PolskaJaskiernia nie jest "kłamcą lustracyjnym"

Jaskiernia nie jest "kłamcą lustracyjnym"

Brak jest jakichkolwiek podstaw, by uznać, że
Jerzy Jaskiernia był agentem wywiadu PRL - orzekł Sąd
Lustracyjny II instancji, oczyszczając byłego posła SLD z zarzutu
kłamstwa lustracyjnego. Rzecznik Interesu Publicznego (RIP)
zapowiedział kasację od tego wyroku do Sądu Najwyższego.

Jaskiernia nie jest "kłamcą lustracyjnym"
Źródło zdjęć: © PAP

06.06.2006 | aktual.: 06.06.2006 16:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Góral powiedział, że sąd I instancji, uznając Jaskiernię za kłamcę lustracyjnego, naruszył procedury, gdyż stwierdził, iż istniał raport, jaki Jaskiernia miał przekazać wywiadowi PRL po powrocie ze stypendium w USA w latach 70. Tymczasem dokument ten nie zachował się, choć instrukcje wywiadu nakazywały zmikrofilmowanie go. Dlatego sąd II instancji doszedł do wniosku, że raport ten "istniał tylko w notatce oficera".

Góral uznał, że SB "nie miała powodów, by oszukiwać samą siebie", podkreślając jednak zarazem, że akta sprawy Jaskierni nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Było hasło: "Więcej źródeł informacji", a oficerowie dostosowywali się do tego- powiedział sędzia.

Zastępca rzecznika interesu publicznego Andrzej Ryński, który wnosił o utrzymanie wyroku sądu I instancji, zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Podkreślił, że nie zgadza się z uzasadnieniem wyroku.

Sam Jaskiernia wyrok przyjął z satysfakcją. Powiedział, że nigdy nie był agentem, a wywiad zarejestrował go bez jego wiedzy i zgody.

Sędzia Góral podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że materiał dowodowy sprawy był "nad wyraz skromny". Jaskiernię zarejestrowano jako tzw. kontakt operacyjny (to jedna z form tajnej współpracy z wywiadem PRL - PAP) bez jego wiedzy i zgody. Według sądu, "współpracy materialnej" jednak nie było.

Sędzia dodał, że w tej sprawie zadziałały fundamentalne zasady procesu karnego: domniemania niewinności i nierozstrzygania wątpliwości na niekorzyść podsądnego.

W 2005 r. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację obrony Jaskierni od wyroku Sądu Lustracyjnego II instancji, który w październiku 2004 r. orzekł, że Jaskiernia zataił swoje związki z wywiadem. SN uznał wtedy, że sąd II instancji nie wyjaśnił powodów oddalenia wniosków dowodowych obrony. Jeszcze wcześniej - w 2003 r. - SN uchylił wyroki obu instancji Sądu Lustracyjnego, uwalniające Jaskiernię od zarzutu postawionego przez RIP. SN uwzględnił wtedy kasację rzecznika i zwrócił sprawę do sądu I instancji.

Lustrowany nie udzielił organom bezpieczeństwa jakichkolwiek informacji operacyjnych, ułatwiających im wykonywanie zadań- mówił w 2002 r. w sądzie II instancji, uzasadniając ówczesny wyrok oczyszczający, sędzia Rafał Kaniok. Zdaniem sądu, kontakty Jaskierni ze specsłużbami PRL nie spełniały jednej z przesłanek uznania czyjejś współpracy ze służbami - nie wiązały się z operacyjnym zdobywaniem informacji. Według tamtego sądu, od 1973 r. do 1975 r. Jaskiernia był typowany przez wywiad do współpracy, a w latach 1975-1980 był zarejestrowany jako jego współpracownik.

Sąd ujawnił, że z akt wywiadu PRL wynika, iż przy "zakończeniu współpracy" w 1980 r. stwierdzono, że w 1973 r. Jaskiernia zgodził się na pomoc "w rozpoznaniu instytutów politologicznych w USA", ale "przekazał informacje odnośnie tylko tego, gdzie pracował"; wskazano zarazem wtedy na "nikłe możliwości udzielania pomocy" przez Jaskiernię. Oficerowie służb specjalnych nie potwierdzili faktu współpracy Jaskierni - ujawnił wtedy sąd.

Jak wielokrotnie przekonywał Jaskiernia, po powrocie z USA w latach 70. sporządził on jedynie oficjalne sprawozdanie - "jak każdy stypendysta" - dla władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ono było przedmiotem wykorzystywania przez innych ludzi, ja na to nie miałem żadnego wpływu - zapewniał.

W 1992 r. Jaskiernia znalazł się na "liście Macierewicza" jako tajny współpracownik wywiadu PRL.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (0)