Jerzy Szmajdziński: w likwidacji WSI chodzi o przeszłość
23.02.2006 | aktual.: 23.02.2006 14:11
Gościem Radia ZET jest Jerzy Szmajdziński, jeden z liderów SLD, były minister obrony narodowej. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie pośle, co pan sądzi o tym? Przychodzi szef „Nafty Polskiej”, pan Wojciechowski, do szefa sejmowej komisji ds. służb specjalnych i mówi tak: "Jeśli pan chce wojny, to będzie ją pan miał, będzie trwała długo i będzie bardzo bolała". A powiedział to po tym, jak pan Giertych miał czelność powiedzieć z trybuny sejmowej o tym, że pan Piotr Woyciechowski został wyrzucony z sejmowej komisji ds. PKN Orlen za nierzetelność, był w niej ekspertem. Pan Giertych powtórzył to w niedzielę, w programie „Siódmy dzień tygodnia”. To jest groźba o charakterze karalnym, więc z tego płyną też wszystkie prawne konsekwencje, gdyby pan Giertych postanowił podjąć działania o charakterze prawnym. Ale postanowił na razie podjąć takie działania, że napisał listy do najważniejszych osób w państwie. Po to, żeby – jak rozumiem – deklaracja pana premiera, która był
jasna przed 100 dni i w expose, że ludzie służb nie będą w gospodarce, a zwłaszcza w tej części gospodarki, w której nominacje będą z rąk pana premiera, czy jego urzędników, że takich sytuacji nie będzie. Takie sytuacje są, bo wiceministrem gospodarki jest były szef Urzędu Ochrony Państwa, pan Woyciechowski jest prezesem jednej spółki, inny szef regionalnego UOP-u jest prezesem drugiej spółki i w całym tym sektorze energetycznym za bezpieczeństwo odpowiadają byli oficerowie, współpracownicy Antoniego Macierewicza i służb specjalnych. Miało być inaczej. Pan Woyciechowski przyszedł do szefa sejmowej komisji ds. służb specjalnych w towarzystwie pana Antoniego Macierewicza. No właśnie, to wiadomo, że pan Woyciechowski jest uczniem pana Macierewicza. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Dobrze, a czy sejmowa komisja ds. służb specjalnych powinna się tym zająć? Dzisiaj jest posiedzenie i na pewno w sprawach różnych, wymienimy poglądy w tej sprawie. Trudno mi powiedzieć w tej chwili, bo ja jestem jeden z dziewięciu,
co możemy wspólnie ustalić w tej sprawie, ale na pewno groźba karalna w wykonaniu pana Woyciechowskiego, jeśli pan Giertych ma nagranie – bo teraz powinno się wszystko nagrywać – lub świadka, to jest duża szansa na podjęcie tej sprawy. Liczę na to, że pan premier po 100 dniach zreflektuje się, że jego deklaracje nie są realizowane i pan Woyciechowski znajdzie swoje miejsce gdzie indziej, ale nie w strukturach rządowych. 100 proc. likwidacji, 100 proc. weryfikacji – to zamiary w stosunku do Wojskowych Służb Informacyjnych. Prezydent zamierza wyczyścić WSI i stworzyć je od nowa. Porażka premiera, dlatego, że Kazimierz Marcinkiewicz podzielił poglądy Radosława Sikorskiego, że służby specjalne wojskowe muszą podlegać ministrowi obrony, bo ten nie będzie w stanie podejmować właściwych decyzji bez rozpoznania wojskowego, bez kontrwywiadu wojskowego. I nikt nie może zwolnić ministra obrony z dbania o bezpieczeństwo sił zbrojnych, w kraju i za granicami kraju i odpowiadać za część bezpieczeństwa Polski. Porażka
premiera, kontrakcja pana Wassermanna i polityków Porozumienia Centrum, którzy są dzisiaj w PiS-ie. Pan prezydent wróci do chorej koncepcji 100 proc. likwidacji WSI, koncepcji szkodliwej. Ja rozumiem, że to jednak nie będzie likwidacja... Tak, będzie, będzie ustawa o likwidacji. To, po co oficerowie mają się spowiadać, że jeżeli mieli kontakty z biznesem, jeżeli inspirowali artykuły w prasie, to mogą liczyć na abolicję. A, bo tu dodatkowo chodzi o to, żeby były lojalki, żeby były samooskarżenia lub donosy na swoich byłych przełożonych. Im więcej sobie przypomnisz i doniesiesz, tym większe masz gwarancje, że zostaniesz w tych służbach. To jest operacja straszna. Jarosław Kaczyński, prezes PiS-u, mówi, że WSI ma obrońców i to nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Co to znaczy? WSI są potrzebne Polsce, są częścią wspólnoty wywiadowczej Sojuszu Północnoatlantyckiego, mają dobrą markę i dobrą opinię, ale to co się dzieje od czterech miesięcy, destabilizuje te służby i obniża wiarygodność tego wszystkiego, co my
