Jest dowód na to, że Tusk pierwszy poparł Rasmussena?
Szef Kancelarii Prezydenta, Piotr Kownacki,
zapowiedział, że zwróci się o odtajnienie notatki z
rozmowy premiera Donalda Tuska z premierem Danii, Andersem Fogh
Rasmussenem. Z notatki miałoby wynikać, że to Donald Tusk, już 1 kwietnia zapewnił premiera Danii o poparciu Polski dla kandydatury Rasmussena na szefa NATO.
05.04.2009 | aktual.: 06.04.2009 09:41
Według Kownackiego w piątek, jeszcze przed spotkaniem przywódców NATO, w krótkiej rozmowie z Rasmussenem Lech Kaczyński usłyszał od duńskiego polityka, że ma on poparcie Tuska dla swej kandydatury na nowego szefa Sojuszu. Polski premier miał wyrazić takie poparcie w rozmowie telefonicznej 1 kwietnia.
Później na szczycie NATO Lech Kaczyński poparł kandydaturę Rasmussena. Jednak według premiera Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego, prezydent zachował się wbrew stanowisku rządu, które zakładało jak najdłuższe odwlekanie polskiego poparcia dla premiera Danii.
- Zwrócę się do odpowiednich organów naszego rządu - i to jutro rano - o zdjęcie gryfu "zastrzeżona" z notatki, która obrazuje rozmowę naszego premiera z premierem Rassmusenem - powiedział Kownacki w TVN 24.
Z kolei według szefa MSZ w rozmowie z Rasmussenem nie padło sformułowanie o poparciu dla jego kandydatury.
- Znam notatkę z tej rozmowy, mam też relację pana premiera Tuska: absolutnie nie. Oczywiście premier jest osobą grzeczną i mówił, że będziemy działać w imię dobra Sojuszu. Natomiast w takich sytuacjach, jeśli się chce kogoś poprzeć, to się mówi: tak poprę cię. Takiego czegoś nie było - powiedział Sikorski w TVN24.
Na pytanie, czy Rasmussen mógł wprowadzić w błąd polskiego prezydenta Sikorski odpowiedział: - Skończmy z tą konstrukcją, że pan prezydent dowiadywał się o stanowisku swojego rządu od obcokrajowca. Mówił przecież przez tyle miesięcy, że będzie walczył jak lew, a potem zanim jeszcze wszedł do gry, zgodził się na wszystko.
Sikorski stwierdził również, że Rasmussen mógł nadinterpretować słowa Donalda Tuska . - Kandydaci mają to do siebie, że przyjmują interpretacje wygodniejsze dla siebie - dodał szef MSZ.
Również Kownacki powiedział, że zna notatkę z rozmowy Tuska z Rasmussenem, bo trafiła ona do Kancelarii Prezydenta.
- Ja twierdzę, że absolutnie nie minął się z prawdą premier Rasmussen w czasie rozmowy z prezydentem, kiedy powoływał się na poparcie Polski wynikające z rozmowy z Donaldem Tuskiem - powiedział Kownacki. Według Kownackiego, "sugestie pana ministra Sikorskiego, że nowo wybrany sekretarz generalny NATO wprowadził w błąd prezydenta, bo nadinterpretował czyjeś słowa i był tak podniecony kandydowaniem, że nie wiedział co mówi, są obraźliwe dla sekretarza Rasmussena".
W niedzielę MSZ opublikowało pismo, jakie Departament Polityki Bezpieczeństwa MSZ wystosował na początku kwietnia do zastępcy dyrektora Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta. Z pisma wynika, że sugerowano, aby prezydent pozytywnie wypowiadał się o Rasmussenie, ale krytycznie o tym, że nie było dyskusji o kryteriach wyboru nowego szefa NATO, aby dążył do przeciągnięcia sprawy - nie na długo - i wymuszenia rozmów z polską delegacją, w których można by wynegocjować korzystne dla Polski decyzje.
Wcześniej Sikorski powiedział, że oprócz tego pisma w drodze na szczyt NATO przekazał prezydentowi stanowisko rządu. Jak dodał, poinformował wtedy prezydenta, że "rząd życzy sobie, aby pan prezydent nie uzgadniał w dniu dzisiejszym kandydata i sekretarza generalnego NATO".
Z kolei prezydent powiedział w niedzielę, że przed szczytem NATO "na oczy nie widział żadnych sugestii rządu dotyczących wyboru nowego sekretarza NATO i nie było żadnej instrukcji rządu. Jak dodał, "dwa zdania ministra Sikorskiego" nie są dla prezydenta instrukcją. Zaznaczył też, że sam Rasmussen przekonywał go, że ma poparcie Tuska.
Pytany przez dziennikarzy o zarzut strony rządowej, że za wcześnie wyraził poparcie na szczycie NATO dla kandydatury Rasmussena odparł, że to "PR-owski zamysł drugiej strony". - Był on taki - jeżeli prezydent przedłuży sprawę, to będzie znów tym rozbijaczem, a jeżeli Rasmussem zostanie sekretarzem generalnym NATO, to też źle, bo nie przedłużył sprawy -stwierdził Lech Kaczyński.