PolskaJędykiewicz jest gotowy zawiesić członkostwo w SLD

Jędykiewicz jest gotowy zawiesić członkostwo w SLD

"Trzeba będzie chyba zrobić to, co nakazuje
partia" - powiedział lider pomorskiego SLD Jerzy
Jędykiewicz, któremu gdańska Prokuratura Apelacyjna zarzuciła
działanie na szkodę dwóch spółek i oszustwa podatkowe. Sekretarz
generalny SLD Marek Dyduch oczekuje, iż w związku z tym
Jędykiewicz zawiesi swoje członkostwo w partii.

Pomorski "baron" SLD dodał, że przed podjęciem ostatecznej decyzji w tej sprawie musi się jeszcze skontaktować z Markiem Dyduchem, premierem Leszkiem Millerem oraz lokalnym kierownictwem partii.

"Jestem niewinny. Muszę nabrać do tego dystansu i działać bez emocji. Jeśli dojdzie do zawieszenia mojego członkostwa w SLD, to decyzja taka zostanie podjęta w sobotę. Chciałbym w tym dniu zwołać konwencję partii, trzeba wybrać mojego następcę, w partii nie może być bezkrólewia" - wyjaśnił Jędykiewicz.

Gdańska Prokuratura Apelacyjna odmawia jakichkolwiek komentarzy i potwierdzenia nieoficjalnych informacji o postawieniu zarzutów Jędykiewiczowi. Komunikat dotyczący tej sprawy ma wydać w czwartek.

Szef pomorskiego Sojuszu został zatrzymany przez ABW w środę po południu w związku z aferą w wydawnictwie kościelnym archidiecezji gdańskiej "Stella Maris". Jędykiewicz, który opuścił prokuraturę w czwartek w nocy ok. godz. 1.00, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Według nieoficjalnych informacji PAP, uzyskanych u źródeł związanych z organami ścigania, prokuratura zarzuciła mu działania na szkodę firm Delta oraz Energobudowa, którą kierował, oraz oszustwa podatkowe. Ma chodzić o kwotę ok. 12 mln zł. Grozi za to do 10 lat więzienia. Jędykiewicz nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Prokuratura nie wystąpiła do sądu o zastosowanie aresztu, a jako środek zapobiegawczy zastosowała poręczenie majątkowe w wysokości 700 tys. zł.

W związku z publikacjami prasowymi z początku tygodnia, gdzie sugerowano, że Jędykiewiczowi zostaną postawione zarzuty, wojewódzki rzecznik dyscyplinarny SLD w Gdańsku wszczął postępowanie wstępne. Jego wyniki miały być znane pod koniec tygodnia.

Do tej pory w związku ze śledztwem w sprawie afery w "Stella Maris", dotyczącym m.in. "prania brudnych pieniędzy", podejrzane są 22 osoby.

Byłym szefom wydawnictwa, w tym byłemu kapelanowi metropolity gdańskiego Zbigniewowi B., gdańska Prokuratura Apelacyjna zarzuca, że w latach 1998-2001 wystawiali faktury VAT za fikcyjne usługi konsultingowe i doradcze. Jak ustalono, kwota, na którą wystawili takie faktury, sięga 65 milionów złotych. "Stella Maris", działając jako podmiot gospodarczy w ramach Archidiecezji Gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła.

Wśród podejrzanych są także m.in: były wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za sprawy łączności Krzysztof H., były wiceprezes spółki El-Net Eugeniusz G., były cenzor Janusz B. Zarzuty ciążą także na byłej wiceprezydent Szczecina z ramienia SLD, Elżbiecie M., która we wrześniu 2003 r zrezygnowała z członkostwa w klubie radnych Sojuszu w szczecińskiej radzie miejskiej. Podejrzanymi są też szefowie znanych firm z Wybrzeża.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)