PolskaJest wina, nie ma kary. Prezydent i jego ludzie stoją ponad prawem?

Jest wina, nie ma kary. Prezydent i jego ludzie stoją ponad prawem?

Podczas środowej wizyty prezydenta na stacji metra Politechnika, zarówno Bronisław Komorowski jak i jego ochroniarz złamali regulamin przewozu środkami lokalnego transportu zbiorowego m.st. Warszawy. Za podobne wykroczenia mieszkańcy stolicy karani są mandatami. Dlaczego pierwsza osoba w państwie i jej pracownicy uniknęli odpowiedzialności?

Jest wina, nie ma kary. Prezydent i jego ludzie stoją ponad prawem?
Źródło zdjęć: © WP | Konrad Żelazowski
Michał Fabisiak

15.05.2015 | aktual.: 16.05.2015 07:46

"W pojazdach lokalnego transportu zbiorowego, na stacjach metra oraz na przystankach zabrania się:(...) 15). kwestowania, nalepiania plakatów i ogłoszeń, rozrzucania i rozdawania ulotek oraz materiałów reklamowych bez zgody Zarządu Transportu Miejskiego; 16). przekraczania zamkniętych bramek metra" - czytamy w regulaminie przewozu. W środę oba punkty zostały złamane. Osoby, które to uczyniły do tej pory nie poniosły żadnych konsekwencji, choć w Internecie został opublikowany film z całego zdarzenia.

Jako pierwszy regulamin łamie mężczyzna z osobistej ochrony prezydenta. Na peron dostaje się skacząc przez bramkę. Bronisław Komorowski wchodzi zgodnie z prawem, kasując bilet. Chwilę później prezydent łamie jednak inny przepis. Na peronie zaczyna rozdawać ulotki. Co ciekawe, robi to w obecności policji, tej samej która za łamanie regulaminu nie waha się karać warszawiaków.

- Przeskoczyłem kiedyś bramkę prowadzącą na peron. Zatrzymała mnie policja, choć miałem ważny bilet, dostałem 50 zł mandatu - mówi Wirtualnej Polsce Adam, mieszkaniec Warszawy. O tym, że policja wystawia kary pieniężne za łamanie wspomnianego regulaminu mówią również inni pasażerowie stołecznego metra. Funkcjonariusze powołują się przy tym na artykuł 54. kodeksu wykroczeń: "kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany". Dlaczego tym razem zrobiono wyjątek?

Zdaniem ZTM w powyższym przypadku powinny zareagować służby pilnujące porządku w podziemnej kolejce. Interwencji w tej sprawie nie podjął funkcjonariusz ochrony metra. - Głównym zadaniem wartowników jest ochrona bezpieczeństwa pasażerów - tłumaczy Wirtualnej Polsce Anna Bartoń, rzeczniczka prasowa Metra Warszawskiego. W momencie pojawienia się prezydenta ochroniarz opuścił jednak peron, co widać na nagraniu z wizyty.

Na tym samym filmie widać jak Bronisław Komorowski podaje ulotkę pasażerom, czemu biernie przyglądają się funkcjonariusze policji. O sprawę zapytaliśmy Komendę Stołeczną Policji. - Regulamin ZTM mówi o tym, że ulotki można rozdawać w przypadku uzyskania zgody ZTM. Takie informacje nie są przekazywane policji - czytamy w piśmie przesłanym przez biuro prasowe. Zarząd Transportu Miejskiego poinformował jednak, że takiej zgody nie było.

Stołeczną policję zapytaliśmy również o brak reakcji policjantów na przeskakiwanie przez bramkę. - Policjant widział, jak funkcjonariusz BOR-u skasował bilet zbliżając się do bramki, ale przez chwilę była ona zablokowana - informuje KP w Warszawie. Przypomnijmy, że w podobnych sytuacjach mieszkańcy stolicy, mimo posiadania ważnego biletu otrzymują upomnienia lub mandaty.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (587)