Jerzy B. uniewinniony z zarzutu zabójstwa policjanta w Parolach
Gangster Jerzy B. został uniewinniony od zarzutu zabójstwa w 2002 r. policjanta podczas głośnej strzelaniny w podwarszawskich Parolach. Zarazem warszawski sąd skazał go na 12 lat więzienia za kierowanie rozbojem, który skończył się strzelaniną.
21.11.2013 | aktual.: 21.11.2013 16:46
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie jest nieprawomocny. Prokuratura, która wnosiła o dożywocie, wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku (bez którego nie można składać apelacji).
Sprawa dotyczyła słynnej strzelaniny, gdy w marcu 2002 r. bandyci próbowali "odbić" odnalezionego przez policję, a skradzionego przez nich TIR-a ze sprzętem RTV o wartości kilkuset tys. zł. Napadli oni na pięciu funkcjonariuszy policji na posesji w Parolach, sądząc, że TIR-a chce im odebrać konkurencyjny gang. W strzelaninie zginął szef sekcji kryminalnej komendy w Piasecznie Mirosław Żak.
O współudział w tej zbrodni podejrzewano bandytów Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, którzy w marcu 2003 r. zginęli w słynnej akcji w Magdalence pod Warszawą, kiedy policja chciała ich zatrzymać. Zginęło wówczas dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. Trwa nadal proces dowódców tej policyjnej akcji, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków.
Ściganego Jerzego B. zatrzymano w 2004 r. W tym samym roku prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciw temu ostatniemu z bandytów, którzy dokonali napadu w Parolach (inni zostali już skazani za udział w nim).
W 2008 r. B. został uniewinniony - z braku dowodów - od zarzutu zabójstwa i zarazem skazany na 15 lat za udział w strzelaninie. Wyrok ten uchylono wskutek apelacji i sprawa wróciła do SO.
Jak powiedział sędzia Igor Tuleya w uzasadnieniu wyroku, sąd z braku wystarczających dowodów nabrał niedających się usunąć wątpliwości, czy to rzeczywiście B. oddał śmiertelne strzały, bo mogli oddać je Pikus i Cieślak (mieli broń automatyczną).
Sąd zakwestionował będące podstawą oskarżenia zeznania policjanta, który mówił, że - jako jedyny - widział B. strzelającego do Żaka i zapamiętał go. Sąd podkreślił, że zapadał wtedy zmrok i padał śnieg.
Sąd ocenił, że priorytetem policjantów była ochrona ich życia w tej strzelaninie, która "niczym nie różniła się od regularnej frontowej potyczki". Żaden z tych policjantów nigdy wcześniej nie był pod ostrzałem (jeden z nich w szoku oddalił się z tego miejsca).
Zdaniem sądu świadek Waldemar S. nie mógł widzieć i zapamiętać twarzy strzelającego, a sporządzony dzięki jego zeznaniom portret pamięciowy B. "nijak się ma do jego wyglądu" (portret mógł przedstawiać Pikusa).
Sędzia dodał, że sam S. mówił, że napastnik "chował się za murkiem". Podkreślał, że Żak był jego przyjacielem i "zmarł mu na rękach". - On to postępowanie traktował bardzo emocjonalnie, co może rzutować na jego obiektywizm - dodał Tuleya.
Sąd uznał, że B. w ogóle nie brał udziału w strzelaninie. Nie znaleziono przy nim broni użytej w Parolach, którą znaleziono przy zwłokach Pikusa i Cieślaka. Żaden z zatrzymanych przestępców nie zeznał, by B. był w Parolach, choć zeznawali oni o udziale w tym Pikusa i Cieślaka i innych. Według sądu nie jest możliwe, by ukryli jego udział. Na miejscu nie znaleziono też śladów pochodzących od B.
Nie było możliwe sprawdzenie, czy B. przebywał w Parolach na podstawie logowań jego telefonu, z powodu upływu czasu przechowywania tych danych. Sędzia zaznaczył, że nie wystąpiono o nie w śledztwie, gdy jeszcze była taka możliwość.
Sędzia Tuleya podkreślił, że nie ma wątpliwości, iż B. kierował napadem swych ludzi z bronią w ręku. To on bowiem "zmontował uzbrojoną ekipę", której nakazał "wykurzyć" rzekomy konkurencyjny gang z Paroli i "dał jej sygnał". - Brak dowodów, że godził się na taką wojnę, jaka wybuchła, ale musiał brać pod uwagę taką możliwość - dodał Tuleya.
Podkreślił, że 12 lat więzienia to wyrok bliski górnej granicy (groziło mu za to do 15 lat). Sąd wziął bowiem pod uwagę uprzednią karalność B.; dużą szkodliwość czynu i ukrywanie się po nim.
B. - który przyjął wyrok bez emocji - ma już na koncie wyrok skazujący za napad na TIR-a, którego potem chciano "odbić".
Prok. Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga powiedziała, że prokuratura wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku.