"Jest mało prawdopodobne, by górnicy oszukiwali czujniki metanu"
Jest mało prawdopodobne, by górnicy w "Halembie" pracowali mimo odnotowania wysokiego poziomu metanu - tak uważa były górnik i ratownik w kopalni "Halemba", obecnie prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski. Po wybuchu w kopalni pojawiały się opinie, że być może górnicy pracowali wbrew przepisom, oszukując czujniki bezpieczeństwa metanu.
Według Olszowskiego górnicy z kopalni metanowych "są skażeni rutyną", ale mają świadomość śmiertelnego zagrożenia związanego z wybuchem metanu. Prezes GIPH nie wyobraża sobie sytuacji, że górnik z premedytacją naraża życie swoje i innych przez nieodpowiedzialne działania.
Prezes Olszowski podkreśla, że na skutek wstrząsu ziemi, zawalenia skał, metan może zostać błyskawicznie wypchnięty do miejsca pracy górników. W ten sposób w ciągu ułamka sekundy stężenie metanu może się zwiększyć z poziomu dopuszczalnego do poziomu wybuchowego. Według Olszowskiego przyrządy badające stężenie metanu mogą być w tej sytuacji bezradne. Wzrost poziomu metanu jest tak szybki, że przyrządy nie są w stanie tego zmierzyć.
Zdaniem Olszowskiego duży wpływ na prowadzoną akcje ratowniczą ma fakt, że do tragedii doszło ponad kilometr pod ziemią. Wraz ze wzrostem głębokości rośnie temperatura skał. Naturalna temperatura skał na tej głębokości to 45-46 stopni. Jak powiedział na tej głębokości jest gorąco i ratownikom trudno prowadzić akcję ratowniczą.
Janusz Olszowski podkreśla, że akcja ratownicza będzie wstrzymywana, bo w kopalniach, takich jak "Halemba", wraz z głębokością zwiększa się też poziom metanu.
Janusz Olszowski pracował w "Halembie" w latach 1980-88.