Jest śledztwo ws. wypadku w Białce Tatrzańskiej. Reklama przygniotła dwie osoby
Śledczy i inspektorzy nadzoru budowlanego wyjaśniają przyczyny zawalenia się tzw. witacza w Białce Tatrzańskiej. W wypadku zginęła 70-letnia kobieta, a jej 7-letni wnuczek został ciężko ranny.
Wypadek wydarzył się w poniedziałek w pobliżu hotelu Bania i stacji narciarskiej Kotelnica Białczańska. Prawdopodobnie na skutek silnego wiatru runął drewniany witacz, ustawiony na betonowych cokołach.
Konstrukcja przygniotła 70-latkę, która zmarła mimo reanimacji. 7-letni wnuk kobiety w stanie krytycznym został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. - Stan chłopca nadal jest ciężki - mówi "Gazecie Krakowskiej" Natalia Adamska-Golińska, rzeczniczka placówki.
Powołają biegłego
Postępowanie ws. tragedii prowadzą śledczy z Zakopanego. Barbara Bogdanowicz, szefowa prokuratury, wyjaśnia reporterom dziennika, że sprawdzane są okoliczności wypadku, ale też to, czy konstrukcja była postawiona legalnie i zgodnie ze sztuką budowlaną. Oceną stanu witacza zajmie się biegły.
Sprawę wyjaśnia także Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Szef urzędu Jan Kęsek mówi PAP, że stan konstrukcji "nie był do końca odpowiedni". Nie przesądza jednak, że właśnie to było bezpośrednią przyczyną zawalenia się reklamy-witacza.