Tragedia pod Raszynem. "Mężczyzna nie zginął w wyniku wypadku"
Jaguar z żałobnikami miał wypadek pod Raszynem. Jedna osoba nie żyje, druga trafiła do szpitala. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR.
Około 70-letni kierowca jaguara zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Wszystko wskazuje, że najprawdopodobniej doszło u niego do zatrzymania akcji serca.
- Po dojeździe na miejsce strażacy zastali jedną osobę bez funkcji życiowych poza pojazdem, która była reanimowana przez osoby postronne. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - powiedział oficer prasowy komendy Straży Pożarnej w Pruszkowie bryg. Tomasz Ciok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna nie zginął w wyniku wypadku
Strażak przekazał, że jedna osoba - kobieta, trafiła do szpitala z urazem kończyn dolnych. Natomiast na miejscu lekarz stwierdził zgon kierowcy.
- Nie było to skutkiem wypadku. Najprawdopodobniej doszło do zatrzymania akcji serca - dodał.
Czytaj też: