ŚwiatJedź do Algierii, możesz zostać zakładnikiem

Jedź do Algierii, możesz zostać zakładnikiem


Z północno-zachodniej Afryki
nadchodzą sprzeczne doniesienia o losie 14 porwanych na
algierskiej Saharze i przetrzymywanych na północy Mali zakładników
z Niemiec, Holandii i Szwajcarii. Niemieckie media podały w
niedzielę, że turyści zostali uwolnieni, ale rządy
zainteresowanych krajów nie chcą potwierdzić tej informacji.

Jedź do Algierii, możesz zostać zakładnikiem
Źródło zdjęć: © AFP

Reuter poinformował w poniedziałek, że negocjacje w sprawie uwolnienia przetrzymywanych od ponad 5 miesięcy zakładników weszły w kluczową fazę. Zdaniem anonimowego źródła agencji, "wszystko się wkrótce wyjaśni".

Agencja AFP zacytowała przedstawiciela władz Mali, który potwierdził uwolnienie zachodnich obywateli: dziewięciu Niemców, czterech Szwajcarów i Holendra. Turyści, porwani na słynącym z zabytków - ale i grasujących tam rzezimieszków - południu Algierii, mieli zostać uwolnieni w niedzielę wieczorem.

Rządy Niemiec, Szwajcarii i Holandii odmawiają komentarzy, tłumacząc, że nie chcą narazić na szwank bezpieczeństwa zakładników.

AFP i DPA podały, że w mieście Gao w północnym-wschodnim Mali wylądował w poniedziałek niemiecki samolot wojskowy, by przewieźć uwolnionych zakładników do Bamako. Tam mają oni otrzymać pierwszą pomoc lekarską, a następnie odlecieć airbusem Bundeswehry do kraju.

W niedzielę po południu do stolicy Mali, Bamako, przyleciał sekretarz stanu w niemieckim MSZ Juergen Chrobog. Po wylądowaniu oświadczył, że nie wiadomo dokładnie, gdzie znajdują się podzieleni na grupy zakładnicy. Rząd RFN stworzył jednak "wszelkie przesłanki po temu, by zostali oni przewiezieni do domu".

Według informacji niemieckiej telewizji ZDF, malijski pośrednik miał już w sobotę przekazać okup porywaczom. Zakłada się, że pieniądze nie pochodzą od rządu niemieckiego. Nie jest znana wysokość przekazanej sumy. Kwotę 64 mln euro, jakiej według wcześniejszych relacji prasowych mieli zażądać porywacze, eksperci uznali zgodnie za "mocno przesadzoną".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)