Jest reakcja Jana Pietrzaka na wezwanie do przeprosin Lecha Wałęsy
"Mam dość" - mówił w rozmowie z WP Lech Wałęsa. Oczekuje przeprosin między innymi od Andrzeja Zybertowicza i Jana Pietrzaka. Oni jednak nie poczuwają się do winy. - Obraża naszą inteligencję, więc musimy mówić - powiedział o byłym prezydencie satyryk.
Lech Wałęsa wysłał wezwanie do przeprosin między innymi Janowi Pietrzakowi. Satyryk najwyraźniej nie zamierza okazać skruchy. W rozmowie z Telewizją Republika podkreślił, że były prezydent "wykonuje haniebne rzeczy".
Przyznał, że jest zdziwiony i jednocześnie smutny i rozczarowany Wałęsą. - Uważałem go za człowieka prostego, ale jednak uczciwego. Okazało się, że agentura i to strasznie przykre. Nie da się już go traktować poważnie, jako postaci historycznej, bo jest dwuznaczny i się obraził - ocenił Pietrzak.
Jak dodał, odpuściłby Wałęsie, gdyby ten zamilknął. - Milczałby chociaż, wstyd przynosi wszystkim tym, którzy mu ufali, bo był dla wielu jednak taką legendą Solidarności. Gdyby zamknął dziób i nie odzywał się od 30 lat, to byśmy szanowali jego milczenie. Ale Wałęsa chce mówić i chce szkodzić Polsce. Co tydzień kogoś obraża, obraża naszą inteligencję i uczestników Solidarności, wiec musimy mówić - zaznaczył satyryk.
Instytut staje w obronie byłego prezydenta
Na stronie Instytutu Lecha Wałęsa pojawiło się oświadczenie ws. oskarżeń kierowanych pod adresem Lecha Wałęsy. Te oskarżenia mają nie tylko niszczyć dobre imię byłego prezydenta, ale też fałszować historię.
Okazuje się, że już dwa z 20 oficjalnych wezwań do przeprosin zostały wysłane. Poza Pietrzakiem pisma może spodziewać się już Andrzej Zybertowicz. Doradca prezydenta w czwartek w TOK FM przyznał, że Wałęsa "ma ważne miejsce w historii, ale jego historia czeka na badacza, który wyważy plusy i minusy i nie wiemy, jakie cienie się pojawią".
- Wałęsa sam sobie odbiera wielkości agresywnym, fałszywym wystąpieniem każdego dnia - dodał.
Z oświadczenia dowiadujemy się też, że osoby, które otrzymają wezwanie do przeprosin, na ich opublikowanie mają trzy doby. "W chwili obecnej nie wykluczamy wszczęcia ochrony dobrego imienia również na drodze sądowej" - zapowiada instytut. I deklaruje, że "wszelkie działania, mające znamiona naruszenia dóbr osobistych i sugerujące współpracę pana prezydenta ze Służbami Bezpieczeństwa PRL, spotkają się z odpowiednią reakcją”.
Źródło: Telewizja Republika
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl