"Jaskiernia wziął ode mnie 10 mln dolarów"
Aleksander T. był świadkiem rozmowy dotyczącej przekazania Jerzemu Jaskierni łapówki 10 mln dolarów w zamian za korzystne przepisy ustawy o grach losowych - pisze "Życie Warszawy".
09.12.2003 | aktual.: 09.12.2003 06:16
Według "ŻW", w styczniu 2002 r. na warszawskiej strzelnicy przy ulicy Puławskiej odbywała się biesiada. "Pomiędzy biesiadnikami kręcił się mężczyzna o imieniu Arno. Słyszałem, jak za plecami rozmawiał z prokuratorem Andrzejem Kauczem o 10 mln łapówki przekazanych Jaskierni" - relacjonuje Aleksander T.
Dziennik pisze, że to właśnie na T. powoływał się w zawiadomieniu do prokuratury poseł Zbigniew Nowak. Parlamentarzysta informował o możliwej korupcji podczas prac nad ustawa o grach losowych. T. był już trzykrotnie przesłuchiwany.
"Spotkanie było w styczniu 2002 r. na strzelnicy na 'warszawiance'. Pamiętam, że wśród gości znajdował się mężczyzna o imieniu Arno i inny mężczyzna o imieniu Maciej oraz osoby znane mi z telewizji: prokurator Andrzej Kaucz i rzecznik prokuratora generalnego Małgorzata Wilkosz-Śliwa" - mówił "ŻW" Aleksander T.
Rozmowę usłyszał w barze. "Jeden z gości żalił się Kauczowi, że Jaskiernia wziął od niego 10 mln dolarów za ustawę o grach losowych, ale nic się nie dzieje. Pamiętam to bardzo dokładnie" - relacjonuje świadek zdarzenia. "Nie wiem też, jak na tę informację zareagował prokurator Kaucz, ponieważ już wtedy wyglądał na podpitego" - dodaje. (PAP)