mamy do powiedzenia o zagrożeniach, które występują wokół Polski i na terenach, gdzie są polscy żołnierze. I co na to NATO? Wie pani, oficjalnie na pewno nic nie zostanie powiedziane, bo wszyscy stosują metodę, że w demokratycznym państwie pewnie w demokratyczny sposób podejmuje się decyzje. Nieoficjalnie, wiedzą i źle to komentują. Nie mogą dobrze tego komentować, tak jak my byśmy też źle komentowali podobne zjawiska w innych krajach. No, ale też pan wie, że WSI nie było bez winy. Handel bronią, afera bakszyszowa, szpiegostwo na rzecz Rosji itd., itd. No, no, niech się pani nie rozpędza, błagam. Jak bym się rozpędzała, to musiałbym wstać. Pewien oficer wpadła na pomysł, że może handlować informacjami i został aresztowany. Afera bakszyszowa? Toż to od początku do końca operacja, którą przeprowadziliśmy my, Wojskowe Służby Informacyjne, pod nadzorem ministra obrony narodowej, więc nie wiem w czym tu jest problem? Handel bronią? 6 lutego minął kolejny termin, przedłużony termin, badania, czy jacyś oficerowie
WSI są zamieszani w handel bronią. Do 6 lutego nie ustalono niczego w związku z tym przesunięto o kolejne trzy miesiące termin badania tej sprawy. Czyli wszystko było dobrze? Do tej pory nie ustalono żadnych związków. No to o co chodzi? Jeżeli było tak dobrze, to o co chodzi? Gdyby nawet wszystko to było prawdą, a prawdą nie jest, i podobne zjawisko wystąpiło w innym kraju, w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, to wyobraża pani sobie, żeby rozwiązano CIA, MI6 czy Mosad. O co chodzi? Być może chodzi o przeszłość, przeszłość Porozumienia Centrum. Nie rozumiem? Nie chciałabym żyć w kraju niedomówień. Być może są jeszcze jakieś dokumenty dotyczące przeszłości, które chcieliby poznać politycy PiS. Jeśli nie ma dokumentów, to być może ludzie służb specjalnych coś pamiętają i coś wiedzą... Ale o czym? O czym? Może o Telegrafie, a może o FOZZ-ie, a może o czymś jeszcze. Być może o to chodzi. Albo o to, czego nie dało się ustalić braciom Kaczyńskim, kiedy byli w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego u Lecha Wałęsy.
Nie wiem o co chodzi, ale czuje, że chodzi o przeszłość w dużym stopniu. A co pan czuje kiedy pan gen. Polko został szefem GROM-u? Że nie udała mu się przygoda z polityką, udało się Ludwikowi Dornowi nie realizować pomysłów pana płk Polko. Taka decyzja nie jest dobrą decyzją, w ten sposób upolitycznia się siły zbrojne, a konstytucja mówi, że siły zbrojne są apolityczne. Przecież płk Polko nie jest upolityczniony. Jak to nie jest upolityczniony? Przecież zaangażował się w działalność polityczną, a nie charytatywną. Jak się zaangażował? Przecież nie rozklejał plakatów, dajmy spokój. Zaangażował się. Był dobrym oficerem? Jest dobrym oficerem? Powrót człowieka, który wziął udział w przygodzie z polityką do struktur wojska jest zły. To łamie zasadę apolityczności sił zbrojnych. Gdyby wrócił na stanowisko wiceministra, doradcy ministra, doradcy szefa sztabu, jako były wojskowy – w porządku. Ja wiem, że pan tak mówi, bo pan się z nim rozstał, a właściwie to on się z panem rozstał. Ale jeszcze chciałam powiedzieć,
że pan minister Wassermann powiedział bardzo ważną rzecz, że działania WSI naraziły Polskę na działania terrorystyczne. No, właśnie i nic nie powiedział. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był były minister obrony narodowej, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych, lider SLD – ale nie najważniejszy – Jerzy Szmajdziński.