Jerzy Szmajdziński: nasza obecność w Iraku jest na prośbę władz tego kraju
Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński powiedział w Sejmie, że nasza obecność w Iraku jest teraz na wyraźną prośbę władz tego kraju i od nich będzie zależało, jak długo tam będziemy. Powtórzył oświadczenie premiera Marka Belki, że od początku 2005 r. planowana jest _istotna redukcja_ obecności tam naszych wojsk.
01.07.2004 | aktual.: 01.07.2004 14:55
Sejm debatował nad informacją rządu w sprawie "pozostawania polskich sił zbrojnych w Iraku oraz ich statusu". Z wnioskiem o taką informację wystąpił klub Unii Pracy. Jak długo jeszcze polskie wojska będą pozostawać w Iraku? Wiemy, jak kosztowna jest to operacja - powiedział Andrzej Aumiller (UP), zadając Szmajdzińskiemu pytanie w tej sprawie.
Szef MON odpowiadał, że w czerwcu w związku z konfliktem irackim doszło do kilku ważnych wydarzeń. Wymienił przyjętą jednogłośnie rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ z 8 czerwca, przekazanie 28 czerwca władzy tymczasowemu rządowi irackiemu oraz przyjęcie tego samego dnia oświadczenia szczytu NATO w Stambule.
Przebieg wydarzeń jest zgodny z naszymi zamiarami i wyobrażeniami - podkreślił Szmajdziński przywołując mandat ONZ dla operacji, większe zaangażowanie NATO oraz to, że 160-tysięczny korpus sił koalicyjnych jest w Iraku na prośbę tamtejszych władz i będzie tam tak długo, jak długo będzie o to proszony. W grudniu 2005 r. mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ będzie ponownie zweryfikowany - dodał minister.
Posłowie w kolejnych pytaniach chcieli, by minister wyliczył koszty pobytu w Iraku naszych wojsk i ustosunkował się do tego, że władze zdecydowały się na udział w operacji mimo negatywnej opinii większości społeczeństwa w tej sprawie. Pytano też o korzyści ekonomiczne naszych firm.
Jak nasi żołnierze mają rozumieć sprzeczne sygnały płynące z rządu? - pytał Bronisław Komorowski (PO) przypominając z jednej strony wypowiedzi premiera Marka Belki, a z drugiej wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej (UP), która opowiadała się za wycofaniem polskich wojsk z Iraku. Polski żołnierz sprawdza się, ale zawodzą gabinety - wtórował mu Paweł Graś (PO).
Szmajdziński wyjaśnił, że ta różnica zdań była "niegroźną debatą polityczną", podobną do różnic zdań, jakie są też w innych partiach, również w Platformie Obywatelskiej.
Szef resortu obrony sprecyzował, że ograniczenie naszego irackiego kontyngentu powinno nastąpić do 31 stycznia 2005 r. - jeśli planowo będzie przebiegała budowa irackich sił bezpieczeństwa. Dlatego też - uważa minister - koszty pobytu polskich wojsk w Iraku w przyszłym roku będą niższe niż tegoroczne.
Tegoroczny koszt polskiej misji ma wynieść 308 mln zł. To niedużo, bo 2,5% budżetu resortu obrony - powiedział minister. Dodał, że polska strona płaci za sprzęt, wyposażenie i koszty osobowe, a koszty pobytu, logistyki i transportu ponoszą USA. Wyjazdy na misje do Iraku będą nadal dobrowolne - zapewnił Szmajdziński.
Odpowiadając na kolejne pytania szef MON zaapelował o więcej zaufania i pewności, że jest determinacja społeczności międzynarodowej i irackiej, by proces polityczny (stabilizacji Iraku - PAP) postępował. Kilka miesięcy temu słyszałem z tej trybuny, że nie będzie rezolucji ONZ, a jest, że nie będzie przekazania władzy - a przekazano ją - wyliczał minister.
Mówiąc o korzyściach ekonomicznych, minister zwrócił uwagę na uzyskany przez świdnicką fabrykę wagonów kontrakt na 250 platform kolejowych dla Iraku. Było więcej wyobrażeń i oczekiwań (...) że z naszej obecności w Iraku będą nie wiadomo jakie interesy - podsumował ten wątek Szmajdziński.