Świat"Jeśli rozmowy, to tylko z liderami talibów"

"Jeśli rozmowy, to tylko z liderami talibów"

- Rozmowy z talibami na szczeblu lokalnym nie doprowadzą do pokoju, jeśli będą prowadzone z pominięciem liderów ruchu - powiedział tygodnikowi "Sunday Times" Kai Eide, specjalny wysłannik ONZ do Afganistanu.

02.08.2009 | aktual.: 02.08.2009 19:56

Choć Kai Eide nie wskazał nikogo konkretnie, "Sunday Times" przypomina, że zdaniem wielu osób negocjacje nie mają sensu, jeśli nie prowadzi się ich z przywódcą afgańskich talibów mułłą Omarem i jego radą, tzw. szurą z Kwety.

- Jeśli chce się osiągnąć istotne wyniki, to należy rozmawiać z istotnymi ludźmi. (...) Negocjowanie z lokalnymi dowódcami w terenie z punktu widzenia procesu pokojowego nie jest wystarczające i nie przyniesie wyników - uważa Eide.

Jego opinia kontrastuje ze stanowiskiem szefa brytyjskiej dyplomacji Davida Milibanda, który wezwał w zeszłym tygodniu do rozmów z lokalnymi dowódcami. W przemówieniu wygłoszonym w siedzibie NATO w Brukseli powiedział, że dowódcy sił międzynarodowych ISAF powinni współdziałać z afgańskim rządem (gubernatorami prowincji) w odseparowaniu "twardogłowych ideologów" od talibów, których przy odpowiednich zabiegach można wciągnąć w proces polityczny.

Oferta obejmuje m.in. reprezentację w afgańskim rządzie, włączenie do afgańskich sił bezpieczeństwa lub możliwość powrotu do rodzinnych wsi i pracy na roli.

- Częściowe zaangażowanie przyniesie częściowe wyniki. Potrzebny jest wszechobejmujący proces pokojowy. To jedyny sposób, by zakończyć konflikt - ocenił Eide.

Według "Sunday Timesa" za pieniądze, obiecane przez Japonię, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabię Saudyjską, już teraz w trzech afgańskich prowincjach realizowany jest tajny eksperyment. Polega on na tym, że gubernatorzy tych prowincji wchodzą w bezpośrednie kontakty z lokalnymi dowódcami Talibanu, oferując im zachęty materialne, jeśli zaprzestaną walk.

Tygodnik przypomina, że podobny eksperyment stosowany był wcześniej, ale nie znalazł uznania u prezydenta Hamida Karzaja, który w ubiegłym roku wydalił unijnego dyplomatę Michaela Semple'a oraz dwóch brytyjskich dyplomatów. Powodem było to, że usiłowali namówić do zmiany frontu jednego ze starszych rangą dowódców talibskich.

Karzaj zablokował też nominację Brytyjczyka, Paddy'ego Ashdowna na specjalnego wysłannika ONZ do Afganistanu.

W Afganistanie zginęło w lipcu 22 brytyjskich żołnierzy, a ponad 50 odniosło ciężkie rany. Lipiec przyniósł Brytyjczykom największe straty od czasu rozpoczęcia wojny w Afganistanie.

Ostatnio ogłosili oni zakończenie operacji "Pazur Pantery" w prowincji Helmand i zapowiedzieli, iż będą koncentrować wysiłki na umocnieniu się na zdobytym terenie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)