Jerzy Szmajdziński: nie rezygnujemy z obecności w Iraku

Cała rzecz polega na tym, żeby druga połowa tego roku polegała na zmianie i charakteru naszej misji na szkoleniową, szkoleniowo-stabilizacyjną, i żeby się zwiększał udział cywilny i gospodarczy w Iraku, czyli nie rezygnujemy z obecności w Iraku, nie rezygnujemy z aktywności w Iraku w pomocy w odbudowie państwa, ale ze zmianą charakteru tej obecności - powiedział Jerzy Szmajdziński, minister obrony narodowej, gość "Sygnałów Dnia".

14.04.2005 | aktual.: 14.04.2005 13:53

Sygnały Dnia: We wtorek powiedział pan, że polscy żołnierze powinni zakończyć misję w Iraku do końca 2005 roku. No i teraz rozpoczęła się taka dyskusja na temat pewnego rodzaju definicji, czy to była decyzja, czy to jest tylko deklaracja?

Jerzy Szmajdziński: Nie, nie, to jest decyzja rządu polskiego, która jest wytyczną dla ministra obrony, dla szefa Sztabu Generalnego co do planowania użycia sił w 2006 roku. I tak to trzeba traktować, a nie inaczej.

Sygnały Dnia: To jest związane z faktem, że z końcem tego roku wygasa rezolucja Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, pozwalająca, sankcjonująca obecność sił wielonarodowych. Ale co będzie, jeśli władze Iraku, a są takie, zwrócą się z prośbą o przedłużenie obecności naszych żołnierzy?

Jerzy Szmajdziński: Po pierwsze ten termin podaliśmy dlatego, że takie było oczekiwanie sił wspierających rząd w Parlamencie oraz opinii publicznej, żeby określić perspektywę obecności wojskowej w Iraku, jak długo będziemy.

Po drugie to wynika z oceny sytuacji politycznej w Iraku. Oceniamy ją dobrze, że postępuje stabilizacja, że jest realizowany kalendarz polityczny, że wieloetniczność uwzględniana jest w składzie władz kreowanych po wyborach parlamentarnych, że uruchamiają się władze lokalne.

Po trzecie, że zwiększa się siła irackich sił bezpieczeństwa. Oceniam sytuację tak, że 60% zamierzeń w zakresie budowania sił bezpieczeństwa zostało już zrealizowanych, że jest możliwe na przełomie czerwca i lipca oddanie w odpowiedzialnych za bezpieczeństwo siedmiu prowincji, a naszych na przełomie roku 2005/2006.

I ostatnia rzecz, a bardzo istotna — kończą się nasze możliwości, nasze zasoby, przede wszystkim personalne. Dwa i pół roku operacji, bo tak to będzie do końca tego roku, ponad 10 tysięcy żołnierzy, którzy muszą mieć odpowiedni staż w wojsku i nie powinni jechać drugi raz na tak trudną misję. Te wszystkie elementy złożyły się na tę decyzję.

Sygnały Dnia: Ale co z tą kwestią, że jeśli władze Iraku poproszą o przedłużenie pobytu, to na co nas będzie stać i czy w ogóle tam będziemy chcieli być?

Jerzy Szmajdziński: To na tym polega to nieporozumienie, którego nie mógł zrozumieć na przykład Bronisław Komorowski, że to są rekomendacje czy sugestie niepotrzebne i tak dalej. Właśnie w tym zakresie jest rekomendacja, że wtedy szef sztabu generalnego powie rządowi po wyborach, że nasze możliwości oznaczają komponent szkoleniowy ewentualnie oficerowie do sztabów i udział w misji szkoleniowej NATO. To taki wysiłek wojskowy my możemy tam skierować. Ale cała rzecz polega na tym, żeby druga połowa tego roku polegała na zmianie i charakteru naszej misji na szkoleniową, szkoleniowo-stabilizacyjną, i żeby się zwiększał udział cywilny i gospodarczy w Iraku, czyli nie rezygnujemy z obecności w Iraku, nie rezygnujemy z aktywności w Iraku w pomocy w odbudowie państwa, ale ze zmianą charakteru tej obecności.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)