Były premier potrącił kobietę. Prokuratura zaskarżyła wyrok
To nie koniec procesu Włodzimierza Cimoszewicza, którego sąd uniewinnił od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych w Hajnówce. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku złożyła apelację, zaskarżając wyrok w całości, czyli również w zakresie umorzenia wątku ucieczki z miejsca wypadku.
26.11.2024 | aktual.: 26.11.2024 16:08
Obrońcy byłego premiera, w tym mecenas Tadeusz Wolfowicz, poinformowali Polską Agencję Prasową, że nie będą składać apelacji, gdyż wyrok Sądu Rejonowego w Hajnówce jest zgodny z ich oczekiwaniami. W mowach końcowych wnioskowali oni o uniewinnienie swojego klienta lub, w przypadku zmiany kwalifikacji czynu na wykroczenie, o umorzenie postępowania ze względu na przedawnienie karalności.
Zobacz także
Prokuratura zaskarżyła wyrok w całości, zarzucając mu obrazę szeregu przepisów prawa procesowego i domagając się jego uchylenia oraz ponownego rozpatrzenia sprawy przez sąd pierwszej instancji.
"W szczególności poprzez dokonanie wybiórczej oceny materiału dowodowego i pominięcie niekorzystnych dla oskarżonego wniosków, zawartych w opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych (...) w Krakowie, co skutkowało uniewinnieniem, podczas gdy zgromadzony w toku postępowania materiał dowodowy uzasadniał przypisanie sprawstwa zarzuconego oskarżonemu przestępstwa" - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do zdarzenia doszło 4 maja 2019 roku na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Według aktu oskarżenia, prowadząc samochód, Włodzimierz Cimoszewicz potrącił 70-letnią rowerzystkę, która doznała złamania kości podudzia oraz otarć twarzy i dłoni. Prokuratura zarzuciła mu nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym poprzez niewłaściwą obserwację drogi i brak zachowania szczególnej ostrożności oraz ucieczkę z miejsca wypadku.
Cimoszewicz nie przyznał się do winy, twierdząc, że jechał z dozwoloną prędkością, a rowerzystka nagle wjechała na przejście. Podkreślił też, że nie uciekł z miejsca zdarzenia, lecz na prośbę poszkodowanej odwiózł ją do domu, skąd później zdecydowała się udać do szpitala. Sąd uznał, że brak dowodów potwierdzających jego winę, a wątpliwości nie zostały rozwiane innymi dowodami.
W kwestii zarzutu ucieczki z miejsca wypadku sąd stwierdził, że zachowanie oskarżonego stanowiło wykroczenie i umorzył postępowanie z powodu przedawnienia karalności. Prokuratura domagała się dla Cimoszewicza pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów, 10 tys. zł nawiązki na cel społeczny oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej.