoim rodakom gospodarczo. Na głowę niemieckiego prezydenta posypały się gromy w jego ojczyźnie. W mediach elektronicznych żadna informacja nie wzbudziła takiego odzewu, jak mała wzmianka o zagranicznej wizycie prezydenta, ze sławetnym cytatem o Polakach.
"Ktoś, kto nigdy tak naprawdę nie pracował, nie ma prawa wypowiadać się na taki temat", oburzają się internauci. "To policzek wymierzony własnym rodakom", "Ma szczęście, że naród nie może go odwołać", "Zarzucanie lenistwa własnym rodakom, to plucie im w twarz", piszą niemieccy internauci.
W nieco łagodniejszym tonie, sprawie przyjrzały się poważne gazety, sprawdzając na podstawach statystyk, kto ma racje: oburzeni Niemcy, czy ich prezydent.
W 2010 roku, według Eurostatu, pracownik w Niemczech pracował 1659 godzin, w Polsce 1865. To oznacza, że Polak pracuje średnio 40 godzin tygodniowo, a Niemiec 37,7 - oczywiście to dane oficjalne. Według OECD różnica jest jeszcze większa: 1939 godzin pracy w Polsce wobec 1419 w Niemczech. Czyli w statystykach Polacy są bezsprzecznie górą, jeżeli chodzi o pracowitość. Nie tylko w stosunku do Niemców, ale i pozostałych Europejczyków. Bezpośrednio za Polakami, pod względem pracowitości, uplasowali się Węgrzy i... Grecy. Czyli pracowitość nie zawsze przekłada się na sukces gospodarczy.
I kto tu jest leniwy?
Bo w grę wchodzą i inne czynniki, przekonują eksperci. W Niemczech bezrobocie jest nadal o połowę niższe, niż w Polsce: 5 procent w Niemczech, wobec ponad 10 w Polsce. Ale wielu Niemców zatrudnionych jest na część etatu, lub tzw. minijobs (do 20 godzin tygodniowo). Dotyczy to zwłaszcza kobiet, które ze względu na dzieci wracają do pracy, ale pracują w mniejszym wymiarze godzin. I to, jak bronią niemieccy eksperci swoich rodaków - w dużej mierze prowadzi do zafałszowania statystyk. Według danych OECD, w Niemczech zatrudnionych jest ponad 72 procent zdolnych do pracy. W Polsce - 60 procent. Co oznacza, że ta znacznie mniejsza grupa ludzi, która pracuje w Polsce, musi w sumie znacznie dłużej pracować, niż ta mniejsza, która pracuje w Niemczech.
Niemcy są też, według statystyk, zwycięzcami w wydajności - w przeliczeniu, w godzinę pracy Polacy wypracowują 20,50 Euro, a Niemcy 43,29 Euro. Czyli pracują krócej, ale intensywniej.
W Polsce jest 13 dni świątecznych, ustawowo wolnych od pracy ( w tym jeden, Zielone Świątki, przypadają na niedzielę). W całych Niemczech w 2012 było 9 dni świątecznych, ustawowo wolnych od pracy. Dodatkowo poszczególne landy mogą wprowadzić własne dni wolne od pracy. W sumie najwięcej dni wolnych mieli Bawarczycy (12), najmniej Berlińczycy (tylko 9 ogólnoniemieckich). Co ciekawe, w Niemczech znacznie mniej wykorzystywana jest możliwość "wydłużonych weekendów". Nie do pomyślenia jest, by jakiś urząd był zamknięty w piątek, po wolnym czwartku. Ale Niemcy mają za to więcej oficjalnego urlopu - 40 dni, podczas gdy Polacy 29 dni.
Wynik analiz: Polacy są pracowici, ale Niemcy bynajmniej nie leniwi. Nie najgorzej.
Polnische Wirtschaft to przeszłość
Co ważne - jakkolwiek krytyczni byli Niemcy, rzadko zdarzały się głosy twierdzące, że Polacy nie są pracowici. Bo tak naprawdę pokutujący przez lata stereotyp o leniwych Polakach i "polnische Wirtschaft" (pogardliwe określenie źle działającej gospodarki - Polska była dla Niemców synonimem bałaganu), dawno odszedł do lamusa. Media piszą raczej o "das polnische Wirtschaftswunder", "polskim cudzie gospodarczym". Dobre dane gospodarcze, zdjęcia Warszawy, Krakowa, czy Wrocławia przyczyniły się do zmian w postrzeganiu naszego kraju.
Niemcy spotykają coraz częściej polskich pracowników. Fakt, że w większości mają tu dobrą opinię. Bez polskich opiekunek nie dało by sobie rady wiele rodzin osób starszych i niepełnosprawnych. Bez polskich zbieraczy szparagów i truskawek upadłoby wiele gospodarstw rolnych. A bez polskich budowlańców wielu Niemców nie mogłoby sobie pozwolić na remont mieszkania. Polacy pozostają w pamięci jako: solidni, pracowici i... tani. Kojarzą się raczej z nisko płatną i ciężka pracą, po którą nie chce się sięgać niemieckim bezrobotnym. Czyli tak, jak w Polsce pracownicy z Ukrainy.
Choć coraz więcej w Niemczech polskich lekarzy, czy inżynierów, w opinii publicznej to nie ich kojarzy się z Polską. Raczej nie high-tech, wysoko wyspecjalizowani, nowocześni specjaliści, tylko pracowici robotnicy. I raczej, poza remontem, czy zbieraniem szparagów - niekoniecznie dobre jakościowo rozwiązania. "Niemiecka jakość, polskie ceny", kuszą reklamy producenta okien w berlińskich gazetach. Mało która polska firma wchodząca na niemiecki rynek przyznaje się do polskich korzeni, kryjąc się chętniej za anglo- czy włoskojęzyczną nazwą.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Agnieszka Hreczuk