PolskaJesteśmy podglądani!

Jesteśmy podglądani!

Mężczyzn katujących na śmierć trzydziestolatka, złodziei wynoszących ze sklepu telewizory, osiłków kradnących samochody - to i znacznie więcej zarejestrowało kilka tysięcy kamer, które codziennie podglądają nas na ulicach wielkopolskich miast.

Podglądaniem zajmują się niemal wszyscy - policja, straż miejska, czy pracownicy och- rony. W mieście dzia- łają nawet specjalne firmy, które specjalizują się w tzw. monitoringu przemysłowym. - Nikt nie jest w stanie zliczyć ile kamer i gdzie nas podgląda - mówi Wiesław Hossa, specjalista od monitoringu. W samym Poznaniu jest ich prawdopodobnie już kilka... tysięcy!

Najwięcej szklanych oczu mają policjanci. W Poznaniu Czterech Wielkich Braci w mundurach obserwuje na zmianę obraz z 28 kamer zainstalowanych na Starym Mieście i na Jeżycach. Centra, do których spływa obraz znajdują się w tamtejszych komisariatach. Codziennie wpada w ten sposób kilkunastu wandali i przestępców.

W Kaliszu ulice miasta obserwowane są przez Straż Miejską. Służy do tego siedem nowoczesnych kamer obrotowych Philipsa oraz osiem kamer nieruchomych Arsenał Wielkiego Brata musi być bardzo wytrzymały. - Kamery obrotowe umieszczone są w obudowie z materiału odpornego na uderzenia nawet 10-kilogramowym młotem - mówi Jacek Porzucek, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kaliszu. - Tego typu materiały wykorzystywane są m.in. do produkcji kamizelek kuloodpornych. Już raz ktoś próbował strzelać do jednej z naszych kamer z wiatrówki. Nic nie wskórał. Obudowa okazała się skuteczna.

Wielki Brat czuwa

Dzięki obrazowi z kamery skierowanej na ul. Paderewskiego w Poznaniu namierzono niedawno czterech złodziei, którzy około godz. 3.00 włamywali się do sklepu. - Nie mieli pojęcia, że obserwujemy ich przez kamerę, która jest zainstalowana prawie nad sklepem - opowiada funkcjonariusz. Funkcjonariusze zaskoczyli bandytów podczas wynoszenia łupów - sprzętu RTV. Wśród zatrzymanych była kobieta.

Dwa dni później przyszedł na komisariat mężczyzna i zgłosił fikcyjną kradzież busa. - Liczył, że uda mu się przez to wyłudzić odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej - opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Funkcjonariusze byli jednak sprytniejsi. Dzięki kamerze udowodnili oszustowi, że nikt nie ukradł samochodu ze wskazanego przez niego parkingu, bo tego dnia go tam po prostu nie parkował. Mężczyzna będzie teraz odpowiadał przed sądem za złożenie fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Głównym dowodem w sprawie będzie nagranie z kamery.

Śmierć i życie na wideo

Najwięcej zdarzeń rejestrują kamery w weekendy.

- Ostatnio udało się nam wpatrzeć grupkę, która zażywała nago nocnej kąpieli w fontannie Bamberki na Starym Rynku - mówi policjant.

Kilka minut po wejściu do wody zostali oślepieni światłami policyjnych samochodów.

Przez kamery monitorujące okolice ul. Szkolnej policjanci zobaczyli śmiertelne pobicie. Prawdopodobnie będący pod wpływem narkotyków mężczyzna wszedł do baru, gdzie skakał po stołach, potem zaczepił jednego z motocyklistów. Ten uderzył go krzesłem w plecy. Kiedy przewrócił się na ziemię podbiegło jeszcze kilku mężczyzn, którzy skopali leżącego. Dzięki szybkiej interwencji policjantom udało się złapać uczestników bójki.

- Nie możemy pokazać mediom zdjęć z tego tragicznego zdarzenia, ponieważ będą one wykorzystane w procesie - dodaje Andrzej Borowiak.

W Kaliszu kamera uratowała życie młodego człowieka. Chłopak był pod wpływem alkoholu, usiadł wraz z dziewczyną na barierce przy rzece. W pewnym momencie zbyt mocno przechylił się do tyłu i wpadł do lodowatej wody. Dzięki szybkiej reakcji operatora, już po kilku minutach na miejscu była Straż Pożarna. - Dokładnie dwa tygodnie później, ten sam operator, w tym samym miejscu zaobserwował identyczne zdarzenie, znów pomoc nadeszła w porę - wspomina Jacek Porzucek.

Seks przed kamerą

Poza policją podglądają nas także pracownicy kilkuset prywatnych firm ochroniarskich. Ich kamery monitorują okolice i wnętrza centrów handlowych i przedsiębiorstw i ostatnio coraz częściej osiedli mieszkaniowych. W każdym przypadku ma to jeden cel. - Chodzi o to, by zadziałać prewencyjnie - tłumaczy Wiesław Hossa.

Małe kamery zainstalowane pod dachami, czy za lampami są praktycznie niewidoczne dla klientów czy pracowników. Pracownicy ochrony jednej z takich firm omal nie popłakali się ze śmiechu, kiedy zobaczyli na monitorach kochającą się w zaułku parę, która widocznie nie miała pojęcia, że jest obserwowana.

Dr Marzena Binczycka-Anholcer, prezes Wielkopolskiego Oddziału Towarzystwa Higieny Psychicznej:

– Oczywiście są miejsca, w których umieszczanie kamer poprawia nasze bezpieczeństwo Wiem, że kamery instalowane bywają także w szkołach i uważam, że mogą pomóc w zmniejszeniu zjawiska przemocy. Zastanowić się jednak należy nad zasadnością instalowania kamer czy zakładach pracy. Jeśli pracownik zdaje sobie sprawę, że może być rozliczany z tego, ile razy chodzi do toalety, na papierosa, że uwadze szefostwa nie umkną kilkuminutowe plotki czy żarty, na pewno będzie pracować w większym stresie. Może czuć się zaszczuty. Jeśli nie jest to zakład pracy, który wymaga szczególnego nadzoru, pracownicy, którzy czują się nadmiernie sprawdzani lub wręcz zastraszeni ze względu na obecność kamer, mogą potraktować ich zainstalowanie jako formę mobbingu. W takim przypadku mają prawo bronić się.

Robert GRYGIEL, JAZ, SIEL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)