Jedyny taki Amerykanin - uciekł z niewoli i znów wpadł
Bowe Bergdahl amerykański sierżant, który w latem 2009 roku został porwany przez afgańskich talibów, trzy miesiące temu uciekł z niewoli. Jednak szybko ponownie wpadł w ręce bojowników - podała witryna "The Daily Beast" powołując się na informacje uzyskane od trzech talibów.
Bergdahl jest najprawdopodobniej jedynym amerykańskim żołnierzem przetrzymywanym w Afganistanie. Pod koniec sierpnia spróbował nocnej ucieczki. Miał wyskoczyć z okna na pierwszym piętrze i zbiec w kierunku zalesionych wzgórz. Ten scenariusz potwierdziło w rozmowie z "The Daily Beast" trzech afgańskich rebeliantów.
Amerykański sierżant był posłusznym jeńcem. Podobno mógł poruszać się bez stałego nadzoru strażników, a w nocy nie był krępowany. Nawiązał ze swoimi porywaczami więź, zaczął uczyć się ich języka (paszto). Nie jest wykluczone, że właśnie pobłażliwe traktowanie i niecodzienna "przyjaźń" umożliwiła mu ucieczkę.
Skutecznie ukrywał się przez trzy dni i dwie noce. Gołymi rękami wykopał sobie płytki dół, do którego się położył, kamuflując się liśćmi. Gdy talibowie go odkryli, miał dzielnie stawić się pięciu bojownikom, po tym jak dwóch nie było go w stanie pojmać.
Według informacji podawanych przez "The Daily Beast", w tej chwili Amerykanin może zapomnieć o dawnych "wygodach". Jest przetrzymywany w kajdankach i bezustannie pilnowany przez strażników.
Bergdahl wpadł w ręce talibów 30 czerwca 2009 roku w prowincji Paktika w południowo-wschodnim Afganistanie. Miał wtedy 23 lata. W lipcu 2009 roku pojawił się na filmie wideo, wzywając rząd USA, by wycofał swe wojska z Afganistanu. Kolejne nagranie z pojmanym żołnierzem, który odczytywał przygotowane przez talibów oświadczenie, opublikowano w święta Bożego Narodzenia. W sumie opublikowano pięć filmów z Bergdahlem.