Jazda na rzepaku
W Łodzi wzrasta sprzedaż oleju rzepakowego. Powód? Właściciele diesli (w tym wielu taksówkarzy) coraz częściej mieszają go z olejem napędowym, a niektórzy jeżdżą nawet na samym oleju roślinnym. Tak jest taniej - pisze "Express Ilustrowany".
Litr oleju z rzepaku kosztuje ok. 2,8 zł, a "ropy" - prawie 4 zł. Regularnie dolewam do ropy oleju rzepakowego i samochód sprawuje mi się bez zarzutu - mówi jeden z łódzkich taksówkarzy. Tankowałem również sam "rzepak" i też było dobrze. Koledzy śmieją się, że jeżdżę smażalnią, bo zapach z rury wydechowej przypomina ten ze smażalni ryb i frytek. Liczy się jednak to, że na jednym baku zaoszczędzam ponad 80 zł - wyjaśnia.
Inż. Mirosław Celejewski zajmuje się silnikami diesla. Prowadzi serwis napraw silników wysokoprężnych i od kilku lat sprowadza z USA i Niemiec specjalne instalacje, dzięki którym jazda na oleju rzepakowym ma być dla silnika bezpieczna.
W Stanach Zjednoczonych od lat wykorzystuje się olej rzepakowy m.in. z barów szybkiej obsługi, jako paliwo do samochodów, ciągników itp. U nas jeżdżenie na takim oleju jest jednak niezgodne z prawem, bo nie jest on objęty akcyzą. Instalacje można jednak montować legalnie - mówi Celejewski.
Kierowcy, z którymi rozmawiał "Express Ilustrowany", a którzy jeżdżą na "rzepaku", mówią, że nie mają żadnych specjalnych instalacji, a mimo to ich autom nic nie dolega.
Inaczej patrzą na sprawę specjaliści od motoryzacji. Odradzam dolewanie oleju rzepakowego do baku samochodu - mówi dr inż. Stanisław Skawiński z Instytutu Pojazdów Politechniki Łódzkiej. Przy dłuższej eksploatacji auta na takim paliwie może dojść do uszkodzenia układu wtryskowego. Duża ilość oleju roślinnego może również doprowadzić do pozostawiania większej ilości osadów w komorze spalania, co może skutkować unieruchomieniem pierścieni tłokowych i w konsekwencji zatarciem silnika - wyjaśnia. (PAP)