Jerzy Milewski: opinia J. Kaczyńskiego ważna przy rozwiązaniu sprawy apelu smoleńskiego
- W pełni zgadzam się ze stanowiskiem Marty Kaczyńskiej, który przedstawiła w swojej publikacji. Chociaż rozumiem też inicjatorów odczytywania apelu smoleńskiego - rozumiem, że to wynika z poczucia deficytu po latach niedostatecznego szacunku dla ofiar tragedii smoleńskiej i sposobu postępowania państwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Milewski, długoletni przyjaciel prezydenta Lecha Kaczyńskiego, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie. Jak dodaje, opinia Jarosława Kaczyńskiego "powinna być ważnym elementem rozwiązania tej sytuacji".
19.07.2016 | aktual.: 20.07.2016 11:03
WP: Jacek Gądek: Jak pan patrzy na apel Marty Kaczyńskiej, aby jednak nie odczytywać apelu smoleńskiego na uroczystościach rocznicowych Powstania Warszawskiego?
Jerzy Milewski:W pełni zgadzam się ze stanowiskiem Marty Kaczyńskiej, który przedstawiła w swojej publikacji. Chociaż rozumiem też inicjatorów odczytywania apelu smoleńskiego - rozumiem, że to wynika z poczucia deficytu po latach niedostatecznego szacunku dla ofiar tragedii smoleńskiej i sposobu postępowania państwa. Odczytuję to jako ruch trochę kompensacyjny.
Ostatecznie jednak uważam, że Marta ma rację - że należy zachować właściwą proporcję i nie mieszać rzeczy, bo szacunek wobec uczestników Powstania Warszawskiego jest naszą wielką powinnością, tak samo jak i szacunek wobec tragedii z 10 kwietnia 2010, który pewnie lepiej jest wyrażać przy innych okazjach - takich związanych z tą właśnie tragedią.
WP: Pan patrzy więc na sytuację wokół apelu smoleńskiego na 1 sierpnia to bardzo osobiście?
Tak - to dotyka mnie osobiście. Jest to niepotrzebne, bo w sprawach tak delikatnych powinno się prowadzić stonowaną i wyciszoną dyskusję, a nie tego typu debaty.
WP: To dlaczego jednak zdecydowano się - a jest to decyzja ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza - na odczytywanie apelu smoleńskiego na każdej uroczystości z asystą wojskową?
Głęboko wierzę w dobre intencje i rozumiem chęć nadrobienia tego, co zostało zaniedbane przez poprzednie lata. Ten konkretny pomysł nie wydaje mi się jednak właściwy.
WP: To byłoby - jak pisze Marta Kaczyńska - jedynie "przy okazji" innej uroczystości wspominanie o jej tragicznie zmarłych rodzicach, a zarazem pana przyjaciołach? To jest w pana ocenie deprecjonujące wobec ofiar 10 kwietnia?
Ten argument też jest trafny. Bardziej mnie jednak przekonuje nie tyle to, że byłoby to deprecjonujące, ale braku adekwatności i szacunku wobec Powstania Warszawskiego, które nie powinno być mieszane z innymi ważnymi elementami naszej pamięci narodowej. Każda sprawa musi mieć swoje własne miejsce.
WP: A argument, że "pamięć historyczna nie znosi chaosu"? Teraz taki chaos pan dostrzega?
Tak. Niestety. Zbyt głośna i niepotrzebna debata tworzy wrażenie chaosu. Szacunek i powaga wokół sprawy katastrofy smoleńskiej i Powstania Warszawskiego wymaga dużej powściągliwości. Wymaga też porządku rzeczy na najwyższym poziomie.
WP: Sądzi pan, że apel smoleński nabrał wymiaru politycznego?
On od początku jest polityczny. Cała sprawa smoleńska jest polityczna. Tylko brak zrozumienia rzeczywistości może skłonić do mówienia, że sprawa katastrofy smoleńskiej może być traktowana niepolitycznie.
WP: Samo wspomnienie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Marii Kaczyńskiej i prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego ma już wymiar polityczny? Nawet takie ludzkie ich przypomnienie?
Absolutnie tak. Wszystko, co dotyczy prezydenta, jest sprawą polityczną. To jest przestrzeń, w której ci ludzie funkcjonowali i byli wybitnymi przedstawicielami polskiego życia politycznego. Także teraz, już po ich śmierci, wszystko polityczny charakter pozostaje. W zależności od sytuacji i kontekstów ta polityczność tylko mniej bądź bardziej się przebija. Ale ona jest naturalna.
WP: Kto może ten spór wokół apelu smoleńskiego przeciąć?
Mam nadzieję, że to jednak nie jest spór, ale zamieszanie. Sądzę, że znalezienie rozwiązania powinno się dokonać między Ministerstwem Obrony Narodowej a środowiskiem rodzin smoleńskich.
WP: A rola Jarosława Kaczyńskiego?
Jak najbardziej - jest ważna. Prezes Prawa i Sprawiedliwości jest przecież bardzo ważnym członkiem środowiska rodzin ofiar.
WP: Liczy pan na jakieś decyzje ze strony brata śp. prezydenta?
Jestem przekonany, że jego opinia powinna być ważnym elementem rozwiązania tej sytuacji.
WP: Pan myśli o sobie jako o bliskim przyjacielu Lecha Kaczyńskiego?
Przez ponad 30 lat.
WP: Przyjaźni?
Tak.
WP: Ta sytuacja więc boli?
Tak. Trzeba zachować pewną miarę. Lepiej, żeby na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego nie odczytywano apelu smoleńskiego. Nie traktuje jednak tego jako wielkiego dramatu. Dramatem jest to, co się stało 10 kwietnia i stosunek państwa polskiego do śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej.