Jest pierwszy pozew Kamila Durczoka przeciwko "Wprost". Domaga się 2 mln złotych
Do sądu trafił pierwszy z pozwów Kamila Durczoka przeciwko tygodnikowi "Wprost", w sprawie podejrzeń o molestowanie - dowiedziało się Radio ZET. Dziennikarz będzie się domagał od "Wprost" 2 mln złotych zadośćuczynienia - potwierdza w rozmowie z WP adwokat Durczoka Jacek Dubois.
13.03.2015 | aktual.: 13.03.2015 15:04
- Pozew opiewa na 2 mln zł. To równowartość szkody, jaką poniósł mój klient. Tygodnik podjął bezprecedensowe celowe działania, zmierzające do zniszczenia pana Durczoka. Podano nieprawdziwe, szkalujące informacje i umieszczono wizerunek mojego klienta na okładce gazety. Jej sprzedaż w stosunku do poprzedniego numeru wzrosła o 66 proc. W efekcie tych działań mój klient stracił pracę i zamiast pracować musi teraz bronić swojego dobrego imienia – mówi WP mec. Jacek Dubois, adwokat Durczoka.
Już 10 marca Dubois mówił Wirtualnej Polsce, że pozwy przeciwko "Wprost" są gotowe. - Pozwy są już przygotowane. Dopracowujemy szczegóły i w tym tygodniu złożymy je w sądzie - tłumaczył. Pytany, ile pozwów zostało przygotowanych, mówi: "kilka". - W pierwszej kolejności skupiliśmy się na tygodniku "Wprost". Ale pozwy zostaną skierowane przeciwko wszystkim osobom, które naruszyły dobra osobiste Kamila Durczoka - zapowiada.
- Chcemy udowodnić, że było to pomówienie. Nie doszło do takiego zdarzenia - powiedział reporterowi Radia ZET Mariuszowi Gierszewskiemu, mec. Jacek Dubois, pełnomocnik byłego szefa "Faktów" TVN.
W przyszłym tygodniu zostanie złożony kolejny pozew Durczoka, o naruszenie dóbr osobistych, który będzie związany z innym artykułem w tygodniku.
Afera wokół Durczoka
Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji".
W artykule mowa była również o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak żadnych nazwisk, nie wyjaśniono też, o jaką stację chodzi. W mediach jednak pojawiały się spekulacje, że chodzi o Kamila Durczoka.
W kolejnych publikacjach dziennikarze "Wprost" potwierdzili, że osobą, o której wcześniej pisali, jest szef "Faktów" TVN.
13 lutego została powołana komisja do zbadania nieprawidłowości, w skład której weszli: dyrektorka działu HR w TVN, dyrektor departamentu prawnego spółki oraz ekspert ds. prawa pracy. Przepytano 37 byłych i obecnych pracowników TVN. Komisja ustaliła, że trzy osoby zostały narażone na "niepożądane zachowania włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym".
Teraz prokuratura okręgowa z urzędu zbada przypadki molestowania seksualnego w TVN. - Zdecydowaliśmy się sprawdzić informacje o molestowaniu w oparciu o komunikat końcowy z zakończenia prac niezależnej komisji. Po zapoznaniu się z tym dokumentem, prokuratura podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu śledztwa - powiedział Wirtualnej Polsce prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Źródło: Radio Zet, Press,WP