Jest głos z Izraela po tragedii w Iranie
- Nie mieliśmy nic wspólnego z wypadkiem śmigłowca, w którym zginął w niedzielę prezydent Iranu Ebrahim Raisi i szef dyplomacji tego państwa Hosejn Amir Abdollahijan - oświadczył w poniedziałek przedstawiciel władz Izraela. Rozmówca agencji Reutera zastrzegł sobie anonimowość.
Do wypadku, w którym zginęli podróżujący helikopterem prezydent, minister spraw zagranicznych i towarzyszące im osoby, doszło w górzystym regionie na północnym zachodzie kraju, w pobliżu granicy z Azerbejdżanem.
Po raz ostatni łączność z maszyną odnotowano w okolicy kopalni miedzi w północno-zachodnim Iranie. Bezpośrednia przyczyna katastrofy nie jest jeszcze znana. W regionie, w którym doszło do tragedii, w momencie katastrofy padał deszcz oraz była gęsta mgła.
Raisi razem z innymi urzędnikami uczestniczył w uroczystości uruchomienia tamy na rzece Araks. Irański polityk spotkał się tam z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem. Raisi, razem z szefem MSZ Abdollahijanem, a także gubernatorem Azerbejdżanu Wschodniego i duchownymi miał następnie polecieć śmigłowcem do Tazbiru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: zamach na Słowacji. Wiceminister Szejna: znam premiera Fico
Iran zaatakował Izrael. Gorąco na linii Tel Awiw-Teheran
Izrael pozostaje w otwartym konflikcie z Iranem. W połowie kwietnia izraelska armia odparła zmasowany irański ostrzał, dokonany w odwecie za wcześniejszy izraelski atak na konsulat Iranu w stolicy Syrii, Damaszku.
W kierunku Izraela wystrzelono ponad 300 dronów i rakiet, jednak wyrządziły one niewielkie szkody, ponieważ niemal wszystkie pociski i bezzałogowce udało się zneutralizować.
Od czasu obalenia szacha i przejęcia władzy przez szyickich duchownych w 1979 roku Iran prezentuje niezmiennie antyizraelskie stanowisko i odmawia Izraelowi prawa do istnienia.
Źródło: PAP/WP Wiadomości